Na autostradzie A4 policjanci mieli pierwszy kontakt z samochodem zaginionej Izabeli Parzyszek. Na nagraniu Interii widać policyjny radiowóz z włączonymi sygnałami świetlnymi, stojący za pojazdem zaginionej.
Co się stało z Izabelą Parzyszek?
- Nie potrafię w tej chwili odpowiedzieć na pytanie o rozbieżności - mówi Interii prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
W piątek, 9 sierpnia, Izabela Parzyszek podróżowała autostradą A4 z Bolesławca do Wrocławia. Tam miała odebrać swojego ojca ze szpitala.
Na trasie zepsuł jej się samochód. Kobieta zadzwoniła o godz. 19:26 do swojego ojca. Poprosiła go o wezwanie lawety. Pomoc dotarła na wskazane przez kobietę miejsce na 78. kilometrze autostrady. Było to w miejscowości Kwiatów. Kobieta zostawiła w samochodzie telefon, ale zabrała plecak z dokumentami.
Znajomi ojca zaginionej kobiety przybyli na miejsce przed policją.
- Gdy te osoby przybyły na miejsce, okazało się, że samochód stoi na włączonych światłach mijania, ale jest zamknięty - tłumaczyła Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka jeleniogórskiej Prokuratury Okręgowej.
Znajomi ojca Izabeli nie mieli kluczyków do jej samochodu, więc ponownie się z nim skontaktowali i na prośbę mężczyzny wezwali lawetę, która zabrała samochód na ich posesję. Jak tłumaczy rzeczniczka prokuratury, sam ojciec Izabeli mieszka w sąsiedztwie. To tam funkcjonariusze policji wraz z technikiem kryminalistycznym dokonali wstępnych oględzin samochodu.
Nagranie z filmu dotyczącego Parzyszek
Policjanci już po godz. 21.00 natknęli się na autostradzie na pojazd zaginionej kobiety. Tak wynika z filmu, którym dysponuje Interia.
Jego autorem jest jeden z kierowców jadących w tamtym czasie autostradą A4. Nagrał całe zdarzenie na wideo rejestratorze. Widać na nim radiowóz policyjny z włączonymi sygnałami świetlnymi stojący za pojazdem zaginionej kobiety.
O nagranie Interia zapytała przedstawicieli biura prasowego dolnośląskiej policji. Mundurowi odsyłają do prokuratury.
- Samochód został przetransportowany z autostrady do miejsca zamieszkania, czyli do Kruszyna (pow. bolesławiecki - red.), za pomocą lawety, wezwanej na prośbę ojca zaginionej. Tam funkcjonariusze policji dokonali oględzin. Natomiast nie mam informacji, czy mieli oni jakikolwiek kontakt z samochodem na autostradzie - mówi prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka jeleniogórskiej Prokuratury Okręgowej.
Rzeczniczka prokuratury dodała "z materiałów, które otrzymał w poniedziałek prokurator, to nie wynika".
Dopiero w poniedziałek zostało wydane postanowienie o wszczęciu śledztwa.
Co widać na nagraniu dotyczącym Parzyszek
Policja nieoficjalnie zasugerowała Interii możliwe wyjaśnienie tego, co widać na nagraniu.
- Należy pamiętać, że zaginięcie kobiety zostało zgłoszone następnego dnia. Policjanci obecni na miejscu mogli tylko zabezpieczyć uszkodzony pojazd na autostradzie, tak jak to robili setki razy wcześniej - mówi jeden z wrocławskich policjantów proszący o anonimowość.
- Jeśli przy samochodzie były osoby, które czekały na lawetę i nikt z nich policjantom nie powiedział, że zaginęła kobieta, to funkcjonariusze mogli działać po prostu rutynowo, tak, aby zadbać o bezpieczeństwo na autostradzie - wyjaśniają mundurowi.
KW
Polska policja. Fot. PAP/Marcin Bielecki
Inne tematy w dziale Społeczeństwo