Giertych zapowiada "dojeżdżanie" PiS za darowizny. Zapomniał o inicjatywie Tuska

Redakcja Redakcja PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 125
Roman Giertych chce przeszkodzić PiS w zbieraniu funduszy na przetrwanie i kampanię prezydencką po odrzuceniu sprawozdania finansowego największej partii w Sejmie przez PKW. Problem w tym, że o darowizny w 2023 roku prosił sam Donald Tusk, a politycy KO chwalili się, ile zebrali środków na rywalizację z PiS. Na stronie internetowej PO wciąż widnieje apel o wsparcie dla partii.

Partia polityczna nie może prowadzić zbiórek publicznych (prowadzonych w miejscach publicznych) zgodnie z ustawą o partiach politycznych. Ale może już zbierać darowizny od swoich sympatyków. W ten sposób działał przez lata Kukiz'15, a także do dziś Polska 2050. PiS wpadło na ten pomysł natychmiast, gdy PKW zakwestionowała 3,6 mln złotych wydanych w ubiegłorocznej kampanii wyborczej. W efekcie większość komisji, pięciu członków, zdecydowała o odrzuceniu sprawozdania finansowego partii Jarosława Kaczyńskiego i pozbawiła jej milionów z subwencji i ponad 10 mln z dotacji na pokrycie kosztów ostatniej kampanii. Łącznie PiS może teoretycznie stracić ok. 92 mln złotych w tej kadencji, jeśli PKW postanowi całkowicie odebrać mu subwencję. 


Giertych straszy donosami na darowizny dla PiS 

Plan zbierania darowizn nie przypadł do gustu Romanowi Giertychowi. Mecenas i poseł KO przeczuwa, że w ten sposób PiS może obejść karę PKW, nawet, jeśli Sąd Najwyższy przyzna rację partii Kaczyńskiego. Giertych zagroził doniesieniami do prokuratury, przejętej w tym roku przez rządzących. 

- Ustawa o partiach politycznych stanowi w Art. 49a „Kto dokonuje zbiórek publicznych wbrew zakazowi, o którym mowa w art. 24 ust. 6, podlega grzywnie". W imieniu Zespołu ds. Rozliczenia PiS składam zawiadomienie na działaczy PiS, którzy masowo popełniają to przestępstwo - napisał Giertych. 

 


Tusk prosił o wpłaty w 2023 

Służymy jednak posłowi podstawami wiedzy o funkcjonowaniu partii politycznych, co jest niezbędne do prawidłowego wykonywania mandatu posła. Prawo nie zabrania organizowania darowizn na rzecz ugrupowań partyjnych. To coś innego, niż zbiórka publiczna, rozumiana jako zbieranie gotówki lub darów w przestrzeni publicznej. Tego dokładnie zabrania ustawa o partiach politycznych. 

O wsparcie swoich wyborców prosiła sama Platforma Obywatelska.

- Na koniec nie pozostanie nic innego, jak poprosić tych wszystkich, którzy mogą dać 10, 20, czy 50 złotych i wesprzeć kampanię - mówił Donald Tusk 17 marca 2023 roku. 

- Odnotowaliśmy 1500 wpłat. To głównie drobne kwoty w wysokości 50, 200, czy 300 złotych. Zdarzają się też pojedyncze wpłaty bliskie limitowi, czyli 50 tysięcy złotych. Przy pewnej konsekwencji i zaufaniu ze strony sympatyków możemy liczyć na kilka milionów złotych - mówił po dwóch tygodniach od uruchomienia "zrzutki" na PO Jan Grabiec.  


PO nadal zbiera darowizny

Platforma Obywatelska na swoich stronach nadal ma apel o wsparcie finansowe do sympatyków w zakładce "wesprzyj nas". Czytamy tam:

"Przelewu może dokonać osoba, która jednocześnie spełnia następujące warunki:

• ma polskie obywatelstwo,

• mieszka stale na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej,

• ma rachunek bankowy (własny lub wspólny), z którego dokona standardowego przelewu

Wpłaty na rzecz partii od osób prawnych i spółek osobowych są zabronione przez ustawę o partiach politycznych.

Informacje o wpłatach w kwocie przekraczającej w jednym roku 10 000 zł od danej osoby, zgodnie z ustawą o partiach politycznych, zostaną zamieszczone w rejestrze wpłat udostępnianym na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej Platformy Obywatelskiej RP"

image

Giertych wrócił do polityki po latach

Roman Giertych przez lata był mecenasem Donalda Tuska i najważniejszych ministrów jego poprzedniego rządu. Do Sejmu dostał się po latach nieobecności z okręgu świętokrzyskiego - ostatni raz zasiadał w Sejmie jako lider nacjonalistycznej LPR i wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Mecenas wciąż ma oficjalnie status podejrzanego w aferze Polnordu, czyli wyprowadzenia ze spółki 92 mln złotych, kontrolowanej przez Ryszarda Krauzego. W trakcie rządów PiS nie udało się Giertychowi postawić zarzutów, ponieważ udał się do Włoch, skąd wrócił dopiero po wyborach. Poseł KO domaga się umorzenia sprawy. 


Fot. Roman Giertych/x-news

GW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj125 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (125)

Inne tematy w dziale Polityka