Regularny trening, dzięki któremu pewne zachowania wchodzą nam w nawyk, oczywiście może być pomocny, ale krótki kurs, podczas którego w komfortowych warunkach opanujemy kilka chwytów, nie – mówi w rozmowie z Salonem 24 nadkom. Dariusz Loranty, ekspert bezpieczeństwa Środkowoeuropejskiego Instytutu Badań i Analiz Strategicznych CIRSA.
W ostatnim czasie doszło do kilku wstrząsających zdarzeń. W Sopocie pijany 20-latek wepchnął młodego mężczyznę pod pociąg. Mąż w Gdańsku poderżnął gardło swojej żonie. Czy możemy mówić o jakimś większym wysypie zbrodni tego lata?
Nadkom. Dariusz Loranty: Nie do końca. Oczywiście jak dochodzi do zbrodni, szczególnie tych bardzo drastycznych, media to nagłaśniają. Jednak w sytuacji, gdy dzieją się też jakieś bardzo gorące wydarzenia polityczne, zmiana rządu, przesilenie, kryzys międzynarodowy, tematy kryminalne są obok bądź w cieniu tych wydarzeń. Przestępstwo takie, jak wepchnięcie kogoś pod pociąg, które owocuje śmiercią, nie zdarza się często, ale się zdarza. Przestępcy się wśród nas, łagodność wymiaru sprawiedliwości powoduje, że do takich zbrodni dochodzi. Choć w sumie grupa osób skłonnych do dokonywania przestępstw w społeczeństwie nie jest zbyt duża. Natomiast nie wydaje mi się, by teraz tych zbrodni było więcej. Po prostu w sezonie wakacyjnym te informacje wyszły na pierwszy plan, utrzymały się na nim dłużej. Gdyby równolegle działo się coś politycznego, padał rząd, albo podjęto próbę odwołania któregoś z ministrów, to siłą rzeczy o tych przestępstwach media mówiłyby mniej.
O ile zabójstwa w rodzinie niestety zdarzają się często, sytuacje takie, jak wrzucenie zupełnie przypadkowej osoby pod pociąg, są czymś zupełnie niezrozumiałym. Gdyby tam był jakiś zatarg, spór, to też zabójstwo byłoby niezrozumiałe, ale tu nawet tego nie było – wygląda na to, że nietrzeźwy facet podszedł do człowieka, którego nie znał, który nic mu nie zrobił i bez żadnego powodu po prostu wepchnął go pod pociąg…
Wg kryminologii są w społeczeństwie ludzie, którzy mają zawsze skłonność do dokonywania przestępstw. I tu chyba mieliśmy do czynienia właśnie z takim przypadkiem. Osoba agresywna, która zawsze lubi jakąś agresję, zawsze atakuje, w stanie nietrzeźwości po prostu wepchnęła tę osobę, która mu się z jakichś powodów nie spodobała pod nadjeżdżający pociąg. Wielka tragedia młodego człowieka, który zginął, bo znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie.
Zasadniczą kwestią jest to, jak się przed takimi agresywnymi akcjami bronić. W internecie modne są ostatnio kursy samoobrony, zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet. Oferowane są w sprzedaży różnego rodzaju sprzęty – od legalnej broni bez pozwolenia, po rozmaite środki odstraszające, na przykład breloczki włączające głośny alarm w sytuacji, gdy zostaniemy zaatakowani. Czy kupowanie czegoś takiego ma w ogóle jakiś sens?
Skuteczność takich rozwiązań, jak odstraszające dźwięki w dużej mierze zależy od typu sprawcy. Jeśli to osoba przypadkowa, sprawca okazjonalny, który chce kobiecie wyrwać torebkę, odepchnąć nas, by coś ukraść, wtedy każdy dźwięk z takiego urządzenia może być pomocny. Bo sprawia, że przestępca jest zaskoczony, zdezorientowany. Burzy mu się cały plan działania. Jeśli za to jest to przestępca profesjonalny, który planuje swoje działania i robi to od lat, wtedy żadne urządzenie nie pomoże. Profesjonalny napastnik ma przećwiczone wiele wariantów tego, co może się stać i jest na nie doskonale przygotowany. Natomiast co do kursów samoobrony, to ja ich nie polecam.
Dlaczego, przecież trening sztuk walki uczy nas podstawowych zachowań w razie zagrożenia?
Trening stały, systematyczny, owszem, ale nie krótki kurs, podczas którego w komfortowych warunkach opanujemy kilka chwytów. Natomiast regularny trening, dzięki któremu pewne zachowania wchodzą nam w nawyk, oczywiście może być pomocny. Już nie chodzi o same chwyty i ciosy, ale sprawia, że w razie popchnięcia i przewrócenia umiemy błyskawicznie wstać, jesteśmy mniej narażeni na ciosy. Musi to być jednak trening systematyczny.
Gdy dochodzi do głośnych zbrodni, takich jak ta w Sopocie, odżywa dyskusja o posiadaniu broni. Czy upowszechnienie pozwoleń na broń miałoby jakikolwiek wpływ na zwiększenie bezpieczeństwa osoby ją posiadającej?
Tu znów ważny jest profil sprawcy. I jest na odwrót niż w przypadku wspomnianych sprzętów odstraszających. Bo jeśli jest to przestępca „zawodowy”, który planuje wtargnięcie do naszego domu, wtedy tak – informacja o posiadaniu przez gospodarza broni na pewno będzie brana pod uwagę. Mając do wyboru mieszkanie kogoś, kto pozwolenia na broń nie ma, i kogoś, kto broń posiada, na pewno wybierze lokal osoby, która broni nie ma. Natomiast sprawca taki, jak w Sopocie, a więc całkiem przypadkowy, który nie zna swojej ofiary, nie będzie kalkulował, czy jego ofiara ma broń. Po prostu w danym momencie chce wepchnąć człowieka pod pociąg i to robi. I tu już pytanie, czy osoba zaatakowana, zaskoczona agresją, będzie w stanie odpowiednio szybko zareagować. Samo posiadanie broni nie ma tu większego znaczenia.
Tu jednak jest druga strona medalu – wiele osób obawia się, że posiadanie broni w domu może być czynnikiem zwiększającym ryzyko dokonania przestępstw?
Akurat nie obawiałbym się zwiększenia przestępczości wśród ludzi posiadających legalną broń. Z prostej przyczyny – posiadanie broni na jej właściciela nakłada szereg obostrzeń i obwarowań prawnych. W efekcie bardzo rzadko zdarza się, by ktoś takiej broni w celu przestępczym użył. Dowodzą tego statystyki. W Polsce tylko raz zdarzyło się, że doszło do zabójstwa przy użyciu legalnej broni palnej. Ryzyko z pozwoleniami na broń jest inne. Legalna broń zwiększa bowiem ryzyko samobójstw wśród jej posiadaczy. Jest w użyciu takie określenie „samobójstwo myśliwego”. Polega ono na tym, że posiadacz legalnej broni (na przykład właśnie myśliwy), jeśli targa się na swoje życie, robi to z użyciem właśnie posiadanej przez siebie strzelby, sztucera, czy rewolweru.
red.
Z Salonem 24 rozmawiał nadkom. Dariusz Loranty, ekspert bezpieczeństwa , Środkowoeuropejskiego Instytutu Badań i Analiz Strategicznych CIRSA (Central European Institute of Research and Strategic Analysis)
Zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/Adam Warżawa
Inne tematy w dziale Społeczeństwo