Prawo i Sprawiedliwość czeka na decyzję PKW. Partii Jarosława Kaczyńskiego liczy na decyzję w sprawie zwrotu finansów. Nawet negatywna byłaby lepsza niż ciągłe grillowanie przez PKW – podaje w środę Interia. Dla rządzącej do niedawna formacji brak decyzji i przeciąganie sprawy są najgorszym scenariuszem. W kasie partyjnej pusto, PKO BP żąda spłaty kolejnych rat kredytu i nalicza karne odsetki.
29 sierpnia kolejne posiedzenie PKW w sprawie sprawozdania PiS
29 sierpnia odbędzie się kolejne posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej w sprawie sprawozdania PiS za kampanię parlamentarną w ubiegłym roku. Zdaniem Interii mało kto w to PiS wierzy, że sprawa znajdzie szczęśliwe rozstrzygnięcie.
We wtorek PiS złożyło w PKW wielostronicowy dokument, w którym przypomina m.in., że „PKW może działać wyłącznie na podstawie i w granicach prawa”. Wedle PiS, odrzucenie sprawozdania komitetu wyborczego partii byłoby złamaniem prawa
Kodeks wyborczy jasno stanowi o wyłączności komitetu wyborczego, jeżeli chodzi o prowadzenie kampanii wyborczej. Jest to zasada, która została przyjęta prawnie i potwierdzona w orzecznictwie, w tym Sądu Najwyższego - wyjaśniał szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. W kuluarach słychać, że politycy PiS za najbardziej realny scenariusz uznają odrzucenie sprawozdania finansowego przez PKW. Ale to wcale nie byłoby najgorsze. Próba zagłodzenia PiS to także inne czarne dla partii perspektywy.
Dla PiS najgorszy jest brak decyzji PKW
Brak decyzji i przełożenie posiedzenia PKW na kolejny termin, np. za kolejny miesiąc to zdecydowanie gorsze dla PiS rozwiązanie.
– Przedłużanie i brak decyzji jest najgorszym scenariuszem, bo to są ogromne karne odsetki, które są nam naliczane od kredytu zaciągniętego na potrzeby kampanii wyborczej. Do końca lipca powinniśmy byli ten kredyt spłacić, bo do końca lipca PKW powinna była zatwierdzić sprawozdania. Teraz każdy dzień zwłoki powoduje dodatkowe koszty – mówi Interii Henryk Kowalczyk, skarbnik PiS, były wicepremier i minister rolnictwa w rządzie Zjednoczonej Prawicy.
– Ale może o to właśnie w tym wszystkim chodzi? – głośno myśli polityk PiS.
PiS nie ma powodów do radości
PiS nie ma powodów do radości. Rachunki partii Jarosława Kaczyńskiego zostały zablokowane z powodu niespłaconego kredytu, jaki zaciągnięto w PKO BP. Największy w Polsce, publiczny bank nie odpuszcza. Karne odsetki ciągną finanse partii na dno. Na tym nie koniec kłopotów finansowych PiS. Rządząca do grudnia 2023 roku Polską partia dziś nie może wydawać żadnych pieniędzy, nie jest w stanie sensownie zaplanować kampanii wyborczej.
Henryk Kowalczyk przyznaje w rozmowie z Interią, że PiS zwróciło się do banku z wnioskiem o restrukturyzację kredytu tak, by zmienić wielkość i termin spłaty kolejnych rat. – Wniosek złożyliśmy półtora tygodnia temu i na razie brak odzewu – wyjaśnia Kowalczyk.
PiS pójdzie na wojnę z PKW?
Co dalej? Jeśli PKW będzie dalej zwlekał z podjęciem decyzji i grillował partię, PiS pójdzie do sądu z indywidualnym roszczeniem wobec każdego z członków komisji. Chodzi o obciążenie ich spłatą karnych odsetek, które PiS musi płacić z racji przeciągania decyzji PKW.
Zaznaczmy, że PKW może odebrać PiS maksymalnie 75 proc. kwoty, jaką komitet wydał na kampanię. Wedle sprawozdania, które komitet PiS złożył w PKW, PiS wydało na ten cel około 39 milionów złotych. W najgorszym wypadku może więc stracić do 29 milionów złotych, wciąż więc dostanie zwrot w wysokości około 10 milionów złotych.
Inny z polityków dodaje, że po wyprostowaniu sytuacji z bankiem PiS mogłoby wystartować ze zbiórką pieniędzy wśród zwolenników bez ryzyka, że wszystko, co uda się zebrać natychmiast, zabierze bank albo komornik.
Dodajmy, że w momencie odrzucenia przez PKW sprawozdania finansowego, każdemu komitetowi przysługuje odwołanie do Sądu Najwyższego. PiS zamierza z tego skorzystać i ma nadzieję, że w sądzie wygra. Jeśli tak się stanie, minister finansów będzie zobligowany do wypłaty zaległych funduszy. Choć są w partii Jarosława Kaczyńskiego pesymiści. W ich opinii minister finansów Andrzej Domański może zakwestionować orzeczenie Sądu Najwyższego, bo wyda je izba, którą obecna władza kwestionuje (Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych opanowane przez tzw. "neosędziów" wedle obozu rządzącego - red.).
Kasy nie ma, wybory na horyzoncie
PiS-owi pali się grunt pod nogami, bo coraz bliżej wybory prezydenckie. Potrzebne są na gwałt pieniądze na kampanię.
– Może być tak, że Rafał Trzaskowski będzie kłusował jakimś Trzaskobusem ze swoją świtą po Polsce przy wsparciu całej machiny państwowej, a nasz kandydat będzie robił jakąś bieda-kampanię, jeżdżąc prywatnym samochodem i pożyczając szczekaczkę (megafon uliczny - przyp. red.), żeby przemówić na wiecu – obawia się jeden z polityków PiS, rozmówców Interii.
KW
Źródło zdjęcia: PiS czeka na decyzję PKW. Fot. PAP
Inne tematy w dziale Polityka