Była posłanka PO z fuchą na stadionie Śląska. Chodzi o sprzątanie

Redakcja Redakcja Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 22
Prawie połowa (!) miejskich radnych Wrocławia otrzymywała wynagrodzenie od miejskich spółek, które powinni kontrolować. Na wstydliwej liście jest też była posłanka Platformy Obywatelskiej Ewa Wolak. Obecna radna jest zatrudniona w podległej gminie jednostce, a do tego pobierała wynagrodzenie od spółki MPWiK oraz ze Stadionu Wrocław. Mamy jej umowę i jest ona – delikatnie rzecz ujmując – kontrowersyjna. Wynika z niej bowiem, że pani polityk zajmowała się tam sprzątaniem i odpadami.

Wrocław był trawiony przez coś, co określane jest mianem politycznej korupcji. To pozornie legalny mechanizm zatrudniania miejskich radnych w miejskich spółkach i tym samym jednanie ich prezydentowi Jackowi Sutrykowi. Lista wstydu obejmuje aż 16 osób, większość to politycy Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Byli zatrudniani na umowach – zleceniach, w myśl których wykonywali różne zadania w danych spółkach. Niektóre z tych zadań budzą wątpliwości. I to spore.  


Drogie tańce zumby

Bo jak wyjaśnić płacenie – przez Aquapark (czyli Wrocławski Park Wodny) - wielkich pieniędzy radnej PO Marcie Kozłowskiej za to, że ta organizowała np. tańce zumby dla seniorów? Albo płacenie przez tą samą spółkę radnemu Lewicy Dominikowi Kłosowskiemu. Ten polityk zarobił aż 200 tysięcy złotych. Za co? Oto oficjalne stanowisko Aquaparku: „To ratownik wodny z 25-letnim doświadczeniem, wspierał Wrocławski Park Wodny S.A. w zakresie budowy nowych obiektów Aquapark Brochów i Aquapark Zakrzów w zakresie wdrażania zasad bezpieczeństwa”.

Niedawno pisaliśmy o tym, że były już wiceminister sprawiedliwości i radny Bartłomiej Ciążyński dorabiał na Stadionie Wrocław (Tarczyński Arena), gdzie pisał – za gwiazdorskie stawki – opinie prawne, mimo że stadion ma swój dział prawny.  


Nie tylko Ciążyński dorabiał na stadionie

Teraz udało nam się dotrzeć do umowy – zlecenia, które miała Ewa Wolak. To była posłanka PO, radna miejska, stronniczka Jacka Sutryka i Grzegorza Schetyny. Poważna wydawałoby się polityk z samego stadionu dostawała miesięcznie 6000 złotych brutto (dorabiała też w innej spółce, a zatrudniona jest w jednostce budżetowej gminy). Czym zajmowała się na stadionie? Otóż… sprzątaniem.

W umowie jest napisane, że zadania polityk PO to wsparcie w zakresie optymalizacji rozwiązań gospodarki odpadami na obiekcie Tarczyński Arena, wsparcie w zakresie optymalizacji usług sprzątania i wsparcie w zakresie wdrożenia polityki „Zielony Stadion”.

Co dokładnie robiła polityk PO, ile ta praca jej zajmowała i jakie były efekty? Nie wiadomo. Spółka nie kwapi się do udzielenia takich informacji. Do Ewy Wolak wielokrotnie próbowaliśmy się dodzwonić, ale kobieta nie zdecydowała się z nami porozmawiać. Wiadomo jednak, że robotę zatwierdzała m.in. wiceprezes stadionu Marta Urbanek.

Interesujące, że zarząd wrocławskiej PO dość niespodziewanie wydał oświadczenie, w którym można przeczytać, że takie praktyki są legalne. Politycy partii Donalda Tuska wyrazili też sprzeciw wobec określania takich zachowań słowami „korupcja polityczna”.  


Fot. Radna KO Ewa Wolak/stadion Śląska Wrocław 

Marcin Torz

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj22 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka