fot. Twitter/MEiN
fot. Twitter/MEiN

Zamieszanie z podręcznikami. Ministerstwo swoje, nauczyciele swoje, a rodzice płacą

Redakcja Redakcja Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 4
Kilkaset złotych kosztuje komplet książek do szkoły ponadpodstawowej. Często jest to nawet 2 razy więcej niż wynosi rządowa wyprawka dla ucznia "Dobry start". Minister Barbara Nowacka zapewnia, że nie trzeba kupować nowych podręczników, ale część nauczycieli rekomenduje kupno tegorocznych edycji, z ministerialnymi poprawkami. Rodzice płacą i płaczą.

Nowa odchudzona podstawa programowa i nowe podręczniki

Od nowego roku szkolnego 2024/2025 w szkołach w klasach IV-VIII szkoły podstawowej, w liceach, technikach i branżowych szkołach I i II stopnia realizowana będzie odchudzona podstawa programowa kształcenia ogólnego. Treści nauczania zawarte w podstawie programowej dla 18 przedmiotów ogólnokształcących uszczuplone zostały o około 20 proc.

O problemach, jakie wygenerowała ta zmiana jako pierwszy napisał "Newsweek". Po tym jak minister Barbara Nowacka zdecydowała o usunięciu materiału z programu szkolnego, który uznała za zbyt prawicowy, patriotyczny czy katolicki, wydawcy podręczników zaktualizowali dotychczasowe wydania i takie pojawiły się w sprzedaży. Rodzice zostawiają w księgarniach ogromne sumy, kilkukrotnie przekraczające uczniowską wyprawkę "Dobry start", która wynosi obecnie 300 zł. Minister Nowacka twierdzi, że niepotrzebnie.


Nowacka: Uważajcie na oszustów naciągaczy

"Nie ma powodu, by wymieniać podręczniki lub kupować nowe ze względu na uszczuplone podstawy programowe" - napisała w poniedziałek ministra edukacji Barbara Nowacka na portalu X. Wyjaśniła, że zmiany dokonywane były tak, by nie narażać nikogo na dodatkowe koszty. "Uważajcie na oszustów naciągaczy, którzy twierdzą że zmiany wymagają nowych podręczników" - zaapelowała do rodziców.


W związku ze zmianami w podstawach programowych od września 2024 r., które polegają na ograniczeniu treści nauczania, Ministerstwo Edukacji Narodowej przypomina, że – zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami – w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych obowiązują dotychczasowe podręczniki i nie ma konieczności kupowania nowych.

"Przypominamy: zmiany w podstawach programowych zostały przygotowane tak, aby nie było konieczności wymiany podręczników. Ma to uzasadnienie zarówno ekonomiczne, jak i ekologiczne" - czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie resortu edukacji.

Zaznaczono w nim, że dotychczasowe podręczniki zawierają wszystkie treści nauczania określone w podstawie programowej odpowiedniej dla danego typu szkoły i danych zajęć edukacyjnych. "Status podręczników wpisanych do "Wykazu podręczników dopuszczonych do użytku szkolnego do kształcenia ogólnego" w latach ubiegłych pozostaje zatem aktualny, i nie ma potrzeby wyboru nowych lub korzystania z nowych wersji podręczników" - wyjaśnia MEN.

Ponadto informuje, że nie zostały dopuszczone do użytku szkolnego żadne zaktualizowane podręczniki, które miałyby uwzględniać zmiany w podstawach programowych.


Wydawnictwa, księgarnie, nauczyciele, rodzice i cały galimatias

Ale wydawnictwa już wyprodukowały odchudzone podręczniki i zamierzają je sprzedać. Wydawcy straszą nauczycieli, że materiały dydaktyczne dla nich oraz zeszyty ćwiczeń dla uczniów nie będą kompatybilne ze starymi podręcznikami, więc wielu nauczycieli rekomenduje zakup nowych edycji książek do nauki. Wskazują na to rodzice.


Część księgarni handlujących podręcznikami skupuje używane książki, ale w przypadku nowych zaktualizowanych wydań nie chce odkupić tych z poprzedniej edycji, nawet jeśli są w idealnym stanie i mimo zapewnień ministerstwa, że są nadal dopuszczone do użytku szkolnego. W związku z tym rodzice i uczniowie nie mogą kupić używanego podręcznika, tylko są skazani na nowy. A nowe podręczniki są droższe od używanych nawet o około 30 proc.

- Zasadniczo mieścimy się w ok. 600 zł - jeśli ktoś kupuje podręczniki używane. To są podręczniki podstawowe, a do tego jeszcze trzeba doliczyć języki - książki do języka angielskiego to cena ok. 200 zł, do języka niemieckiego ok. 140 zł, do francuskiego też ok. 140 zł - mówi księgarz Jerzy Świątczak ze Zgierza w rozmowie z RMF FM.

Kto zatem jest "oszustem i naciągaczem", według słów minister Nowackiej?

ja

Na zdjęciu minister edukacji Barbara Nowacka, fot. Twitter/MEiN

Czytaj także:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj4 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo