n/z: Akcja poszukiwania rosyjskiego obiektu powietrznego w okolicach miejscowości Bródek, 28 bm. To trzeci dzień poszukiwań obiektu, który w poniedziałek 26 bm. rano podczas zmasowanego ostrzału terytorium Ukrainy przez Rosję wleciał na terytorium Polski,
n/z: Akcja poszukiwania rosyjskiego obiektu powietrznego w okolicach miejscowości Bródek, 28 bm. To trzeci dzień poszukiwań obiektu, który w poniedziałek 26 bm. rano podczas zmasowanego ostrzału terytorium Ukrainy przez Rosję wleciał na terytorium Polski,

Były szef MON nie owijał w bawełnę. "Tak wyglądają przygotowania do wojny"

Redakcja Redakcja Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 61
Tego typu incydenty, jak wlatujące rakiety, drony i balony zdarzały się zawsze. Jednak ich nasilenie może oznaczać coś znacznie poważniejszego. Można to traktować jak element przygotowania do wywołania wojny. Pamiętajmy, że od zabicia austriackiego następcy tronu arcyksięcia Ferdynanda zaczęła się I Wojna Światowa. Nie chodzi o sianie paniki, po prostu trzeba się temu bardzo dokładnie przyglądać. Mam nadzieję, że ci, którzy zajmują się naszą obroną, to właśnie robią – mówi Salonowi 24 prof. Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej.

Rakieta pod Przewodowem, która zabiła ludzi, potem szczątki rakiety pod Bydgoszczą, balony szpiegowskie, a teraz dron, kamikadze. Tych incydentów z wlatującymi do kraju obiektami latającymi jest całkiem sporo. Co to świadczy o naszym bezpieczeństwie?

Prof. Romuald Szeremietiew:
Tego typu incydenty, zawsze miały, mają i będą mieć miejsce w relacjach międzynarodowych. Czasem taki balon, a nawet rakieta, lub dron, mogą wlecieć zupełnie przypadkiem. Jednak nasilenie tego typu incydentów, może oznaczać coś znacznie poważniejszego. Że nie są tylko przypadki, że się komuś balon urwał z uwięzi, ale jest to po prostu element przygotowania do wywołania wojny.

Do wojny?

Mam na myśli incydenty graniczne, naruszenia przestrzeni powietrznej, których jest coraz więcej. Oczywiście jednym z powodów może być prowadzenie przez inne państwo rozpoznanie, sprawdzenie naszych zdolności rozpoznania, obrony, ile czasu zajmuje reakcja. To informacje bardzo cenne. Nawiasem mówiąc, słyszałem idiotyczną wypowiedź jednego z wojskowych, że mieliśmy nieznany obiekt latający pod obserwacją, ale on zniknął z uwagi na warunki pogodowe. Przecież jeśli to potraktować poważnie, to jest to argument dla strony przeciwnej, że należy uderzyć na Polskę, jeśli będą złe warunki pogodowe. Takich rzeczy po prostu się nie opowiada. Rozpoznanie to jedno. Druga kwestia jest taka, że można przy pomocy tego typu zdarzeń sprowokować poważne incydenty i wywołać jakąś strony przeciwnej, którą będzie można zinterpretować jako pretekst do uderzenia. Pamiętamy wypowiedź ministra Radosława Sikorskiego, kiedy był on jeszcze prominentnym politykiem opozycji, który domagał się zestrzelenia dwóch białoruskich śmigłowców, które wleciały w naszą wrześnię powietrzną.

Uważa Pan, że te incydenty mogą doprowadzić do eskalacji i wybuchu gorącego konfliktu?

Pamiętajmy, że od zabicia austriackiego następcy tronu arcyksięcia Ferdynanda zaczęła się I Wojna Światowa. Więc tego typu incydenty, mogą być wykorzystane również w takim kontekście. Nie chodzi o sianie paniki, po prostu trzeba się temu bardzo dokładnie przyglądać. Mam nadzieję, że ci, którzy zajmują się, naszą obroną, coś takiego właśnie robią.

A czy paradoksalnie w tych bardzo groźnych incydentach nie ma jednego pozytywu – zwiększa się, chociażby świadomość społeczna, jak ludzie widzą, że coś leży, od razu powiadamiają odpowiednie służby, sprawa jest nagłaśniana?

Można tak przyjąć. Był taki czas, kiedy na drogach w miejscach, gdzie zdarzały się częste wypadki drogowe, pojawiały się czarne punkty, co miało ostrzegać tych, którzy drogą jadą, żeby uważali. Więc tak, można uznać, że te incydenty są pewnym ostrzeżeniem.

Wszystkie te incydenty związane są z sytuacją na wschód od polskiej granicy. Dziś przychodzą sprzeczne informacje na temat tego, kto ma przewagę na froncie – albo, że Ukraina już prawie wygrała, bo wdarła się na teren Rosji, lub że przegrała, bo Rosja odnosi sukcesy w Donbasie?

Sytuacja na froncie jest zgodna z dawnym powiedzeniem „złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. Wydaje się, że obie strony jakoś Wydaje się, że drudzy, czyli Ukraińcy i Rosjanie chyba chcieliby się jakoś tej wojny wyplątać, ale każda strona chce, żeby ustalenia pokoju były po jej myśli. W związku z tym to uderzenie na obwód kurski może być jakąś próbą podbicia cenny, na zasadzie „my wam oddamy, co zajęliśmy, ale wy nam oddajcie, coście zajęli”. Co się wydarzy – ciężko wyrokować. Niemcy wyraźnie już mówią, że nie zamierzają zbytnio pomagać Ukrainie. Nie wiemy, jaka będzie polityka Stanów Zjednoczonych. Przy czym wcale nie ma pewności, że wygrana Demokratów da spokój Żeleńskiemu. Być może nawet większą nadzieję prezydent Ukrainy łączy z ewentualną wygraną Donalda Trumpa.

n/z: Akcja poszukiwania rosyjskiego obiektu powietrznego w okolicach miejscowości Bródek, 28 bm. To trzeci dzień poszukiwań obiektu, który w poniedziałek 26 bm. rano podczas zmasowanego ostrzału terytorium Ukrainy przez Rosję wleciał na terytorium Polski, a następnie zniknął z radarów. fot. PAP/Wojtek Jargiło

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj61 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (61)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo