Szaleństwo zakupu obligacji trwa dalej. Ich sprzedaż bije historyczne rekordy, których przekroczenia nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści.
Rzeczywiście Polacy wykupują obligacje dosłownie „na pniu”. Eksperci obserwujący rynek zauważyli jednak, żeby nasi rodacy zamienili gotówkę na „papier dłużny” musi być spełniony jeden warunek, bo inwestorzy zmienili swoje preferencje.
Przypomnijmy, że w czerwcu sprzedaż obligacji oszczędnościowych wyniosła 10 mld 197 mln zł. I wydawało się, że to rekord nie do pobicia. Najchętniej kupowano obligacje 3-letnie, na które klienci indywidualni przeznaczyli blisko 3,6 mld zł. Teraz, po siedmiu miesiącach 2024 r. , okazało się, że sprzedaż obligacji detalicznych wyniosła już 50,4 mld zł. To wynik wyższy niż w całym 2023 r, gdy Polacy kupili państwowe obligacje za 48,7 mld zł. Coraz częściej, oprócz tradycyjnej kawalerki na wynajem, jako „bezpieczną inwestycję” traktujemy właśnie obligacje detaliczne.
Rekord zostanie pobity
Bardzo wysoka sprzedaż oznacza, że pobity w całym 2024 r. zostanie rekord z 2022 r, gdy resort pożyczył od klientów detalicznych aż 57,1 mld zł. Dla porównania w przed pandemicznym 2019 r. sprzedaż wyniosła zaledwie 17,3 mld zł. Imponująca jest kwota lipcowej sprzedaży, to aż 11,76 mld zł, której nikt się nie spodziewał. Historycznie lepszy był tylko czerwiec 2022 roku (14,1 mld). Żeby ukazać jak feeryczne są to wyniki, zestawmy je z napływem środków do TFI. Przez 7 miesięcy 2024 r. do detalicznych funduszy inwestycyjnych (poza Pracowniczymi Planami Kapitałowymi), ku wielkiej radości odpowiadających za sprzedaż menadżerów, napłynęło łącznie 23 mld zł. To znacznie więcej, niż w całym 2023 r, kiedy bilans sprzedaży netto wyniósł 18,5 mld zł.
Większość tego kapitału zasila portfele funduszy dłużnych. Dość powiedzieć, że od stycznia wpłacono do nich łącznie ponad 21 mld zł, z czego większość zasiliła portfele funduszy inwestujących na krajowym rynku obligacji. Widać preponderancję detalicznej propozycji skarbu państwa (21 mld wszystkie fundusze kontra 50,4 mld obligacje detaliczne – licząc od początku roku). Bardzo dobry rok dla TFI w zestawieniu z lipcową sprzedażą obligacji dla detalistów (11,76 mld) wygląda już blado.
Inwestujący w obligacje nie wierzą w powrót inflacji
Zdaniem ekspertów Phinance, tym co przykuwa uwagę przy analizie lipcowych wyników sprzedaży, jest zmiana preferencji w zakresie poszczególnych rodzajów obligacji. Hit inwestycyjny Polaków z poprzednich lat, czyli czteroletnie obligacje COI, których oprocentowanie w pierwszym roku jest stałe, ale w kolejnych trzech zależy od inflacji to zaledwie 19% sprzedanych obligacji. Wygląda na to, ze Polacy w powrót inflacji nie wierzą. Za to obstawiają obniżki stóp procentowych, ale raczej w dwuletniej perspektywie. Najchętniej bowiem kupowanymi instrumentami w lipcu były te o stałym oprocentowaniu (TOS), mimo trzyletniego czasu trwania inwestycji (odsetki z trzech lat są wypłacane razem z nominałem w dniu wykupu).
Obecne oprocentowanie tych obligacji to 6,20% rocznie. Nabywcy indywidualni przeznaczyli na ich zakup kwotę 4,73 mld zł (40 proc. udziału w strukturze sprzedaży). Dużym zainteresowaniem cieszyły się również obligacje roczne ROR (25 proc. udziału), które przez większość czasu oprocentowane są zgodnie ze stopą referencyjną NBP (obecnie 5,75 proc.). Bardzo symptomatyczne, że obligacje dwuletnie, oparte o tę samą stopę referencyjną – DOR, stanowiły zaledwie 8 proc. sprzedaży.
Wniosek? Inwestujący wierzą w niespieszne obniżki stóp procentowych. Raczej w 2026 roku niż w pierwszej połowie 2025 roku. To inaczej niż na rynku hurtowych obligacji stałokuponowych, czyli takich, w które inwestują fundusze, co czyni zakład detalistów z rynkiem obligacji ciekawym.
Fot. zdjęcie ilustracyjne/Pixabay
Tomasz Wypych
Inne tematy w dziale Gospodarka