Skandaliczne zachowanie wojskowego w pubie. Ppłk Szymański zrzuca winę na Pereirę

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 115
Ppłk Piotr Szymański wydał oświadczenie w sprawie nagrania, na którym zarejestrowano jego wulgarne słownictwo wobec dziennikarzy Samuela Pereiry i Żakliny Skowron. Wojskowy twierdzi, że to Pereira go sprowokował, miał też zostać uderzony w twarz.

Oficer wojska zwyzywał dziennikarzy

W sieci pojawiło się nagranie zarejestrowane w jednej z restauracji w Warszawie. Widać na nim krzyczącego mężczyznę. - Ty śmieciu pierd...! Powinienem ci pierd...ąć, ale k... jesteś za tłusta na to - krzyczał. Jak się później okazało, nagrany mężczyzna to podpułkownik Piotr Szymański, krajowy konsultant wojskowej służby zdrowia w dziedzinie neurologii. Na nagraniu widać, jak spożywa alkohol w towarzystwie. Żołnierz na pytanie, dlaczego obraża kobietę, odpowiada: "Bo jest gruba! I mnie pierd...ła właśnie".

Reakcja Szymańskiego wywołała resortu obrony narodowej. Pisaliśmy o tym tutaj.


Wojskowy po nagłośnieniu sprawy wydał oświadczenie. Jak twierdzi, doszło do "zafałszowania przekazu medialnego", ponieważ jego pierwszym "celem" był Samuel Pereira, były wieloletni dziennikarz TVP Info, a nie zatrudniona w telewizji wPolsce.pl dziennikarka Żaklina Skowron.

Oświadczenie ppłk. Szymańskiego

 "Będąc z kolegami na mieście, zostałem zaczepiony przez pana Pereirę – nie podobała mu się moja koszula. Chcę Państwu zaznaczyć, że byłem bez munduru, w czasie wolnym w okolicznościach całkowicie prywatnych. Sytuacja ze strony Pana Pereiry została przedstawiona w wygodny dla niego sposób, a ja przyznaję, że dałem się sprowokować i użyłem słów, za użycie których bardzo Państwa przepraszam, że w sposób niecenzuralny wyraziłem swoją jednoznaczną opinię wobec tych Państwa i pracy jaką wykonywał Samuel Pereira. Zostałem sprowokowany, uderzony w twarz" – twierdzi ppłk Szymański.

"Moja odpowiedź nie była symetryczna. Poza odpowiedzią słowną nie było z mojej strony żadnej agresji fizycznej. Jestem oficerem Wojska Polskiego od ponad 30 lat, lekarzem w trzecim pokoleniu, zawsze szanowałem mundur i jestem dumny, że mogę go nosić. Jestem lekarzem i oficerem, człowiekiem, który wielokrotnie w trudnych i wymagających okolicznościach, stanowiących próbę charakteru stawał po stronie wartości i honoru. Moje doświadczenie zawodowe oraz wojskowe niejednokrotnie wystawiało mnie na próby, w których musiałem wykazać się nie tylko wiedzą medyczną i umiejętnościami, ale także niezłomnym poczuciem etyki i lojalności, bo bycie oficerem to służba i jeszcze raz podkreślę duma" – dodał.

Wojskowy zrzuca winę na Pereirę

Ubolewał nad tym, że słowna utarczka przerodziła się w niebywały hejt wobec niego i Wojska Polskiego. "Pan Pereira kolejny raz udowodnił jakim jest człowiekiem, jakimi perfidnymi sztuczkami się posługuje. Sprawy na miejscu wyglądały zupełnie inaczej i to co Pan Pereira przekazał swoim kolegom do publikacji jest starannie wybranym, perfidnie zmanipulowanym fragmentem całego zdarzenia" – przekonywał wojskowy.

Szymański dodał też przeprosiny. "Słowa, którymi się posłużyłem były nieodpowiednie w kontekście służby, którą pełnię, stanowiska, które piastuję, powinienem być bardziej opanowany. Dziś wiem, że w starciu z takimi osobami należy trzymać nerwy na wodzy, kluczem jest nie dać się sprowokować, sprowadzić do ich poziomu" – zaznaczył.

"Jeszcze raz bardzo przepraszam, za język i formę, które zostały bezprawnie upublicznione. Naruszona została moja nietykalność osobista i prawo do prywatności, upubliczniony został wizerunek nie tylko mój ale i innych osób mi towarzyszących. Oczekuję, że okoliczności sprawy będą przedmiotem postępowania wyjaśniającego, którego ustalenia pozwolą mi wnieść oskarżenie wobec osób, które naruszyły prawo" – podsumował.

Dziennikarz przedstawia inną wersję

Tymczasem Samuel Pereira przedstawia inną wersję wydarzeń. Według niego to ppłk. Piotr Szymanski podszedł do jego stolika i zaczął go wulgarnie obrażać.

— Siedzieliśmy ze znajomymi w restauracji, w pewnym momencie zaczepił mnie jakiś mężczyzna, który jak się okazuje, jest jakimś podpułkownikiem. Pierwszy raz go widziałem, nie znałem go, nie znali go też znajomi, z którymi byłem. Zaczął mnie wyzywać i używał wulgarnych słów. Powiedział, że nie jestem u siebie, i mam wy********* do Portugalii. Koleżanka próbowała przemówić mu do rozsądku i wtedy doszło do zdarzenia, które widać na nagraniu — relacjonował "Faktowi" Samuel Pereira.

Zapewnił, że ma świadków, którzy mogą potwierdzić jego słowa.  — Mam nadzieję, że MON sprawdzi nagranie z monitoringu, a potem pan zostanie przykładnie ukarany - dodał.


Incydent ma zbadać MON przy wsparciu Żandarmerii Wojskowej.

ja


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj115 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (115)

Inne tematy w dziale Kultura