Influencerzy padli ofiarą spoofingu. Fot. commons.wikimedia.org/Salon24
Influencerzy padli ofiarą spoofingu. Fot. commons.wikimedia.org/Salon24

Influencerzy podejrzani o fałszywy alarm bombowy. Prawda jest zgoła odmienna

Redakcja Redakcja Cyberbezpieczeństwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
W niedzielę doszło do zawrócenia samolotu LOT na lotnisko w Warszawie. Pojawiła się informacja o zagrożeniu bombowym. Alarm okazał się fałszywy, a służby zatrzymały w tej sprawie osiem osób. Media podały, że to są to znani influencerzy. Z naszych ustaleń wynika, że padli ofiarą spoofingu.

Alarm bombowy w samolocie LOT 

W niedzielę samolot polskiego przewoźnika, wykonujący rejs z Warszawy na lotnisko Newark (obok Nowego Jorku) w USA, został zawrócony do Warszawy w związku z sygnałem o potencjalnym zagrożeniu na pokładzie. Po wylądowaniu służby lotniskowe i państwowe miały podjąć odpowiednie czynności. Rzeczniczka Lotniska Chopina w Warszawie Anna Dermont poinformowała TVN24, że "do służb lotniskowych wpłynęła informacja o możliwym niebezpiecznym ładunku na pokładzie samolotu do Newark".

"Po otrzymaniu sygnału o potencjalnym zagrożeniu na pokładzie samolotu wykonującego rejs LO11 z Warszawy do Newark w Stanach Zjednoczonych, Kapitan zgodnie z procedurą podjął decyzję o powrocie na lotnisko w Warszawie" – poinformowało biuro prasowe LOT.

– W związku z wczorajszym zdarzeniem PLL LOT poniosły dodatkowe koszty związane z zawróceniem samolotu do Warszawy, zapewnieniem świadczeń dla pasażerów i zmianami rezerwacji. Po analizie sytuacji, dokonanej przez biuro prawne, będziemy podejmować dalsze decyzje w tym zakresie" - poinformował w poniedziałek rzecznik PLL LOT Krzysztof Moczulski.


Podejrzani to influencerzy 

W niedzielę stołeczna policja przekazała również, że funkcjonariusze zatrzymali osiem osób podejrzewanych o wywołanie fałszywego alarmu bombowego na pokładzie maszyny. To mężczyźni w wieku od 23 do 60 lat. Zaznaczono, że pasażerowie zostali bezpiecznie ewakuowani, natomiast cały czas "trwają czynności w kierunku artykułu 224a kk".

Według Kodeksu karnego "kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". Ponadto, "jeżeli sprawca czynu określonego w par. 1 zawiadamia o więcej niż jednym zdarzeniu, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15" - wskazano w Kodeksie.

Nieco więcej postanowił przekazać "Miejski Reporter". Jak nieoficjalnie ustalił, zatrzymani to znani influencerzy m.in. Jacek Murański i Michał "Boxdel" Baron. W budynku, gdzie zatrzymano podejrzanych - według "Miejskiego Reportera" - miały znajdować się również środki odurzające. 

Padli ofiarą spoofingu

Postanowiliśmy się przyjrzeć sprawie i z naszych ustaleń wynika, że influencerzy padli ofiarą spoofingu. Jest to rodzaj ataku, w którym przestępcy podszywają się pod banki, instytucje i urzędy państwowe, firmy, a nawet osoby fizyczne w celu wyłudzenia od swoich ofiar danych lub pieniędzy. Podobnie wykorzystano kiedyś wizerunek Krzysztofa Stanowskiego. Z telefonu dziennikarza zgłaszano m.in. bombę w samolocie z Warszawy do Dubaju.

Informacje o spoofingu potwierdza nam również Jacek Murański. – Ktoś podszywał się pod nas. Od razu chce obalić mit o tym, że rzekomo zostałem zatrzymany, jak było widać, cały dzień nagrywałem na swoich mediach społecznościowych. Dodatkowo jeszcze wieczorem Panu odpisywałem na zadane mi pytania. Ci "reporterzy" to lubią podawać fałszywe informacje (nawiązanie do "Miejskiego Reportera" i "Szalonego Reportera" - red.) – mówi nam Murański.

Opowiedział również o momencie, gdy policja po ponad godzinie, jak stała pod budynkiem, dostała nakaz umożliwiający wejście. – Była taka śmieszna sytuacja. Od jednego z policjantów usłyszałem "Panie Jacku, szacunek". Odparłem tym samym, a funkcjonariuszowi chodziło o moje słowa na jednej z konferencji nt. żołnierzy i policjantów, którzy bronią polskiej granicy – wyjaśnił. 

Jacek Murański wskazał również, kto mógłby stać się za jego problemami. Jak twierdzi, jest to osoba publiczna, a całe zamieszanie to kwestia osobistych porachunków między zainteresowanymi. 

Mateusz Pacak

Influencerzy padli ofiarą spoofingu. Fot. commons.wikimedia.org/Salon24

Czytaj dalej:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj3 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Technologie