Batłomiej Ciążyński. Fot. PAP
Batłomiej Ciążyński. Fot. PAP

Bartłomiej Ciążyński w ogniu krytyki. Jest dymisja wiceministra sprawiedliwości

Redakcja Redakcja Lewica Obserwuj temat Obserwuj notkę 182
Wiceminister sprawiedliwości, polityk lewicy Bartłomiej Ciążyński podał się do dymisji. Były wiceprezydent Wrocławia pojechał na rodzinne wakacje do Słowenii. W podróż udał się służbową limuzyną i dwukrotnie zatankował pojazd, płacąc służbową kartą. O innej sytuacji, z której musiał się tłumaczyć, pisaliśmy w Salon24.pl w lipcu.

Bartłomiej Ciążyński podał się do dymisji

Bartłomiej Ciążyński podał się do dymisji. Wiceministrem sprawiedliwości nie był długo. Informację o dymisji podał na wspólnej konferencji prasowej z szfem lewicy Włodzimierzem Czarzastym.

- Nie miałem wiedzy, że nie mogę tak uczynić - powiedział Ciążyński. Dodał, że środki, które wydał na tankowanie "zwrócił na konto" i przeprosił "za zaistniałą sytuację".

- Jeden błąd wymaga odpowiedzialności i konsekwencji, w związku z tym w dniu dzisiejszym złożyłem rezygnację z zajmowanego stanowiska podsekretarza stanu w MS - oświadczył Ciążyński.

Do sprawy odniósł się premier Donald Tusk, który napisał na platformie X, że "błędy się zdarzają, ale trzeba za nie płacić" i że "dotyczy to w szczególności łudzi władzy". Dodał, że "wiceminister z całą pewnością wie, co powinien zrobić".

W maju 2024 r. Ciążyński znalazł pracę w państwowym Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii (PORT) wchodzącym w skład ogólnopolskiej Sieci Badawczej Łukasiewicz, który skupia kilkadziesiąt instytutów naukowych. 

Ciążyński w nowej pracy dostał samochód służbowy i kartę paliwową.

Na początku lipca polityk lewicy został wiceministrem sprawiedliwości, a 13 lipca pojechał na urlop. W tym czasie nie wykonywał już żadnej pracy dla PORT.


Polityk lewicy na wakacje za pieniądze podatników

Na wakacje z rodziną wiceminister sprawiedliwości pojechał do Słowenii. Samochód zatankował za publiczne pieniądze, choć nie pozwala na to regulamin używania karty paliwowej, który podpisał. 

Skorzystał też ze służbowego auta w prywatnym celu, choć nie miał do tego prawa.

Ciążyński najpierw zaprzeczał, ale po kilku godzinach zadzwonił, by potwierdzić ustalenia dziennikarzy. Wiceminister zapewnił, że zwróci pieniądze na konto instytutu. Tłumaczył się przy tym „brakiem doświadczenia w korzystaniu ze służbowych samochodów”.

Salon24.pl: Ciążyński zarobił blisko 120 tysięcy złotych w spółce miejskiej Stadion Wrocław

W lipcu tego roku dziennikarz Salon24.pl Marcin Torz podał, że Bartłomiej Ciążyński zarobił blisko 120 tysięcy złotych w spółce miejskiej Stadion Wrocław. Polityk z wykształcenia jest radcą prawnym - pieniądze dostawał za analizy. Problem polega na tym, że był też radnym miejskim, który powinien nadzorować majątek gminy Wrocław, a nie zarabiać na nim. Zachowanie polityka było nieetyczne, a on sam zdaje sobie z tego sprawę i nawet wyraża skruchę. – Teraz nie podjąłbym się takich zleceń – przyznał wówczas Salonowi 24.


KW

Bartłomiej Ciążyński. Fot. PAP 


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj182 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (182)

Inne tematy w dziale Polityka