Na stronach "Gazety Wyborczej" ukazał się tekst poświęcony finansom publicznym. "Andrzej Domański wiezie nas szeroką autostradą do finansowej katastrofy. Z zawiązanymi oczami. Licząc na cud" – pisze redaktor Piotr Miączyński i dodaje, że "za publiczne pieniądze kupowany jest spokój i poparcie".
"Wyborcza" nie oszczędza Domańskiego
Na portalu wyborcza.biz ukazał się tekst Piotra Miączyńskiego pt. "Szef resortu finansów Andrzej Domański wiezie nas szeroką autostradą do finansowej katastrofy. Licząc na cud". W publikacji autor przekonuje, że rząd Donalda Tuska nie dokonuje żadnej "reformy finansów publicznych".
"Im więcej upływa czasu, tym bardziej wychodzi na jaw, że oprócz anty-PiSizmu nic programowo polityków rządu nie łączy. Zwłaszcza tych z najbardziej radykalnych skrzydeł. Szczytowym tego przykładem było niedawne głosowanie w sprawie aborcji, gdzie nikt nie był w stanie – a może nie chciał – wymusić większości sejmowej” – czytamy.
Miączyński zastanawia się również "kto planuje większe wydatki w sytuacji, gdy przyszłość jest niepewna, dochody pod znakiem zapytania, a wszyscy dookoła mówią: oszczędzaj? Otóż jest to nasz minister finansów Andrzej Domański". "Czy Domański jest w amoku, nie wie co robi, nie potrafi liczyć, a może wręcz oszalał? Nie. Rzeczywistość jest dużo bardziej złożona" – konkluduje.
Naprawa koalicji za publiczne pieniądze
Autor przypomina również o wybuchających co chwilę w kolacji rządzącej konfliktach, które rzekomo rozwiązuje Domański. "Nie ma żadnej naprawy finansów publicznych. Minister finansów rozwiązuje spory w koalicji otwierając mieszek z publicznymi pieniędzmi. Wszystko w obliczu procedury nadmiernego deficytu, który zaserwowała nam Unia” – pisze.
"Kupowany jest za publiczne pieniądze spokój i poparcie. Że to wszystko krótkowzroczne Domański się uśmiecha, politycy zapewniają, że pieniądze są i będą, nie będzie za to żadnych oszczędności, bo oszczędzać nie trzeba, a nawet nie można. (...) Andrzej Domański wiezie nas szeroką autostradą do finansowej katastrofy. Z zawiązanymi oczami. Licząc na cud" – dodaje Miączyński.
Autor w "Wyborczej" podsumowuje: "W kolejce czeka też ozusowanie umów o dzieło i zlecenie, co przynieść ma około 4 mld zł rocznie, i obniży takie świadczenia o prawie 30 proc. Kiedy ta informacja dotrze do miliona zainteresowanych (na razie jeszcze nie dotarła) wzbudzi wściekłość i zgrzytanie zębów”. Kilka tygodni temu Komisja Europejska oficjalnie objęła Polskę procedurą nadmiernego deficytu. Poprzednio uruchomiono ją w 2009 roku, za poprzednich rządów Donalda Tuska.
MP
Fot.: Andrzej Domański w czasie posiedzenia Senatu. PAP/Rafał Guz
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka