Dzisiaj widać wyraźnie, że dobrze, że Polska przetrzymała presję wielu środowisk w Polsce i na Zachodzie. Bo gdybyśmy się ugięli pod tymi naciskami, które były chwilami bardzo silne, to byśmy wypuścili bardzo niebezpiecznego człowieka – mówi Salonowi 24 Stanisław Żaryn, były rzecznik Koordynatora Służb Specjalnych.
Podczas wymiany więźniów Zachodu i Rosji do Rosji trafił „hiszpański dziennikarz”, a w rzeczywistości rosyjski szpieg. Osoba, o której nie tak dawno w Polsce było dość głośno...
Stanisław Żaryn: Od samego początku gdy Pan Paweł Rubcow vel Pablo González został w Polsce zatrzymany przez ABW, mieliśmy takie przekonanie, że mamy do czynienia ze sprawą bardzo poważną. Dalsze ustalenia śledztwa już po zatrzymaniu tego człowieka potwierdzały, że mowa o bardzo cennym źródle i agencie rosyjskiego GRU. To był człowiek zalegendowany jako dziennikarz, w dodatku pochodzący z kraju zachodniej Europy. Dziennikarz związany z wieloma różnymi europejskimi mediami. On był bardzo cenny dla Rosjan, bo miał dostęp do wpływowych środowisk, do ekskluzywnej wiedzy. Miał również możliwość pojawiania się właśnie w roli dziennikarza w różnych miejscach konfliktów, kryzysów politycznych, wojen, gdzie mógł prowadzić swoją działalność wywiadowczą. I z możliwości tej korzystał. I co też jest dla tej sprawy bardzo istotne, był to człowiek, który będąc dziennikarzem mógł nie tylko zbierać dane z tych środowisk wrażliwych i istotnych dla Rosjan, ale również kształtował dyskurs publiczny. To również jest szalenie istotne i pokazuje, że wciąż priorytetem rosyjskim jest kwestia walki informacyjnej przeciwko państwom zachodnim. Zdecydowanie pan Rubcow vel González to był bardzo cenny rosyjski szpieg i mam wrażenie, że jest jedną z głównych postaci, która została przetransferowana do Rosji w ostatnich dniach. To był człowiek, który mógł jeszcze wiele złego zrobić działając na rzecz rosyjskiego wywiadu.
W pewnym momencie sprawa poana Gonzáleza przedstawianego jako zatrzymanego przez polski aparat państwa dziennikarza stała się tematem numer jeden w debacie politycznej, medialnej. Niektórzy ostro go bronili. I nie dotyczyło to tylko mediów antypisowskich, opozycyjnych wobec obecnego rządu. Byli też dziennikarze innej opcji, którzy dziś przyznają, że broniąc Gonzáleza zrobili błąd, w obronę Gonzáleza angażowały się też środowiska na Zachodzie?
Z jednej strony mieliśmy wtedy przekonanie, że nie bez przyczyny taka ogólnoeuropejska kampania obrony Gonzáleza się pojawiła, bo było jakoś naturalne, że część tej debaty publicznej po prostu trzeba rozumieć jako taką kampanię obrony interesów rosyjskiego szpiega. Więc zakładać należało i tak to traktowaliśmy, że część obrońców szpiega może być w jakimś stopniu inspirowana przez rosyjski wywiad. Mieliśmy też jednak takie działania, które wpisywały się niestety w pewne zacietrzewienie polityczne czy ideologiczne. Bo widać było wyraźnie, że niektóre środowiska europejskie, nawet pewne osoby w Komisji Europejskiej czy komentatorzy w Polsce, ewidentnie traktowali tę historię jako okazję do walki politycznej przeciwko rządowi w Warszawie, który był na cenzurowanym w Europ. Niestety dla wielu osób okazało się, że to takie zacietrzewienie ideologiczno-polityczne jest ważniejsze niż to, co przekazywaliśmy w komunikatach prasowych. W tej sprawie mieliśmy szereg różnych, dzisiaj widać, kompromitujących oskarżeń pod adresem polskich służb i polskiego rządu. Przecież nawet w oficjalnym dokumencie Komisji Europejskiej pojawił się zarzut, że zatrzymanie pana Gonzáleza był przejawem braku praworządności w Polsce i łamania praw podstawowych w Unii Europejskiej. Więc widać było wyraźnie, że część tych komentarzy po prostu bazuje na jakichś uprzedzeniach politycznych. Sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy do wielu osób zaczęło docierać, że stały się przedmiotem zainteresowania i rozpracowywania przez pana Gonzáleza vel Rubcowa. Dzisiaj widać wyraźnie, że dobrze, że Polska przetrzymała tę presję. Bo gdybyśmy się ugięli pod tymi naciskami, które były chwilami bardzo silne, to byśmy wypuścili bardzo niebezpiecznego człowieka.
