Na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy eksperci firmy technologicznej Proxi.cloud. przyglądali się zachowaniom półtora miliona polskich klientów w 38 tys. sklepów. Okazało się, że w pierwszym półroczu ruch w sieciach spożywczych zwiększył się o 5,5 proc. Zdaniem analityków wzrosty są wynikiem lepszych zarobków i zakupów dokonywanych przez kibiców.
Hipermarkety w Polsce łapią drugi oddech
Przez pół roku analitycy firmy technologicznej Proxi.cloud przyglądali się zachowaniom półtora miliona polskich klientów w 38 tys. sklepów. Okazało się, że w pierwszym półroczu ruch w sieciach spożywczych zwiększył się o 5,5 proc. Najbardziej zyskały hipermarkety (wzrost o 10,4 proc.) i sieci convenience, np. Żabka, Carrefour Express (o 9,2 proc.).
Zdaniem analityków wzrosty są wynikiem lepszych zarobków i zakupów dokonywanych przez kibiców.
– W tym roku skończyła się gwałtowna inflacja i nastąpił wzrost płac. Konsumenci nie mieli potrzeby stosowania praktyk racjonalizujących zakupy. Ugruntowała się też przewaga mniejszych formatów sieciowych, które nastawiły się na skrócenie czasu zakupów i walczyły o sukcesy promocyjne. Poza tym znaczenie miały takie wydarzenia, jak Euro 2024. Chcąc je uważnie śledzić, Polacy zaopatrywali się w sklepach w większe zapasy żywności i alkoholu – wyjaśnia dr Maria Andrzej Faliński, ekspert rynku detalicznego.
Hipermarkety próbują odbić klienta i czynią to skutecznie, jak widać. Jednak nie oznacza to ucieczki z dyskontów, a tylko spowolnienie wzrostu. Dyskonty nadal rządzą rynkiem. Jednak w hipermarketach rośnie udział ofert dyskontowanych, które jeszcze mocniej kuszą konsumentów. Koszyki najczęściej kupowanych produktów są tam nawet tańsze niż w dyskontach. Uważam, że proces ten będzie narastał, na czym skorzystają klienci – dodaje ekspert.
Warto również przypomnieć, że ubiegły rok przyniósł niewielki spadek ruchu oraz mniejszą liczbę kupujących w sklepach spożywczo-przemysłowych. – Wtedy w zasadzie wszystkie formaty, czyli rodzaje sklepów straciły klientów, ale największy odpływ zanotowały hipermarkety. Ruch tylko lekko wzrósł w dyskontach – komentuje Miłosz Sojka z Proxi.cloud.
"Do sklepów convenience chodzi się często"
Zmienił się udział poszczególnych formatów w łącznej liczbie wizyt w badanych punktach sprzedaży. Na czele wciąż jest segment convenience (mały sklep w dogodnej lokalizacji - red.), który przyciągnął 37,7 proc. wszystkich klientów. Dalej są dyskonty - 35,8 proc., supermarkety - 20,2 proc. i hipermarkety - 6,2 proc. W opinii Mateusza Chołuja z Proxi.cloud wzrost różnicy między sklepami convenience a dyskontami nie jest zaskakujący. Zmiana liczby wizyt w sklepach w tym pierwszym formacie była większa niż w drugim, co naturalnie ma odzwierciedlenie w ww. wynikach.
– Mimo wszystko poziomy udziałów poszczególnych segmentów możemy uznać za stabilne, a ich wielkość wynikać może z czynników takich, jak liczba sklepów danego formatu w bliskiej okolicy konsumenta, oferta konkretnych sieci oraz względne tempo ekspansji sieci wymienionych formatów. Do sklepów convenience chodzi się często, ale spędza się w nich mało czasu i co do zasady nie robi się tam zakupów na cały tydzień – dodaje Mateusz Chołuj.
Z raportu wiadomo także, że w pierwszym półroczu zwiększyła się średnia liczba wizyt w badanych punktach sprzedaży przypadająca na jednego klienta. Ostatnio dla wszystkich sklepów wyniosła 128,49, a wcześniej – 121,61.
– Ten wzrost może świadczyć o tym, że klienci czasem wybierają uzupełnianie domowych półek świeżymi produktami, zamiast robienie za każdym razem większych zapasów. Skok sam w sobie nie powinien być odczuwalny dla handlu, bo jak widzimy na podstawie innej statystyki, klienci wcale nie spędzają przez to łącznie więcej czasu na zakupach – podkreśla Miłosz Sojka.
W sklepie jesteśmy trochę krócej. Wpływ automatyzacji?
Jednocześnie minimalnie skróciła się przeciętna wizyta klienta w sklepie (I poł. br. - 13 minut i 14 sekund, poprzednio - 13 min. i 15 sek.). Zmniejszył się też średni łączny czas spędzony na zakupach, przypadający na jednego klienta (I poł. br. - 13 godzin i 30 minut, wcześniej - 13 godz. i 34 min.).
– Zmiana średniego czasu wizyty jest na tyle marginalna, że praktycznie nie pozostawia pola do dyskusji. Średni łączny czas spędzany na zakupach może z kolei wynikać z większej automatyzacji placówek, czyli np. z liczby kas samoobsługowych i bardziej dogodnego dla klienta rozłożenia towarów w sklepie – podsumowuje Mateusz Chołuj.
Tomasz Wypych
Źródło zdjęcia: Trwa wojna cenowa między hipermarketami a dyskontami. MondayNews
Inne tematy w dziale Gospodarka