Na utrzymanie obwodu kurskiego Ukraińcy nie mają najmniejszych szans. Rosjanie będą chcieli wyrzucić ich z obwodu kurskiego, a oni temu nie zapobiegną. Jestem jednak przekonany, że Ukraińcy jeszcze ostatniego słowa nie powiedzieli. Będą szukali kolejnej awantury, takiej, jaką zrobili w Kursku. Po to, żeby osłabić impet planowanego uderzenia ze strony Rosji, ale też po raz kolejny obnażyć armię Rosyjską. Bo nic jej nie szkodzi tak bardzo, jak to, co Ukraińcy robią w Obwodzie Kurskim i co robić jeszcze będą w innych rejonach, gdzie mogą zafundować Rosjanom kolejną niespodziankę – mówi Salonowi 24 generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.
Śledząc doniesienia medialne na temat wojny Rosji z Ukrainą, można się, delikatnie mówiąc pogubić. Raz dowiadujemy się, że po brawurowej akcji w obwodzie kurskim przewagę mają Ukraińcy. Innym razem, że rosyjska pętla się zaciska, a zwycięstwo Putina jest realne. Jak naprawdę wygląda sytuacja na froncie?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Nie należy wierzyć w propagandę. I to zarówno tę rosyjską, jak i ukraińską. Większość bitew, wojen, toczy się właśnie w obszarze propagandy. Ukraińcy mówią o nieprawdopodobnych sukcesach, nasi eksperci to przyklepują, podobnie robią Rosjanie, ale w drugą stronę, mówią o sukcesach i rychłym zwycięstwie rosyjskiej armii. Tymczasem tu warto uporządkować pewne rzeczy. Ukraińcy faktycznie weszli do obwodu kurskiego, ale ich zamiarem nigdy nie było anektowane tego terytorium. Ukraińcy wdarli się na rosyjski teren i zrywają wszystkie mosty, żeby Rosjanie nie mogli się przeprawić na tę stronę, po której Ukraińcy mają swoje wojska. Oni odcinają Rosjan, żeby Rosjanie nie mogli przeprowadzić armii przez mosty. Zamiarem Ukraińców nie było więc opanowanie i umocnienie się w obwodzie kurskim, ale osłabienie impetu ofensywy rosyjskiej, która się szykuje. Strategia polegająca na tym, żeby uderzyć z zaskoczenia, potem zrobić odskok, jest naturalny. I to właśnie Ukraińcy zrobili. Zastanawia mnie, dlaczego Ukraińcy takich akcji zrobili jak dotąd tak niewiele. Celem Rosji jest bowiem kolejne uderzenie i widzę groźbę utraty kolejnej części wschodniej Ukrainy. Bo jeśli Rosjanie pójdą dalej i się rozpędzą, a podejrzewam, że to właśnie jest ich zamiarem, to dojdą do Dniepru, na którym ustanowią granicę ukraińsko-rosyjską. Pozbawią w ten sposób Ukrainę więcej niż jednej trzeciej jej terytorium. Dziś Ukraińcy dalej działają w rejonie Kurska, gdzie Rosjanie już są za rzeką.
Jakie Pana zdaniem kroki podejmie teraz strona ukraińska, by z jednej strony osłabić impet ewentualnego uderzenia, a z drugiej czy mają szansę na utrzymanie obwodu kurskiego?
Ukraińcy działają w obwodzie kurskim, Rosjanie są już jednak za rzeką i w zasadzie znajdują się „pod lufami” Ukraińców. Na północnym brzegu tych rzek stoi jedna z dywizji XI Królewieckiego Korpusu Armijnego. Ten korpus zmienił swoją strukturę. Przed wojną miał jedną dywizję i jedną brygadę. Teraz ma dwie dywizje i jedną brygadę. Na utrzymanie obwodu kurskiego nie ma najmniejszych szans. Zresztą po stronie ukraińskiej nie widzę woli jego utrzymania. Być może Ukraińcy pogodzili się z tym, że go stracą, że Rosjanie będą chcieli wyrzucić ich z obwodu kurskiego, a oni temu nie zapobiegną. Zagadką dla mnie pozostaje to, do czego zmierzają w dalszej kolejności. Bo jestem przekonany, że Ukraińcy jeszcze ostatniego słowa nie powiedzieli. Będą szukali kolejnej awantury, takiej, jaką zrobili w Kursku. Po to, żeby osłabić impet planowanego uderzenia, ale też po raz kolejny obnażyć armię Rosyjską. Bo nic jej nie szkodzi tak bardzo, jak to, co Ukraińcy robią w Obwodzie Kurskim i co robić jeszcze będą w innych rejonach, gdzie mogą zafundować Rosjanom kolejną niespodziankę. (dalsza część tekstu pod linkiem do artykułu)
Czy to, co się dzieje, a więc sytuacja niemal patowa, w której Rosja strasznie obrywa wizerunkowo przez akcje Ukraińców na jej terenie, a Ukraińcy nie mają sił na odbicie Donbasu i Krymu, nie będzie powodem do rozpoczęcia negocjacji o zawieszeniu broni?