Pytanie, czy nie jest to też trochę nauczka dla wszystkich środowisk politycznych w Polsce. Bo spór, nawet ostry jest normalny, w obecnym świecie normalne są też emocje. Czy jednak to, co się wydarzyło nie jest nauczką, że trzeba jednak uważać, bo w każdym środowisku, po każdej stronie politycznej barykady mogą się pojawiać agenci rosyjscy, każde środowisko, a czasem zaostrzenie sporu, by stał się zupełnie niekonstruktywny służy właśnie mocodawcom w Moskwie?
Myślę, że ogólnie z tej historii trzeba by wyciągnąć kilka wniosków. Pierwszy, kontrwywiadowczy, powinny wyciągnąć polskie służby. Cała ta operacja pozyskania przez Rosjan i powrotu do Rosji różnych szpiegów, którzy działali na zachodzie, to jest sygnał również dla nas, że wojna wywiadowcza rosyjska przeciwko naszym państwom będzie prowadzona nadal w sposób bardzo aktywny i bardzo brutalny. Przypomnę, że nawet zabójcy, którzy dokonali mordów politycznych teraz do Rosji powrócili. A to oznacza, że wysłano w świat sygnał, że nie ma takich zleceń, które rosyjski wywiad może postawić, po których nie da się wrócić do ojczyzny i uzyskać ochronę. Więc to jest taki niebezpieczny sygnał, który powinny odczytać nasze służby kontrwywiadowcze. Drugi wniosek – mam wrażenie, że jako Polacy powinniśmy wyciągnąć z tej lekcji taką naukę, że niektóre ataki, niektóre działania stricte polityczne i związane właśnie z taką nawet międzynarodową krytyką pod adresem Polski, nie muszą być wiarygodne. I mogą mieć na celu uderzenie w nasz kraj, mogą być inspirowane przez osoby i środowiska nam wrogie. Nie powinniśmy więc się tak mocno przejmować tego typu kampaniami atakowania Polski i polskiego rządu. Po trzecie, powinniśmy zobaczyć w tej historii również pewne zarządzanie emocjami społecznymi na szkodę Polski. Widać było już po zdradzie i ucieczce Pana sędziego Tomasza Szmydta, że w debacie publicznej możemy mieć próby oskarżania tych, czy innych środowisk o bycie prorosyjskimi przybudówkami tylko dlatego, że jakiś szpieg rosyjski się do tych środowisk próbował przyklejać. Prowadzenie dyskursu w ten sposób to oczywiście działalność szkodliwa, która nie posunie Polski w żaden sposób do przodu, a tylko spowoduje rozgrywanie tych wrażliwych bardzo tematów związanych z zagrożeniami wywiadowczymi do celów partyjnych i ostrych politycznych kłótni. Jest dla mnie oczywiste, że Polska jest obiektem bardzo agresywnej, aktywnej wojny wywiadowczej i musimy na te sprawy patrzeć w sposób odpowiedzialny i poważny. Mieć świadomość, że wojna wywiadowcza przeciwko Polsce jest prowadzona różnymi metodami. Rosji zależy na radykalizacji postaw w kraju. Na tym, żeby infiltrować różne środowiska. Ona próbuje mieć agentów w każdym miejscu dla niej istotnym. Więc powinniśmy w sposób bardzo odpowiedzialny komentować wszelkie zdarzenia, które mamy komunikowane. Także jeśli chodzi o zagrożenia wywiadowcze.
Duże poruszenie wywoływał też fakt, że nie zostali wymienieni Polacy, m.in. wolności nie uzyskał Pan Andrzej Poczobut. Czy jest jakaś szansa, żeby udało się coś zmienić w tej sprawie?
Minister Mariusz Kamiński ujawnił już, że rzeczywiście ta sprawa zaczęła się jeszcze za poprzedniego rządu, który poczynił staranie, by wymianę więźniów wykorzystać jako okazję do tego, żeby walczyć o Andrzeja Poczobuta i o drugą osobę, która została w Rosji skazana na więzienie i przebywa w kolonii karnej. Tę sprawę minister Mariusz Kamiński stawiał jednoznacznie w rozmowie z Amerykanami. Nie wiem jaka była dalej procedura, jak prowadzono rozmowy już za obecnego rządu. Efekt jest taki, że ani Andrzej Poczobut, ani ta druga osoba nie zostały w tej chwili uwolnione, co będzie budziło pewne poczucie rozczarowania i rozgoryczenia w opinii publicznej. Mam jednak nadzieję, że fakt, iż tym razem nasi rodacy nie zostali wypuszczeni, nie zwolni rządu z obowiązku walki o nich. Myślę, że wszyscy trzymamy bardzo mocno kciuki za to, żeby udało ich się uwolnić. Liczę, że rząd będzie czynił starania w tej sprawie. Na pewno pan prezydent też będzie wykorzystywał swoje możliwości. Tym razem ta okazja w mojej ocenie została trochę zmarnowana, ale mam nadzieję, że nie był to ostatni moment, żeby o to uwolnienie walczyć.
na zdjęciu: Prezydent Rosji wita Rosjan, którzy zostali uwolnieni w ramach wymiany więźniów. fot. PAP/EPA/KIRILL ZYKOV/SPUTNIK/KREMLIN POOL
Inne tematy w dziale Społeczeństwo