Decyzja Państwowej Komisji Wyborczej o odebraniu subwencji Prawu i Sprawiedliwości, będzie interpretowana przez PiS jako jednoznacznie skierowana przeciwko tej partii, działająca na rzecz pomniejszenia rangi Prawa i Sprawiedliwości w polskim systemie partyjnym i szerzej politycznym, będzie traktowana jako instrument do zwiększenia zwarcia szeregów w partii – mówi Salonowi 24 prof. Wawrzyniec Konarski, politolog, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
Czy decyzja o częściowym obcięciu subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości oznacza nokautujący cios dla największej partii opozycyjnej, czy niekoniecznie?
Prof. Wawrzyniec Konarski: Jest to oczywiście precedens, jeśli brać pod uwagę polskie realia. Istotne jest to, że ten precedens dotyka akurat PiS-u. Z pewnością będzie to przez tę partię bardzo mocno nagłośnione w kierunku atakowania rządzących, których traktuje się jako tych, którzy bezpośrednio doprowadzili do decyzji Państwowej Komisji Wyborczej. Są to oczywiście oskarżenia hipotetyczne, nie są poparte żadnymi faktami. Natomiast ta retoryka jest przez PiS stosowana.
To, co robi rząd, zdaniem największej partii opozycyjnej, ma wpływ na to, co robi Państwowa Komisja Wyborcza. Dlatego, jak zapowiadał to już wcześniej Mariusz Błaszczak, PiS zapewne będzie chciał się od tej decyzji odwoływać do sądu, do czego oczywiście ma prawo. To jednak całe postępowanie mocno wydłuży. Ten precedens umocowany jest w ramach polskich przepisów prawa, które są bardzo mocno ospałe.
Wszystkie procedury trwają szalenie długo i każda ze stron, a zwłaszcza tak silna partia, jak główna partia opozycyjna, a do niedawna partia rządząca, z pewnością podejmie wszystkie kroki w kierunku obrony swojego punktu widzenia. Tylko, tak jak mówię, polskie przepisy są oparte głównie na przewlekłości i z pewnością PiS będzie chciało w tej kwestii podjąć wszelkie możliwe kroki, które będą całą tę procedurę wydłużać.
Tylko pytanie, czy to się PiS-owi opłaca. Bo oczywiście, jeśli wygra w sądzie, to dostanie pełny zwrot subwencji. Jeśli jednak procedura się wydłuży, to może to skutkować opóźnieniem wypłaty nawet tej okrojonej części?
To prawda. Tu jednak cały czas mamy do czynienia z rywalizacją polityczną. A także, co jest szczególnie ważne dzisiaj dla PiS-u, poszukiwaniem sposobu na to, żeby zewrzeć własne szeregi. Jeżeli partia opozycyjna jest poddawana określonym decyzjom, które są z punktu widzenia tej partii niesprawiedliwe, to jest to oczywiście dla tej formacji bardzo dobry sposób na to, żeby zmobilizować swoich zwolenników. I zwiększyć coś, co dzisiaj jest dla PiS-u deficytem, a więc kohezyjność, czyli zwartość wewnętrzną partii.
Mówiąc krótko, jeżeli formacja mówi o sobie, że jest atakowana czy że jest niwelowane jej znaczenie jako elementu pejzażu demokratycznego, a mniej więcej takie są dzisiaj elementy retoryki PiS na ten temat, no to oczywiście będzie szukać sytuacji, które dopomogą w odnowieniu poparcia społecznego. A w przyszłości osiągnięciu jak najkorzystniejszego wyniku wyborczego. Więc na pewno takie kroki przez Prawo i Sprawiedliwość będą podjęte.
Czy oznacza to, że temat obcięcia subwencji może się dla głównej partii opozycyjnej stać tematem jednoczącym, tak jak dla niepodległościowej prawicy odwołanie rządu Jana Olszewskiego w 1992 roku, a dla PiS-u przez wiele lat tragedia smoleńska?
Myślę, że tak, ale nie na taką samą skalę. Bo odwołanie rządu Olszewskiego było zakończeniem pracy konkretnego gabinetu, a Smoleńsk był katastrofą i tragedią ogólnopolską, którą w dużym stopniu Prawo i Sprawiedliwość niestety zawłaszczyło. Wszelka interpretacja na ten temat była interpretacją zgodną z tymi wszystkimi działaniami, które podejmowane były w imieniu PiS-u, przez Macierewicza i ludzi, którzy z nim współpracowali. W związku z tym to była forma zawłaszczenia retoryki, interpretacji tego dramatu przez jedną partię polityczną.
Decyzja Państwowej Komisji Wyborczej jest mimo wszystko czymś zdecydowanie mniejszej rangi. Z tym że PiS ma dzisiaj olbrzymie problemy, jeśli chodzi o kwestie strukturalne. Chodzi wewnętrzne elementy funkcjonowania, partia przestanie być wodzowska, a stanie frakcyjna, czy też może pojawi się jakiś kolejny wódz, niekoniecznie namaszczony przez prezesa. To są sprawy dla tej partii o charakterze być albo nie być. Ponieważ PiS był i nadal jest partią ewidentnie wodzowską, ze szczególną rolą przywódcy, i wyborcom to się podobało przez wiele lat, to znaczy, że prawdopodobnie będzie się szukało możliwości powtórzenia tej sytuacji. Osobiście nie wierzę w sukces takiej inicjatywy, bo Kaczyński jest jeden i raczej trudno będzie znaleźć osobę, która w przybliżonym stopniu będzie mogła tę samą rolę odegrać.
Co to ma wspólnego z decyzją PKW?
Decyzja Państwowej Komisji Wyborczej, która będzie interpretowana przez PiS jako jednoznacznie skierowana przeciwko tej partii, działająca na rzecz pomniejszenia rangi Prawa i Sprawiedliwości w polskim systemie partyjnym i szerzej politycznym, będzie decyzją traktowaną jako instrument do szukania nowego typu przywództwa i do zwiększenia wewnętrznej spoistości tej partii.
Zdjęcie: fot. PAP/Leszek Szymański
Inne tematy w dziale Polityka