Prof. Andrzej Zoll, a także prof. Radosław Tymiński twierdzą, że wytycznymi nie można zmieniać obowiązującego prawa. Według najnowszego pomysłu premiera Donalda Tuska i resortu zdrowia, lekarze mają wykonywać aborcje do 9 miesiąca, jeśli pacjentka będzie dysponować opinią psychiatry, że ciąża zagraża jej zdrowiu psychicznemu. Jeśli tego nie zrobią, rząd nałoży srogie kary na placówki medyczne.
Wytyczne, aborcja, kary
W ubiegły piątek Ministerstwo Zdrowia przedstawiło wytyczne w sprawie przepisów dotyczących dostępu do procedury przerwania ciąży. Przypomniano w nich obecny stan prawny określający m.in. okoliczności warunkujące przerwanie ciąży, przebieg stwierdzania ich wystąpienia, miejsce i termin wykonania procedury oraz prawa przysługujące pacjentce i obowiązki spoczywające na lekarzach i placówkach medycznych mających umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia.
- Rozporządzenie Ministra Zdrowia o ogólnych warunkach umów mówi wyraźnie, że jeśli w takim podmiocie leczniczym nie zostanie dokonana ta terminacja ciąży, to taki podmiot leczniczy podlega karze. To jest do 2% kontraktu. Ale także prezes NFZ ma prawo rozwiązać kontrakt z takim podmiotem leczniczym. Ponadto rzecznik praw pacjenta, uznając takie działanie za przekroczenie praw pacjenta, może nałożyć na taki podmiot karę do 500 tys. zł - oświadczyła minister Izabela Leszczyna.
Co prawda przesłanka zdrowia fizycznego i psychicznego kobiety została podtrzymana w wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ale przyjęło się, że ciąże w takich wypadkach usuwa się do 22 tygodnia - a im później do tego okresu, tym medycy starają się ratować nie tylko matkę, ale też płód. Wytyczne zmieniają ten stan, choć według wielu prawników nie mają przełożenia na rzeczywistość prawną - nie zmieniono konstytucji, zakładającej prawną ochronę życia od poczęcia aż do śmierci, a także ustawy aborcyjnej, ani wyroku TK. Do tego wszystkiego brakuje odpowiedniej większości koalicji KO, Trzeciej Drogi i Lewicy.
Zoll przypomina o orzeczeniu TSUE ws. życia płodowego
Pomysł z wytycznymi krytykuje zwolennik obecnej władzy, konstytucjonalista prof. Andrzej Zoll. Dla niego proponowane sankcje nakładane na lekarzy i szpitale "są nie do przyjęcia". - Lekarz dokonujący aborcji nie może być całkowicie pozbawiony swojej podmiotowości i nieliczenia się z jego wiedzą lekarską. Bo on może stwierdzić, że zaświadczenie to nie oddaje stanu rzeczywistego. Pominięcie tego, już wprowadzanie sankcji w sytuacji, kiedy lekarz odmówi przeprowadzenia aborcji z tego względu, że się nie zgadza ze stanowiskiem osoby wystawiającej zaświadczenie, to jest dla mnie nie do przyjęcia - mówił Zoll w RMF FM.
- Jeśli teraz ministra Leszczyna podkreśla, że wystarczy jedno zaświadczenie specjalisty i lekarz, który ma dokonać aborcji, musi to zrobić po przebadaniu pacjentki, nie może tego zrobić "z biegu", to w takim razie jego zdanie też musi być brane pod uwagę. On może się całkowicie nie zgadzać z tą diagnozą, czy stwierdzeniem zawartym w zaświadczeniu, które ma zezwalać na przeprowadzenie aborcji - tłumaczył Zoll.
- TSUE w 2011 roku stwierdził, że każdy zarodek ma godność człowieka. Z tego wynika, że mamy tutaj do czynienia z rozwijającym się człowiekiem, więc elementem, który ma godność ludzką i wartość. Oczywiście, aborcja w pewnych sytuacjach musi być dozwolona, np. wtedy, kiedy mamy kolizję dobra rozwijającego się człowieka i dobra kobiety - zauważył były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
"Wytyczne nie są wiążące dla lekarzy"
Z kolei adwokat i dr hab. Radosław Tymiński przekonuje w wywiadzie dla PAP wprost: wytyczne nie wiążą lekarzy i placówek medycznych. - Minister zdrowia mówi, jak rozumie przepisy. Absolutnie nie są one natomiast wiążące dla lekarza. Proszę pamiętać, że jeżeli ktoś będzie miał wątpliwość, czy dochowano procedur, czy nie dochowano albo czy prawidłowo przeprowadzono ten zabieg, albo go odmówiono, to pójdzie do sądu, nie do minister zdrowia - stwierdził prawnik, podkreślając, że jeśli będzie racjonalne podejście do wytycznych, to Polsce nie grozi aborcja na życzenie.
- Lekarz ma prawo do zakwestionowania wskazań na zaświadczeniu przyniesionym przez pacjentkę, o ile ma do tego podstawy. Jeżeli nabierze wątpliwości np. co do autentyczności dokumentu. Niemniej trudno, żeby lekarz ginekolog weryfikował zaświadczenie od kardiologa czy od psychiatry. Podkreślam jednak, że lekarze mogą się różnie zachować: jeden powie, że wystarczy mu jedno zaświadczenie, drugi powie: poproszę drugie, bo ja chcę mieć pewność, a trzeci skorzysta z klauzuli sumienia, do czego ma prawo i odmówi wykonania legalnej aborcji - uzasadnił Tymiński.
Fot. zdjęcie ilustracyjne/Pixabay
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo