Przeczesywali metr po metrze w poszukiwaniu dronów. Wojsko ma wydać komunikat

Redakcja Redakcja Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 26
To koniec. Po 10 dniach od rozpoczęcia poszukiwań drona lub dwóch, które miały nad ranem 26 sierpnia wlecieć w głąb województwa lubelskiego, zostały one zakończone. Wojsko jeszcze dziś wyda komunikat w tej sprawie.

Koniec poszukiwań dronów w Tyszowcach

- Przeszukiwania terenu zostały zakończone w środę wieczorem. Nie został odnaleziony żaden obiekt. W najbliższym czasie wydamy oświadczenie - przekazała mediom zastępczyni rzecznika prasowego Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych mjr Ewa Złotnicka. DORSZ wyda komunikat jeszcze w czwartek. 

- Wojsko zakończyło poszukiwania obiektu, który 26 sierpnia miał przekroczyć granicę Polski - to stwierdzenie rzecznika prasowego DORSZ, ppłk Jacka Goryszewskiego.

Od poniedziałku 26 sierpnia do środy 4 września żołnierze WOT przeszukali tysiące hektarów w województwie lubelskim. Sprawdzali m.in. rejon na zachód od miejscowości Wolica Śniatycka (pow. zamojski), w tym m.in. Bródek, Dąbrowa, Barchaczów (gmina Łabunie).  


Jeden dron lub dwa. Albo żadnego

Prawdopodobnie bezzałogowy statek powietrzny wleciał na terytorium Polski o godz. 6.43 na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród. Obiekt zanikł na radarach w rejonie gminy Tyszowce na południe od Hrubieszowa. Potem okazało się, że mogły to być nawet dwa drony. Szczątków jednak nie odnaleziono, więc do dziś instytucje państwa nie mają pewności, czy jakikolwiek obiekt przekroczył granicę polsko-ukraińską w czasie zmasowanego ataku rakietowego Rosjan. 

Sam premier Donald Tusk mówił przed tygodniem, iż "nie ma stuprocentowej pewności, że wtargnęły one w polską przestrzeń powietrzną". - Tego typu incydenty, zawsze miały, mają i będą mieć miejsce w relacjach międzynarodowych. Czasem taki balon, a nawet rakieta, lub dron, mogą wlecieć zupełnie przypadkiem. Jednak nasilenie tego typu incydentów, może oznaczać coś znacznie poważniejszego. Że nie są tylko przypadki, że się komuś balon urwał z uwięzi, ale jest to po prostu element przygotowania do wywołania wojny - mówił Salonowi24 były szef MON Romuald Szeremietiew.  

Fot. Poszukiwania dronów na Lubelszczyźnie/DORSZ 

GW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj26 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo