fot. PAP/EPA Markus Hibbeler
fot. PAP/EPA Markus Hibbeler

Tak niemiecki rząd ratuje upadającą stocznię. Kanclerz Scholz zaangażował się osobiście

Redakcja Redakcja Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 85
Polskie stocznie nie były w stanie samodzielnie wytrzymać konkurencji i są dzisiaj swoim własnym cieniem. Niemiecki rząd rzucił się na pomoc swojej upadającej stoczni, ratując tym samym blisko 20 tysięcy miejsc pracy. W tym celu nawet przerejestruje z innego kraju spółkę zarządzającą obecnie stocznią.

Duża niemiecka stocznia popadła w tarapaty

Istniejąca ponad 200 lat niemiecka stocznia Meyer Werft GmbH z Papenburga od ponad 25 lat buduje najnowocześniejsze wycieczkowce. Niedawno zwodowano w niej „Norwegian Joy”, czwarty co do wielkości statek pasażerski na świecie. Pomimo tak prestiżowych zamówień firma popadła w wielkie kłopoty. Straty spowodowała przede wszystkim pandemia koronawirusa. Nie bez wpływu pozostał także nagły wzrost cen surowców i półproduktów w wyniku ataku Rosji na Ukrainę. W trakcie pandemii do stoczni nie wpływały nowe zamówienia, bo armatorzy nie wiedzieli, jak rozwinie się sytuacja na świecie. Stocznia realizowała co prawda wcześniejsze kontrakty, ale ich specyfika jest taka, że klienci zlecający budowę wycieczkowców wpłacają 20 proc. zaliczki, zaś resztę stocznie finansują przy pomocy środków własnych i kredytów. Te są spłacane z pieniędzy, które armator płaci stoczni dopiero w momencie odebrania gotowej jednostki. Pomimo kłopotów stocznia ma wypełniony portfel zamówień do 2027 roku.

W celu zmniejszenia kosztów i strat stocznia zdecydowała się na znaczną redukcję zatrudnienia. Pracę w zakładzie w Papenburgu mogą stracić setki osób, problemy nie ominą także zakładów w Rostocku i fińskim Turku. W samym Papenburgu, gdzie mieści się główna stocznia Meyer Werft, planowano zwolnienie 440 osób, po rozmowach ze związkiem zawodowym liczba ta spadła do 340. Do zwolnień ma dojść nie wcześniej niż w kwietniu 2025 roku.


Rządowa pomoc popłynie do stoczni

Perspektywa tak dużych zwolnień sprowokowała miejscowe i centralne władze do rozważenia jakiejś formy pomocy dla Meyer Werft. Według Ralfa Schmitza, który odpowiada za restrukturyzację firmy, musi ona pozyskać około 2,7 mld euro w najbliższych latach, z czego ok. 400 mln ma być niezbędnych do pokrycia strat i kosztów restrukturyzacji. Z pomocą przyjdzie rząd federalny oraz kraj związkowy Dolna Saksonia, gdzie mieści się główny zakład stoczniowy Meyer Werft.

Według niemieckich mediów, firma na pokrycie strat i kosztów restrukturyzacji potrzebuje 2,3 mld euro kapitału obrotowego i 400 mln euro kapitału własnego. W ramach pomocy rząd federalny i rząd Dolnej Saksonii miałyby tymczasowo przejąć co najmniej 80 proc. stoczni i zaoferować pokrycie znacznej części kosztów. Dodatkowo władze centralne i landowe mają poręczyć kredyty dla stoczni w wysokości prawie dwóch miliardów euro - poinformował minister gospodarki landu Dolna Saksonia Olaf Lies. Ostateczne szczegóły muszą zostać wyjaśnione w rozmowach z bankami komercyjnymi.

Lies tłumaczył, że kryzys stoczni zagraża pośrednio i bezpośrednio 20 tysiącom miejsc pracy w Niemczech, stąd potrzeba państwowej interwencji. Dodał, że państwo nie może być jedynie widzem, przyglądającym się kryzysowi stoczni: „Zadaniem, a wręcz obowiązkiem państwa jest przejąć odpowiedzialność”.


Kanclerz Scholz osobiście zaangażował się w pomoc stoczni

-  Państwo wniesie swój wkład w rozwiązanie, ale istnieje wyraźne oczekiwanie, że wszyscy inni uczestnicy się przyłączą. Tysiące miejsc pracy w całych Niemczech zależy w taki czy inny sposób od Meyer Werft - powiedział kanclerz Olaf Scholz podczas wizyty w stoczni.

Dokładny wymiar strat doprecyzować ma raport, nad którym pracuje Schmitz. Będzie on podstawą do wskazania powrotnej drogi do rentowności. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że aby stocznia w ogóle mogła się ubiegać o pomoc, musi przerejestrować spółkę do Niemiec. Aktualnie jest ona zarejestrowana w Luksemburgu. Firma przeniosła siedzibę do Luksemburga w 2015 roku, by uniknąć obowiązku powoływania rady nadzorczej. W imieniu rodziny Bernard Meyer podziękował zarówno kanclerzowi Scholzowi, jak i premierowi Saksonii Stephanowi Weilowi ​​– obaj politycy spotkali się z Bernardem Meyerem w stoczni na poufnej rozmowie i złożyli hołd jego osiągnięciom.

Zarówno zarząd, jak i rodzina ogłosili, że teraz szybko zaczną wdrażać rozwiązanie obiecane przez kanclerza federalnego. Celem jest stworzenie ramowych warunków przyjęcia nowych struktur i jak najszybsze rozpoczęcie działań reorganizacyjnych i restrukturyzacyjnych.

– Obok utrzymania miejsc pracy chodzi też o, aby zachować zdolności i know-how w zakresie budowy statków w Niemczech – wyjaśnił minister Lies. Zaznaczył, że Meyer Werf jest jednym z pierwszych zakładów w branży, „który zauważył, że napęd oparty o metanol będzie przyszłością przyjaznej klimatowi żeglugi pasażerskiej”.

Tomasz Wypych

Na zdjęciu kanclerz Olaf Scholz w stoczni Meyer Werft GmbH, fot. PAP/EPA Markus Hibbeler



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj85 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (85)

Inne tematy w dziale Polityka