fot. PAP
fot. PAP

Sygnalista Giertycha działał niczym agent służb. Śledczy mieli na to "przymykać oko"

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 60
"Rzeczpospolita" informuje o nadużyciach podczas śledztwa ws. Funduszu Sprawiedliwości. Były dyrektor FS Tomasz Mraz miał nagrywać kolegów z funduszu nawet po tym, jak sam został oskarżony o nadużycie uprawnień. Odbywało się to za cichym przyzwoleniem prokuratury, a na podsłuchy powinna być zgoda sądu.

Mraz nagrywał rozmowy po tym jak dostał zarzuty

Zdaniem gazety prokuratorzy z zespołu śledczego "poszli na skróty". Prok. Anna Adamiak, rzeczniczka prokuratora generalnego Adama Bodnara, przyznała, że Mraz dokonywał nagrań również po tym, jak otrzymał zarzuty za Fundusz Sprawiedliwości i już współpracował ze służbami. Prokuratura ma również korzystać z tych nagrań pomimo, że nie posiada zgody sądu na ich wykorzystanie. Jej zdaniem zgoda na takie działania nie była wymagana.

"Tomasz M. w otoczeniu mec. Romana Giertycha dzieli się nagraniami, które są materiałami śledztwa, publicznie i ochoczo mówi o kulisach patologii w funduszu. Informuje na konferencjach, co mówili nagrani i co ma na nich prokuratura, co powinno oburzyć śledczych. Ale i na to przymykają oko" – czytamy w "Rzeczpospolitej".

Lewandowski i Giertych komentują sprawę

Sprawę komentuje obrońca Marcina Romanowskiego. "To ważne dla dalszego toku postępowania, bowiem sądy w sprawach karnych bardzo poważnie podchodzą do kwestii naruszeń przepisów w tym zakresie i praktycznej niemożliwości wykorzystania dowodów pozyskanych w ten sposób przez organy ścigania" – napisał mec. Bartosz Lewandowski.

Inaczej tę sprawę widzi Roman Giertych.

"Informacja o tym, że p. Mraz nagrywał swoje rozmowy została podana na posiedzeniu Zespołu ds. Rozliczenia PiS. Nie potrzeba na to żadnej zgody prokuratury ani sądu. Każdy może to robić' - oświadczył.

Lewandowski próbuje udowodnić Giertychowi, co jest sednem problemu.


Posłowie PiS: Mraz działał jak quasi-agent

W Sejmie konferencję na temat sensacyjnych informacji podawanych przez "Rz" zorganizowali posłowie Zjednoczonej Prawicy.

- Na łamach „Rzeczpospolitej” opisywana jest sytuacja, która może mieć daleko idące skutki, dla obecnej władzy. Dowiadujemy się, że mamy do czynienia z nielegalnie działającymi organami prokuratury, jeżeli chodzi o czynności związane ze śledztwem w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Mianowicie pan Tomasz Mraz wg tego artykułu ma działać jak quasi-agent, jako osoba podejrzana, bez zgody sądu – stwierdził europoseł Jacek Ozdoba na konferencji prasowej.

– Mamy do czynienia, jeżeli prawdą jest ten artykuł, z sytuacją popełniania przestępstw, przez funkcjonariuszy publicznych, w postaci prokuratury, prokuratorów, którzy zezwalają na nagrywanie bez zgody sądów, co to de facto oznacza. To oznacza, że czynności quasi-procesowe, są prowadzone niezgodnie z procedurą – kontynuował polityk.

- "Rzeczpospolita’ przyniosła olbrzymie rewelacje. Tu zaznaczamy, że jeżeli te informacje dot. Mraza, które zostały przekazane, są informacjami prawdziwymi, mamy do czynienia z olbrzymim skandalem. Jeżeli zgody na podsłuch nie było, możemy śmiało powiedzieć o tym, że po raz kolejny została przekroczona w Polsce kolejna bariera — powiedział poseł PiS i były minister finansów Andrzej Kosztowniak.

Tomasz Mraz to były dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości. To on udostępnił materiały z podsłuchów w Funduszu Sprawiedliwości sejmowej komisji ds. rozliczeń PiS, dlatego został nazwany "sygnalistą Giertycha".

ja

Na zdjęciu Tomasz Mraz, fot. PAP

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj60 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (60)

Inne tematy w dziale Polityka