fot. PAP/EPA/Wikipedia
fot. PAP/EPA/Wikipedia

Z tego komunikatora korzysta niemal każdy. Przyszłość aplikacji pod znakiem zapytania

Redakcja Redakcja Internet Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
Aresztowanie Pawła Durowa, właściciela komunikatora Telegram, stawia pod znakiem zapytania finansową przyszłość firmy. Biznesmen miał ambitne plany wprowadzenia Telegrama na giełdę w ciągu najbliższych dwóch lat - pisze w piątek brytyjski dziennik "Financial Times".

Przyszłość Telegrama pod znakiem zapytania

Telegram jest w całości własnością Durowa, nazywanego często „rosyjskim Markiem Zuckerbergiem”, który posiada wielomiliardową fortunę, ale firma pozyskała około 2,4 mld USD ze sprzedaży obligacji, których termin zapadalności przypada na 2026 rok. Od czasu aresztowania Durowa na lotnisku pod Paryżem cena obligacji Telegramu spadła prawie 10 proc.

W marcu Durow miał odrzucić oferty ze strony potencjalnych inwestorów, którzy wyceniali wartość firmy na ponad 30 mld dolarów i powiedzieć, że plany wejścia na giełdę postępują naprzód. Przywoływani przez "Financial Times" eksperci ostrzegają jednak, że ewentualne wejście na giełdę będzie teraz trudne, jeśli reklamodawcy będą unikać platformy ze względu na domniemaną obecność na niej materiałów przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci, co pojawiło się w zarzutach kierowanych wobec Durowa.

Jak pisze "FT", rozwój sytuacji jest katastrofalny dla mającego siedzibę w Dubaju Telegramu, który zwiększał wysiłki w celu zmonetaryzowania treści, wprowadzając plany subskrypcji i oferty reklamowe, co miało na celu uzyskanie "samowystarczalności finansowej" przed możliwym wejściem na giełdę do 2026 roku.

Sprawozdania finansowe Telegramu za 2023 rok, z którymi zapoznał się "FT" i o których wcześniej nie informowano, pokazują, że firma osiągnęła w ubiegłym roku 342 mln USD przychodów przy stracie operacyjnej w wysokości 108 mln USD. Całkowite straty wyniosły około 173 mln USD po opodatkowaniu.


Durow wypuszczony z aresztu, poważne zarzuty

W środę po południu zakończył się policyjny areszt Durowa, zatrzymanego w sobotę we Francji, po czym został on przekazany do dyspozycji francuskiego wymiaru sprawiedliwości. Twórcy Telegramu postawiono 12 zarzutów związanych z przestępczością zorganizowaną.

Usłyszał zarzuty od współudziału w zorganizowanej dystrybucji pornografii dziecięcej po świadczenie nielicencjonowanych usług kryptologicznych. Chodzi konkretnie o współudział w prowadzeniu platformy internetowej, która umożliwia publikowanie zdjęć przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci, handel narkotykami i oszustwa. Pomimo oświadczenia prokuratorów, wiele informacji na temat sprawy założyciela Telegrama pozostaje nieznanych opinii publicznej. Najpoważniejsze przestępstwa wymienione w akcie oskarżenia zagrożone są karą do 10 lat pozbawienia wolności.

Rosjanin z francuskim paszportem został zwolniony po zapłaceniu kaucji w wysokości 5 mln euro; jest też zobowiązany do stawiania się dwa razy w tygodniu na komisariacie i nie może opuścić terytorium Francji. Gdyby opuścił Francję, założyciel Telegramu naraziłby się na dodatkowe (i odrębne) postępowanie karne i straciłby 5 milionów euro, które wpłacił jako kaucję.


Durow, który przyleciał w sobotę do Paryża z Azerbejdżanu, był poszukiwany za odmowę współpracy z francuskimi organami ścigania w związku z działaniem stworzonego przez siebie komunikatora, wykorzystywanego m.in. przez przestępców.

Po aresztowaniu Durowa firma oświadczyła, że nie ma on "nic do ukrycia", a "absurdem jest twierdzenie, że platforma lub jej właściciel jest odpowiedzialny za nadużycia na tej platformie", zaś jej moderacja jest "zgodna ze standardami branżowymi". Prawnik Durowa powiedział w czwartek, że „absurdem” jest pociąganie go do odpowiedzialności i że aplikacja przestrzega prawa europejskiego, powtarzając wcześniejsze oświadczenie samego Telegrama.

Jego zatrzymanie wywołało krytykę ze strony Rosji, a także m.in. Elona Muska. Oskarżenia pod adresem założyciela komunikatora Telegram ze strony władz Francji wymagają przedstawienia poważnych dowodów – oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.


Czy Telegram może istnieć bez Durowa?

"FT" pisze, że nie jest jasne, czy Durow będzie w stanie nadal kierować Telegramem, czy też to zadanie spadnie na niewielką grupę lojalnych podwładnych, i zwraca uwagę, że w firmie obowiązuje bardzo scentralizowane zarządzanie. Durow w przywoływanej rozmowie z gazetą powiedział, że firma zatrudnia tylko około 50 pracowników, w tym 30 ściśle zweryfikowanych inżynierów i sam wybrał zespół, organizując konkursy programistyczne.

Cytowane przez "FT" źródło opisuje pracowników Telegramu, że są to zazwyczaj "super młodzi" ludzie z Europy Wschodniej, którzy dostają roczne pensje w wysokości pół miliona dolarów i wkrótce potem publikują w mediach społecznościowych zdjęcia swoich nowych Porsche.

"Nie ma praktycznie żadnej rotacji. Pracownicy podzielają te same wartości i wierzą w misję firmy" - powiedział Durow w wywiadzie dla "FT". Jak podkreśla gazeta, jest on kluczowy w podejmowaniu decyzji i pomimo tego, że Telegram ma prawie miliard użytkowników, Durow porównuje sposób działania do start-upu. "Nie lubię postrzegać siebie jako współdyrektora, właściciela czy kogokolwiek. Lubię postrzegać siebie jako lidera produktu. Żadna funkcja nie jest uruchamiana bez mojego głębokiego zaangażowania" - wyjaśnił.

Śledztwo we Francji może trwać latami, bo Francja zwyczajowo planuje rozprawy sądowe w dość odległych terminach. Gdyby Durow został zwolniony z restrykcji nałożonych na niego we Francji, mógłby swobodnie opuścić kraj i musiałby ponownie stawić się w sądzie dopiero po zakończeniu śledztwa, co pozwoliłoby mu przez ten czas zarządzać firmą.

ja


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj3 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Technologie