Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak Fot. PAP/Szymon Pulcyn

Nadciąga koniec PiS? Ekspert rozwiewa wątpliwości [WYWIAD]

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 115
Odwołanie własnego kampusu z powodu braku środków, ostre spory wewnętrzne, poważne napięcia są dla największej partii opozycyjnej poważnym problemem. Jest też jednak wiele elementów, które PiS będą trzymać. Te ujawnione afery i ataki medialne z jednej strony są problemem wizerunkowym, z drugiej ważnym pretekstem do tego, by zachować jedność – mówi Salonowi 24 prof. Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński.

Według ostatnich doniesień medialnych Prawo i Sprawiedliwość miało organizować imprezę Przystań Polska, czyli odpowiedź na Campus Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego. Jak poinformował „Newsweek” impreza się nie odbędzie, bo nie zgodził się prezes partii Jarosław Kaczyński. Powodem brak pieniędzy. To tylko jeden z problemów największej partii opozycyjnej. Straciła ona subwencję, targają nią wewnętrzne konflikty. Czy to co się dzieje może wysadzić partię w powietrze, czy jak z turbulencjami w samolocie, skończy się na strachu działaczy, a partia przetrwa jako siła numer dwa w polskiej polityce?

Prof. Jarosław Flis: Nie ma pewnej odpowiedzi na to pytanie, bo w polityce różne rzeczy mogą się zdarzyć, a polityków stać na rozmaite szaleństwa, które mogą zmienić wszystko. Jednak mimo wielu wewnętrznych konfliktów i poważnych problemów, jest też wiele elementów, które PiS będą trzymać. Jest szansa, że ta jedność formacji się obroni. Te ujawnione afery i ataki medialne z jednej strony są problemem wizerunkowym, z drugiej ważnym pretekstem do tego, by zachować jedność, trzymać się razem, a nie kombinować poza PiS-em.

Już widzimy wypowiedzi polityków opozycji, którzy zaprzeczają, mówią, że żadnych afer nie było, wszyscy są wręcz święci, a ujawniane informacje to spisek rządzących.


Owszem, jednak w przeciwieństwie do 2010 roku, kiedy PiS też był bardzo osłabiony, teraz ma konkurencję po prawej stronie w postaci Konfederacji...

Konfederacja jest formacją, która ostatnio mocniej się umościła na polskiej scenie politycznej - wprowadziła przedstawicieli do sejmików i do Parlamentu Europejskiego, jednak wciąż na tej pięciobiegowej scenie politycznej jest najsłabszym ogniwem. Najbardziej niepasującym kołem do tego politycznego wozu. Struktury tego ugrupowania są dwudzielne, z jednej strony wolnościowcy, z drugiej Ruch Narodowy. To sprawia, że ta  formacja na dziś nie jest w stanie poważnie zagrozić PiS.

Największa partia opozycyjna ma teraz szereg problemów, ale jest też wiele czynników, które będą wpływać na polską politykę. To są wybory w Stanach Zjednoczonych i to, co stanie się na Ukrainie. Wreszcie wybory prezydenckie w Polsce. Został do nich rok. Jeśli spojrzymy na poprzednie cztery elekcje – z roku 2005, 2010, 2015 i 2020, to na rok przed wyborami absolutnie nie można było przewidzieć, kto te wybory wygra. PiS ma szereg problemów, ale też sporo atutów.


Problemy wymienić łatwo – brak zdolności koalicyjnej, utrata władzy, głośne afery, utrata finansowania, wewnętrzne spory. Wskazanie atutów jest nieco trudniejsza

Na przykład przejście widzów  TVP do Telewizji Republika jest dość istotnym wydarzeniem. Pokazuje, że przynajmniej jakaś część wyborców Prawa i Sprawiedliwości pozostaje tej partii wierna, mimo wszelkich przeciwności. A także wyniki wyborów do sejmików i do Parlamentu Europejskiego dowodzą, że ta baza jest.

Z drugiej strony po sukcesie Republiki powołanie konkurencyjnej telewizji braci Karnowskich, ostre spory w Małopolsce przy okazji tworzenia zarządu województwa pokazują, że te wewnętrzne napięcia są i są dosyć poważne. Zobaczymy, jak daleko będzie szła też fala rozliczeń, jakie będą konsekwencje tych kolejnych działań związanych z prokuraturą, jakie ostatecznie będą skutki decyzji PKW. Jak to już jest w polskiej polityce – nic nie jest bardzo stabilne, ale też nadzieje na to, że wszystko wywróci się do góry nogami na razie nie znajdują potwierdzenia w faktach.


Elementem kluczowym dla całej sceny politycznej będą wybory prezydenckie, bo to elekcja głowy państwa wytycza główne trendy w polskiej polityce, czasem na lata. I w PiS ścierają się dziś dwie główne opcje. Jedna, że kandydatem tej partii powinien być starszy, doświadczony, ale siłą rzeczy już mocno poharatany polityk, który ma pewien elektorat negatywny, jest jednak znany. I druga opcja, żeby wystawić kogoś zupełnie nieznanego, takiego Dudę bis. Czy jednak takim ruchem partia opozycyjna nie strzeli sobie w kolano?

Zawsze jest takie ryzyko, ale powiedzmy sobie szczerze, czy PO przeżyła jakiś straszny dramat, że jej kandydat przegrał wybory w 2020 roku? Partia jakoś przetrwała, a teraz jest główną siłą koalicji rządzącej. Dużo większym problemem byłaby wygrana Szymona Hołowni, który zabiegał o podobny elektorat. Wygrana Andrzeja Dudy nie była dla PO niczym przyjemnym, ale też nie było dramatu, bo główna oś sporu została utrzymana i PO pozostała siłą numer dwa, a potem przejęła władzę.

Dramatem PiS byłby brak wejścia kandydata tej partii do drugiej tury

To mało prawdopodobne. Oczywiście gdzieś tam cały czas wisi nad głową PiS-owców kandydatura Sławomira Mentzena i Konfederacja. Z tym, że to fajny kandydat, który może uzyskać wynik między 5 a 15 proc. poparcia,  a nie walczyć o 50 proc. wyborców. Więc raczej jest mała szansa, żeby minął kandydata PiS. Sytuacja, w której kandydat Koalicji Obywatelskiej wygrywa już w pierwszej turze jest też bardzo mało prawdopodobna. Najbardziej możliwy scenariusz to starcie w drugiej turze przedstawiciela KO z kimś z PiS-u. A taki wynik, nawet przy porażce kandydata na prezydenta nie będzie katastrofą.

Formacją, która miała odbierać PiS-owi bardziej umiarkowanych wyborców, była Trzecia Droga. Jednak ostatnie sondaże są dość dziwne. Raz sojusz Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego wręcz szoruje w sondażach po dnie, a ostatnio niespodzianka, TD w sondażach wraca na podium. To sondaże są tak źle robione, czy politycy nagle wybrali skuteczną strategię wizerunkową?

Od lat powtarzam, że w Polsce jest miejsce dla pięciu partii. I dopóki nie pojawi ktoś, kto by na tę scenę był w stanie wskoczyć i wypchnąć któreś z istniejących ugrupowań, żadna z tych pięciu formacji nie zniknie. Polskie Stronnictwo Ludowe było wielokrotnie składane do grobu, po czym zawsze się odbijało i mogło liczyć na te swoje kilka procent. Na polskiej scenie politycznej wciąż bardzo daleko do rozstrzygnięć, które miałyby tę scenę wywrócić do góry nogami.

Źródło zdjęcia: Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak Fot. PAP/Szymon Pulcyn

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj115 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (115)

Inne tematy w dziale Polityka