Nowe kierownictwo krakowskiego "Dziennika Polskiego" (oraz "Gazety Krakowskiej") rozstaje się z Janem Rokitą. Były polityk PO pisał felietony od trzech lat w tym dzienniku, wcześniej do 2017 roku. - Teraz kończę tę współpracę nie z własnej woli, ale za sprawą decyzji właścicieli krakowskich gazet - napisał Rokita.
Wciąż trwa dyskusja o przyszłości gazet lokalnych, zakupionych od niemieckiego wydawnictwa Verlagsgruppe Passau przez Orlen w 2021 roku. Spółka po zmianach w zarządzie opowiada się bardziej za sprzedażą tytułów Polski Press, niż kontynuowaniem inwestycji. W międzyczasie po wyborach zmieniono redaktorów naczelnych i część dziennikarzy w mediach. Zmiany dosięgły też "Dziennik Polski" i "Gazetę Krakowską". Przez pół roku od odejścia prezesa Daniela Obajtka z Orlenu pisał tam nadal Jan Rokita. To już jednak koniec felietonów publicysty w tym miejscu - niegdyś współzałożyciela PO i kandydata na premiera tej partii w 2005 roku.
Rokita znika z "Dziennika Polskiego" i "Gazety Krakowskiej"
- Policzyłem, że w sumie napisałem dla Państwa w ciągu tych lat 456 piątkowych felietonów, więc pewnie stali Czytelnicy znają mój punkt widzenia na świat i politykę lepiej niźli ktokolwiek inny. Teraz kończę tę współpracę nie z własnej woli, ale za sprawą decyzji właścicieli krakowskich gazet - ogłosił Rokita w ostatnim, piątkowym tekście na łamach krakowskich gazet.
Rokita w pożegnalnym artykule zwrócił uwagę na - jego zdaniem - "zdziczenie" obyczajów w polityce. "W dzisiejszym polskim życiu publicznym martwią mnie najbardziej dwie rzeczy. Pierwsza - to jakiś zdumiewający upadek dobrych obyczajów, co (jak uczy historia) w życiu narodów zawsze zwiastuje marną przyszłość. Kiedy angażowałem się w politykę w latach 90. XX wieku, w kręgu takich ludzi, jak Bronisław Geremek czy Jerzy Turowicz, nie sądziłem, że jeszcze za mojego życia tak bardzo zmienią się obyczaje. I że minister edukacji, i to w dodatku kobieta, odnosić się będzie publicznie do stanowiska polskich biskupów knajackimi słowami: „To wycie o kasę” - pisze. W tym kontekście wymienił też aplauz wielu polityków dla hasła "j... PiS".
Pomyłka premiera skomentowana przez Rokitę
"Druga rzecz, która mnie martwi - to jakaś nasza dziwna zapiekłość w sabotowaniu i rozwalaniu instytucji państwa" - tu skrytykował premiera Donalda Tuska za tłumaczenia z kontrasygnaty pod nominacją dla sędziego Krzysztofa Wesołowskiego na funkcję prezesa zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej SN. Dla rządu to "neosędzia", a Tusk tłumaczył się pomyłką jego zaufanego współpracownika, ministra Macieja Berka.
"To, co tu takie niezwykłe, to fakt, iż oczekiwanym i nagradzanym zachowaniem premiera jest paraliżowanie i niszczenie Sądu Najwyższego, tak by nie był w stanie wydawać wyroków, aż do czasu wyboru nowego prezydenta. Zaś rozsądna naprawa tego sądu, wymagająca politycznego kompromisu, traktowana jest jako zdrada i zbrodnia. Prawdę mówiąc, taki polityczny świat również nie mieści mi się w głowie, gdyż zaprzecza wszystkiemu, co uważam w polityce za słuszne i racjonalne" - kończy felieton Rokita.
Fot. Jan Rokita/screen Republika
GW
Inne tematy w dziale Kultura