PiS ma duże problemy, fot. PAP/Rafał Guz
PiS ma duże problemy, fot. PAP/Rafał Guz

PiS w dramatycznie ciężkim położeniu. Stawką są nie tylko wybory prezydenckie

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 204
PKW odrzuciła sprawozdanie PiS, a co za tym idzie partia straci miliony złotych. To ogromny cios dla samego Jarosława Kaczyńskiego, bo już za chwilę zacznie się kampania prezydencka, a te pieniądze były potrzebne na promocję nowego kandydata. Jeśli PKW pozbawi największą partię w Sejmie całości subwencji, to może ona mieć problem nie tylko z rywalizacją w 2025, ale też w 2027 roku. PiS nie zamierza jednak składać broni. Uruchomiło możliwość wpłacania darowizn.

Ogromny cios dla PiS

Po zakończeniu czwartkowego posiedzenia PKW jej szef Sylwester Marciniak poinformował, że Komisja zdecydowała o odrzuceniu sprawozdania finansowego PiS z zeszłorocznych wyborów parlamentarnych. Jak wskazał, w normalnych warunkach dotacja dla tego komitetu wyborczego wynosiłaby ponad 38 mln zł, ale na skutek stwierdzonych naruszeń będzie pomniejszona o 10 mln zł, czyli wyniesie 28 mln zł.

– Skutki są poważniejsze, jeśli chodzi o subwencję dla partii politycznej – wskazał Marciniak. Jak powiedział, partia będzie pozbawiona jej przez trzy lata - o ile nie zaskarży podjętej w czwartek uchwały. 

Wśród powodów odrzucenia sprawozdania wyborczego PiS PKW wymieniała m.in. agitację wyborczą podczas pikników wojskowych, spot reklamowy Ministerstwa Sprawiedliwości czy prowadzenie kampanii wyborczej przez pracowników Rządowego Centrum Legislacji (RCL). Członek PKW Ryszard Kalisz podkreślił, że czwartkowa decyzja oznacza pozbawienie PiS ponad 54 mln zł. Ze strony niektórych przedstawicieli rządu padała kwota 103 mln zł, jednak ta jest już wynikiem założenia, że PKW odrzuci również roczne sprawozdanie finansowe partii, a PiS straci subwencję na kolejne trzy lata. W grę wchodzi nawet całkowite pozbawienie PiS subwencji - a to oznaczałoby skromną kampanię nie tylko prezydencką, ale też do kolejnego parlamentu w 2027 roku.  

Izba, decydująca o ważności wyborów teraz sprawdzi odwołanie PiS

Partia Jarosława Kaczyńskiego ma 7 dni na odwołanie do Sądu Najwyższego. Ale Izba Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, rozpatrująca zgodnie z prawem skargi na uchwały PKW, jest bojkotowana przez rządzących - więc nawet, jeśli zdecyduje ona inaczej niż PKW, minister finansów Andrzej Domański i tak nie wypłaci pieniędzy poza tymi, na które zgodziła się PKW. Ta izba orzekała ws. ważności wyborów parlamentarnych. Wówczas minister sprawiedliwości ani premier nie negowali jej umocowania prawnego. 

Dziś o godzinie 13 oświadczenie w tej sprawie ma wygłosić Jarosław Kaczyński, który odniesie się do odrzucenia sprawozdania finansowego przez 5 członków PKW, wybranych w obecnej kadencji Sejmu. 


Nikt w PiS nie składa broni 

Mimo że decyzja PKW powoduje, że PiS straci grube miliony - może i ponad 90 mln w tej kadencji - to przedstawiciele partii przekonują, że trudna sytuacja może im tak naprawdę pomóc. – Jeśli tego nie spie*rzymy i uwolnimy energię ludzi, mobilizacja po naszej stronie może być potężna. Odebranie nam środków, czyli próba zagłodzenia nas, wkurzy wyborców. I szczerze mówiąc, na ten gniew liczymy – mówi polityk z władz PiS w rozmowie z WP. 

PiS może zainicjować "wielką zbiórkę" pieniędzy na kampanię prezydencką i działalność partii już teraz, albo poczekać z nią do czasu przedstawienia kandydata na prezydenta, czyli do października lub 11 listopada - wtedy Kaczyński zamierza odsłonić wszystkie karty. Jak się szybko okazało, partia zdecydowała się ogłosić zbiórkę w mediach społecznościowych jeszcze w czwartek. 

To jednak nie wszystko, bo jest jeszcze jeden plan. – Jeśli ktoś się będzie opierał, to zmusimy nasze "tłuste koty" do płacenia – mówi WP polityk PiS. "Tłuste koty" to ci menadżerowie i politycy, którzy awansowali na kierownicze stanowiska w spółkach skarbu państwa czy bankach w latach 2015-2023. 

Wpłacają też zwykli politycy PiS, jak Stanisław Karczewski: - Pierwsze przelewy już w drodze. Damy radę - wspomniał były marszałek Senatu. 


PiS nie ma kandydata 

Utrata milionów złotych to nie jedyny problem Kaczyńskiego. Według "Wirtualnej Polski", PiS zakończył pierwszą turę badań ilościowych i jakościowych, których wyniki mają wskazać najlepszego kandydata partii na prezydenta. "Te nie są pomyśli Nowogrodzkiej, bo negatywnie zweryfikowały niektórych kandydatów, którzy jeszcze w ostatnich tygodniach jawili się jako faworyci" – podaje portal. 

Najlepiej wypadł szef międzynarodowej organizacji antydopingowej WADA Witold Bańka. Były lekkoatleta jednak jasno deklaruje, że nie zamierza kandydować. "To zaskoczyło i - podobno - zasmuciło Jarosława Kaczyńskiego. Zwłaszcza że jego dotychczasowi ulubieńcy - Tobiasz Bocheński czy Zbigniew Bogucki - mają wady, które mogą uniemożliwić im skuteczną rywalizację w kampanii prezydenckiej" – opisuje WP.

Odpada również Mateusz Morawiecki, który - według informacji portalu - sam się skreślił z wyścigu o fotel prezydenta, bo zamierza wrócić na stanowisko premiera. 

MP

PiS ma duże problemy, fot. PAP/Rafał Guz

Czytaj dalej:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj204 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (204)

Inne tematy w dziale Polityka