Ja sam słyszałem opinie, że przecież został aresztowany dziennikarz. Że my jako Towarzystwo Dziennikarskie powinniśmy się o niego zdecydowanie upomnieć. No a wyszło tak, jak wyszło i się okazało, że to jest po prostu agent wywiadu rosyjskiego i tyle. Na szczęście akurat my, jako Towarzystwo Dziennikarskie zachowaliśmy pewną ostrożność i się nie wymądrzaliśmy na ten temat – mówi Salonowi 24 Jan Ordyński, dziennikarz, wiceprzewodniczący Towarzystwa Dziennikarskiego.
Po głośnej wymianie więźniów między Zachodem a Rosją okazało się, że jednym z przekazanych Rosjanom jest hiszpański dziennikarz, który okazał się szpiegiem. Wcześniej, gdy został zatrzymany, wiele środowisk stawało w jego obronie, przedstawiało jako ofiarę opresyjnego państwa PiS. Jak oceniłby Pan zachowanie mediów w tej sprawie?
Jan Ordyński: Nie wiem, dlaczego polskie władze po zatrzymaniu tego pana nie przekazały pełniejszych informacji na jego temat. Może to po prostu wynikało z jakichś takich operacyjnych kalkulacji, żeby nie ujawniać szczegółów. Faktycznie jednak wielu dziennikarzy dało się nabrać i bezkrytycznie stanęło w jego obronie. I ja sam słyszałem opinie, że przecież został aresztowany dziennikarz. Że my jako Towarzystwo Dziennikarskie powinniśmy się o niego zdecydowanie upomnieć. No a wyszło tak, jak wyszło i się okazało, że to jest po prostu agent wywiadu rosyjskiego i tyle. Na szczęście akurat my, jako Towarzystwo Dziennikarskie zachowaliśmy pewną ostrożność i się nie wymądrzaliśmy na ten temat. Niektórzy ulegli jednak emocjom, stanęli w obronie człowieka, który okazał się rosyjskim szpiegiem.
Czy nie jest to jednak pewna nauka dla nas wszystkich, że niezależnie od poglądów, możemy się ostro wspierać w wielu sprawach, ale jednak akurat, jeśli chodzi o agenturalną działalność, kwestie racji stanu, należy podchodzić z większą ostrożnością, media i dziennikarze powinni myśleć, zanim podejmą jakieś radykalne akcje w czyjejś obronie?
Zdecydowanie tak. Tisze jediesz dalsze budiesz – akurat w takich sprawach nie musimy od razu czynić wielkiego rabanu, zanim wydamy medialny sąd, trzeba się dowiedzieć co, jak, gdzie, kto i kiedy. I dopiero wtedy zajmować stanowisko. I to nie dotyczy tylko tych kwestii. Zauważam, że czasami wrzask się podnosi, w zupełnie nieodpowiednim momencie lub zupełnie niepotrzebnie.
Wśród uwolnionych nie znaleźli się Polacy, w tym Andrzej Poczobut. Czy nie jest to jednak szokujące, że Zachód uwalnia szpiegów, nierzadko bardzo groźnych, a z drugiej strony zbrodniczy reżim przetrzymuje dziennikarza i zasłużonego działacza polonijnego?
Oczywiście, choć ja za dobrą monetę jednak przyjmuję oświadczenie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, że trwają starania o uwolnienie. Wiem, że takie starania czyniły poprzednie władze, teraz obecne. Nie wiem, dlaczego Andrzej Poczobut nie wyszedł na wolność, może nie było odpowiedniego człowieka do wymiany, Gonzalez był wymieniony z Rosją. Natomiast kwestie uwolnienia pana Poczobuta uzgadniane są z Białorusią. Przypuszczam, że robione jest wszystko, żeby go uwolnić, a i środowisko „Gazety Wyborczej” mocno naciska na władze, żeby Andrzeja Poczobuta objąć opieką i doprowadzić do jego uwolnienia. Na pewno nie może być tak, że o nim zapomnimy. Na razie widzę jednak, że sprawa Andrzeja Poczobuta jest na pierwszym planie i dlatego myślę, że to, co mówi Radosław Sikorski, ma sens.
na zdjęciu: prezydent Rosji Władimir Putin podczas operacji wymiany więźniów. fot. PAP/EPA/KIRILL ZYKOV/SPUTNIK/KREMLIN POOL
Inne tematy w dziale Społeczeństwo