Gdy zaczęła się operacja w obwodzie kurskim, wielu komentatorów twierdziło, że stronie ukraińskiej chodzi właśnie o uzyskanie lepszej pozycji negocjacyjnej. Sam tak myślałem. Dziś jednak nie widzę tego, by sytuacja zmierzała w tym kierunku. Być może za parę tygodni zostaniemy zaskoczeni, ale dziś nic na to nie wskazuje. Rosjanie liczą na to, że będą mieli przy stole negocjacyjnym swoje atuty, a tym największym jest Krym i Wschodnia Ukraina. Kijów nie ma w tej chwili żadnych argumentów. Bo jeśli chodzi o Kursk, to nie będzie on dla Rosji kartą przetargową, dla której oddałaby ona Wschodnią Ukrainę albo Krym. Bo po prostu Ukraina nie będzie w stanie tego obwodu utrzymać. Tak więc dziś nie widzę szansy na szybkie zamrożenie konfliktu, ale może niebawem to się zmieni, gdy Ukraińcy uderzą w kolejnych obwodach, co dla Rosji będzie wizerunkową katastrofą.
Pytanie, jak takie zamrożenie konfliktu miałoby wyglądać. Jeśli by to było na wzór Korei, gdzie od dekad jest linia demarkacyjna, ale są gwarancje USA dla Korei Płd. i faktycznie panuje spokój, to może i Ukraińcy pogodziliby się z tym, że Krymu na razie nie odzyskają, ale będzie pokój, a do tego bezpieczeństwo. Są jednak silne obawy, że Ukraina teraz utraci Donbas i Krym, ale zostanie zostawiona sama sobie. I zamrożenie konfliktu posłuży jedynie Rosji, która wykorzysta kilka lat względnego spokoju do przygotowań wojennych i dokonania za kilka lat pełnej inwazji na Ukrainę i przy okazji zagrożenia Zachodowi i Polsce?
Tu jest pytanie o to, jak bardzo Zachód będzie wiarygodny jako gwarant pokoju, czy Rosja dopuści kogokolwiek z Zachodu do udziału w rozmowach. Bo faktycznie, jeśli rozmowy zostaną sprowadzone jedynie do negocjacji Rosji z Ukrainą, to po jakimś czasie Rosjanie wejdą, walną i rozwalą. Natomiast jeżeli gwarantem tych rozmów będą też państwa Zachodu być może znajdzie zastosowanie wariant koreański. Trzeba pamiętać – o tym zresztą u Państwa kiedyś wspominałem – że w Korei nadal nie ma pokoju, bo nie podpisała go ani strona północna, ani południowa. Czyli mimo że nie ma walk, to Korea Północna i Południowa nadal formalnie prowadzą wojnę, ale walki się nie toczą. No, ale tam gwarantem spokoju są Amerykanie. Powtórzenie tego scenariusza na Ukrainie wiązałoby się z obecnością amerykańskich wojsk na terenie Ukrainy i być może na terenie zachodniej Rosji. Wszystko zależy od tego, czy Rosja pozwoli na udział państw zachodnich w rozmowach, które zagwarantują to, czego my, a szczególnie Ukraina, oczekujemy.
na zdjęciu: trwa konfrontacja w obwodzie kurskim. nz. wojskowy przygotowujący wyrzutnię rakiet do ataku. fot. PAP/EPA/RUSSIAN DEFENCE MINISTRY HANDOUT
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka