W poniedziałek opinię publiczną rozgrzała informacja o domniemanej partnerce pseudo-dziennikarza Pawła Rubcowa, który okazał się ważnym rosyjskim szpiegiem. Kobieta po zatrzymaniu przez ABW swobodnie brała udział w wojskowych i politycznych konferencjach prasowych jako przedstawicielka mediów. Były agent ABW, który prosił o zachowanie anonimowości, sugeruje w rozmowie z Salon24, że nie ma sensu spekulować o wpadce polskich służb, a kobieta mogła być przez nie obserwowana.
Afera szpiegowska z polską dziennikarką w tle
Paweł Rubcow, agent wywiadu wojskowego GRU, został zatrzymany przez Polskę na granicy polsko-ukraińskiej 27 lutego 2022 r. Podawał się za dziennikarza hiszpańskiego i używał hiszpańskiego nazwiska Pablo Gonzales. Miał wykorzystywać status reportera do zbierania informacji na Ukrainie dla rosyjskich służb specjalnych, jego celem było też zdobycie zaufania opozycjonistów rosyjskich.
Po zatrzymaniu - według portalu Insider - na znalezionych u niego nośnikach danych zidentyfikowano szczegółowe raporty o działaniach Żanny Niemcowej i osób z jej otoczenia. Podający się za dziennikarza Rubcow interesował się w szczególności uczestnikami letniej szkoły dziennikarstwa z Ukrainy i Stanów Zjednoczonych. Pod koniec lipca agent GRU został uwolniony w ramach wymiany więźniów między Rosją a Zachodem. Szpieg był witany przez Władimira Putina na lotnisku i bardzo cieszył się z tego faktu.
Do szokujących informacji dotarł teraz portal frontstory.pl. Ujawnił, że w nocy z 27 na 28 lutego 2022 r. wraz z Rubcowem zatrzymano również jego partnerkę, dziennikarkę. Kobieta usłyszała zarzut pomocnictwa w szpiegostwie. Sąd nie zgodził się jednak na zastosowanie tymczasowego aresztu wobec niej.
Rzecznik Prokuratury Krajowej przekazał dziennikarzom śledczym, że kobiecie postawiono zarzuty pomocnictwa do przestępstwa z art. 130 par. 1 kk (szpiegostwo - red.). – Postępowanie w tym zakresie jest normalnie kontynuowane – dodał.
W artykule Frontstory poruszono także kwestię korzyści, jakie miał uzyskać Rubcow dzięki znajomości z dziennikarką. "Dzięki relacji z nią miał dostęp do różnych kontaktów, środowisk, chodził na piwo z korespondentami, budował relacje, wzbudzał zaufanie" – powiedziała jedna z osób.
Portal nie podał danych dziennikarki, ale "Tygodnik Powszechny", a wcześniej Telewizja Republika podały jej personalia - to Magdalena Chodownik. Kobieta przez lata była korespondentką Euronews. Tuż po tym, jak sąd nie wydał zgody na jej aresztowanie, dziennikarka wróciła do pracy w charakterze reporterki - pojawiała się w Sejmie, wzięła udział w konferencji NATO oraz relacjonowała sytuację w naszym kraju dla zagranicznych mediów. Zrobiła też materiał o mediach publicznych w czasach PiS.
Więcej przeczytasz o tym tutaj:
Były agent ABW: Nie wiemy, w co grały służby
Zwłaszcza wiadomość o kręceniu się podejrzanej dziennikarki w towarzystwie polityków i wojskowych zaniepokoiło opinię publiczną. Były agent ABW, z którym udało nam się porozmawiać, zwrócił uwagę, że służby mogły obserwować dziennikarkę po jej uwolnieniu przez sąd.
- My nie wiemy wszystkiego, co wiedzą i robią służby. Zatrzymanie szpiega nie jest sukcesem. Sukcesem jest go odwrócić na swoją stronę lub doczepić mu "ogon", gdy jest on tego nie świadomy - powiedział funkcjonariusz w stanie spoczynku, który poprosił o zachowanie anonimowości.
- Nie możemy też wykluczyć, że ta pani stała się tragiczną ofiarą Rubcowa. Ona mogła robić złe rzeczy nieświadomie. Zarzut pomocnictwa w szpiegostwie tego nie wyklucza - dodał.
Co zrobić, gdy mieliśmy kontakt ze szpiegiem? Funkcjonariusz wyjaśnia
Wątpliwości komentatorów budzi też fakt, że Rubcow miał być bon-vivantem w towarzystwie, w niektórych kręgach dziennikarskich. Pracownicy mediów mieli m.in. spotykać się z nim na wspólne picie alkoholu, a nawet korzystać z jego power-banku (przenośnej ładowarki do telefonu).
To oczywiście rodzi pytania o możliwość zainstalowania na urządzeniach dziennikarzy oprogramowań szpiegujących.
Nasz rozmówca mówi, że takie osoby jak politycy, policjanci, pracownicy służb, urzędnicy i dziennikarze nie powinni absolutnie przyjmować w formie prezentów nośników, pendrivów i innych urządzeń, które można wpiąć do komputera lub smartfona.
- W przypadku, gdy mieliśmy kontakt z takim osobnikiem warto od razu zrobić jedną rzecz - zresetujmy oprogramowanie sprzętu. Można iść do specjalistycznego punktu, żeby sprawdzić czy do naszego urządzenia nie dołączono jakiegoś sprzętu. W poważnej sprawie - a taki jest przypadek Rubcowa - po prostu schowajmy honor do kieszeni i poprośmy służby o pomoc. Funkcjonariusze powiedzą nam, co zrobić. Pamiętajmy, że bezpieczeństwo państwa i nasze jest najważniejsze - skwitował b. funkcjonariusz ABW.
MB
Fot. Funkcjonariusz ABW, mikrofon. Źródło: Gov.pl/Canva/Pixabay.com
Inne tematy w dziale Kultura