fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Co wybuchło w kamienicy w Poznaniu? Pojawiają się nowe tropy

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 49
Mnożą się pytania po tragedii w Poznaniu. Co było przyczyną wybuchu w kamienicy na Kraszewskiego, w którym życie straciło dwóch strażaków, a kilkanaście innych osób zostało rannych.

Tragiczny w skutkach pożar w Poznaniu

W nocy z soboty na niedzielę w jednej z kamienic w Poznaniu wybuchł pożar. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Dzięki czujnikowi dymu w jednym z mieszkań strażacy pojawili się na miejscu w ciągu pięciu minut. Najpierw ewakuowali mieszkańców z wyższych pięter budynku, a potem przystąpili do gaszenia pożaru. Wtedy doszło do dwóch potężnych wybuchów.

W trakcie akcji poszkodowanych zostało 11 strażaków, a dwóch pozostało uwięzionych w budynku. Po południu przekazano tragiczne informacje - znaleziono ich ciała. Szef MSWiA Tomasz Siemoniak przekazał, że zmarli strażacy to ogn. Patryk Michalski i ogn. Łukasz Włodarczyk. Mieli 33 i 34 lat, jeden pozostawił żonę i dwójkę małych dzieci. Obaj mieli wieloletnie doświadczenie w straży pożarnej.


Co wybuchło w piwnicy?

Jak dotąd nie podano, co mogło być przyczyną eksplozji. Spekuluje się, że do tak potężnego wybuchu mogły doprowadzić zgromadzone w jednej z piwnic akumulatory albo baterie do urządzeń elektrycznych. W kamienicy działała bowiem firma zajmująca się regeneracją baterii i akumulatorów. Wiceszef MSWiA, Wiesław Leśniakiewicz, potwierdził, że przyczyną eksplozji było coś znajdującego się w piwnicy, jednak nie podał szczegółów.

Drugi trop to butle z gazem, które ktoś mógł nielegalnie składować w piwnicy.

- Wiemy na pewno, że był wybuch, i to dużej mocy, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Siła oddziaływania tego wybuchu była na tyle duża, że uszkodzone zostały witryny sąsiednich budynków z drugiej strony; powybijane są szyby, uszkodzone zostały również samochody, które były zaparkowane w pobliżu - mówił wiceszef MSWiA.

- Trwają czynności dochodzeniowo-śledcze, które nam wskażą, na ile mieszkańcy wiedzieli, co mogło się znajdować w piwnicach tego budynku - powiedział w poniedziałek w Studiu PAP wiceszef MSWiA Czesław Mroczek. Jak podkreślił, "z całą pewnością mieliśmy do czynienia z wybuchem materiałów, które były tam zgromadzone".

Ostrożni w ocenach są przedstawiciele Straży Pożarnej. - Nie mamy stuprocentowej pewności, że miejscem wybuchu w kamienicy przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu była piwnica – mówił w poniedziałek zastępca wielkopolskiego komendanta wojewódzkiego PSP st. bryg. Tomasz Wiśniewski. Dodał, że zweryfikują to oględziny.

- Budynek i miejsce zdarzenia jest bardzo specyficzne i odbiega od pewnych standardów, które w kryminalistyce przyjęto stosować. Mamy katastrofę budowalną (...). Czasami bywa, że czynności mogą być prowadzone kilka dni. Jeżeli czynności oględzinowe mają być prowadzone w tym samym momencie rozbiórkowym, to proszę brać pod uwagę, że może to trwać nawet miesiąc – zaznaczył.

Prokuratura wszczęła śledztwo

Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, poinformował, że prokuratora wszczęła w poniedziałek śledztwo „w sprawie sprowadzenia pożaru zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, w wyniku którego śmierć poniosło dwóch strażaków”.

Śledztwo będzie prowadzone w kierunku art. 163 par. 1 pkt. 1 i par. 3 k.k. Celem prowadzonego postępowania będzie ustalenie bezpośredniej przyczyny pożaru oraz określenia powstałych szkód.

Na miejscu pracują teraz specjaliści, którzy będą badać pogorzelisko w celu ustalenia dokładnej przyczyny wybuchu. W pierwszej kolejności prowadzone będą działania mające na celu ustabilizowanie budynku, tak aby umożliwić ponowne wejście służbom bez narażania ich życia.

Nadbrygadier Mariusz Feltynowski, komendant Główny PSP, podkreślił, że teraz planowane jest przeszukanie terenu przez drony.

Nadinspektor Roman Kuster, I zastępca Komendanta Głównego Policji, poinformował, że powołany został specjalny zespół, który zajmie się pracami nad ustaleniem, co było przyczyną pożaru i wybuchu. Dodał, że jeszcze dziś funkcjonariusze będą rozmawiali z mieszkańcami, by mieć pewność, że w nocy nie przebywali w ich mieszkaniach goście, aby mieć stuprocentową pewność, że w budynku nikt nie został.

Zrywało im hełmy z głów

Jak poinformował w niedzielę wieczorem wiceszef MSWiA Wiesław Szczepański, po wybuchu w kamienicy przy ul. Kraszewskiego 12 w Poznaniu w szpitalach w tym mieście przebywa czterech strażaków, dwóch innych przetransportowano w niedzielę wieczorem do Siemianowic Śląskich, gdzie leczone są oparzenia, którym ulegli.

Zapytany o obrażenia strażaków przekazał, że poszkodowani mają głównie poparzenia I i II stopnia twarzy i rąk. "Część poszkodowanych strażaków znajdowała się poza budynkiem, stąd poparzenia twarzy, bowiem ci, którzy byli na zewnątrz, oczywiście nie mieli aparatów powietrznych" - mówił.

Dodał, że część strażaków doznała potłuczeń. - Siła wybuchu była na tyle duża, że uderzali w samochody i inne obiekty, zrywało im hełmy z głów. Taką informację dostałem od chłopaków, którzy byli na miejscu - powiedział wiceszef MSWiA.

- Wielkopolski Urząd Wojewódzki w Poznaniu wypłaci każdemu z poszkodowanych w efekcie pożaru i wybuchu budynku w Poznaniu do 6 tys. zł doraźnego wsparcia. Później wraz z władzami miasta będziemy wypracowywać większy model wsparcia w zależności od potrzeb - deklaruje wojewoda.

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak powiedział, że będzie prosił o pomoc przedsiębiorców, by zapewnić mieszkańcom, którzy stracili swój dobytek godne funkcjonowanie.

ja

Na zdjęciu z drona miejsce nocnego pożaru i wybuchu w kamienicy w Poznaniu, fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj49 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Rozmaitości