Fot. Mondaynews
Fot. Mondaynews

Taniej, to nie kradną. Zaskakująca korelacja między inflacją a liczbą przestępstw

Redakcja Redakcja Handel Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Spadająca inflacja całkowicie wywróciła policyjne statystyki. Okazało się, że nisko wskaźnik spadku wartości pieniądza może zniechęcić złodziei do działania. Czemu tak się dzieje?

Zgodnie z danymi Komendy Głównej Policji (KGP), w pierwszym półroczu 2024 roku stwierdzono ponad 17,1 tys. przestępstw kradzieży w sklepach. To o 28,5 proc. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków było niecałe 24 tys.

- Branża najprawdopodobniej ma już za sobą największą falę kradzieży, będącą efektem minionych kryzysów. Należy wziąć pod uwagę również działania prewencyjne podejmowane przez sklepy oraz usprawnienia systemów zabezpieczeń, które także mogły przyczynić się spadków - podkreśla Łukasz Grzesik, specjalista z zakresu bezpieczeństwa obiektów handlowych.

Mniejsza inflacja = mniej złodziei

Od października 2023 roku zmieniły się przepisy dotyczące progu kwotowego między wykroczeniem, a przestępstwem kradzieży. Został on podniesiony z 500 do 800 zł, zatem w analizowanych okresach obowiązywały różne kwoty, powyżej których zdarzenie było klasyfikowane jako przestępstwo kradzieży. Jednak zdaniem ekspertów, nie można nie wiązać tej sytuacji ze zmianą prawa.


- W mojej ocenie, mogło to mieć jakiś wpływ, ale jednocześnie nie sądzę, że to było główną przyczyną wymienionych spadków. Raczej przestępcy dostosowali się do obecnej sytuacji. I obserwują, co dalej będzie się działo z przepisami, oczywiście kontynuując swoje przestępcze działania. Na spadek liczby przestępstw kradzieży ma wpływ także obniżająca się inflacja. Powoduje ona, że mniej osób może się na taki krok zdecydować - komentuje Robert Biegaj, ekspert rynku detalicznego.

Także Łukasz Grzesik zauważa, osoby, które wcześniej pod presją ekonomiczną dopuszczały się drobnych i powszechnych kradzieży, a wcześniej nie musiały tego robić, obecnie zaprzestały swojej działalności. Jego zdanie, poprawiła się ich sytuacja ekonomiczna albo ponieśli konsekwencje prawne, które mogły zadziałać zniechęcająco.

Coraz częściej nie ma, gdzie kraść

Jak przekonuje Robert Wodejko, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW we Wrocławiu, nie możemy bezpośrednio przełożyć powyższych danych statystycznych na spadek przestępczości kradzieży w sklepach. Uważa on, że by właściwie ocenić sytuację, należałoby pokusić się o dodatkowe dane statystyczne, wskazujące, ile w I półroczu br. przyjęto zawiadomień o popełnieniu kradzieży przedmiotów o wartości od 501 zł do 800 zł. Dodając tę liczbę do przedstawionych powyżej przestępstw stwierdzonych, można byłoby uzyskać faktyczny obiektywny obraz sytuacji. Na spadek liczby tych przestępstw w relacji rocznej mogło mieć wpływ również, zawieszenie lub zakończenie działalności usługowej wielu sklepów w Polsce. Było to szczególnie widoczne w ostatnich miesiącach ze względu na wzrost kosztów prowadzenia tego typu biznesów. Tym samym ubyło miejsc, w których można było dokonać takich kradzieży.


- O liczbie kradzieży decydują warunki życia i dobrobyt, czego dowodem są wskaźniki konsumenckie. Spada także rola tzw. profesjonalnych kradzieży, dokonywanych przez zorganizowane grupy przestępcze. Okazuje się, że grupy takie chyba nieco bardziej ważą decyzję o podjęciu ryzyka kradzieży. Dostępność produktów i warunki zakupu „psują” rynek nielegalny. Wchodzą też kolejne generacje zabezpieczeń i jest ich więcej, więc ryzyko rośnie - uważa dr Andrzej Maria Faliński, wiceprezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego

Dane KGP wskazują również, że w I połowie roku. stwierdzono nieco ponad 125,7 tys. wykroczeń kradzieży w sklepach małopowierzchniowych i wielkopowierzchniowych. To o 12,4 proc. mniej niż rok wcześniej.

- Potwierdza to ogólny trend. Lepiej zarabiamy, ceny nie rosną, więc mniej kradniemy. Nie stać nas na podjęcie ryzyka kradzieży. Dotyczy to wszystkich sklepów. W małych placówkach widać wzrost roli nowoczesnych zabezpieczeń, choćby w efekcie standardów wyposażenia oczekiwanych przez franczyzodawców - podkreśla dr Faliński.


W przypadku tego typu wykroczeń wciąż jednak najwięcej przypada na sklepy wielkopowierzchniowe. W I półroczu br. było ich blisko 103 tys. W 2023 roku zarejestrowano lekko ponad 114,6 tys. Z kolei w przypadku małych sklepów tegoroczny wynik to trochę ponad 22,7 tys. Rok wcześniej było to niecałe 29 tys. Eksperci tłumaczą to poczuciem anonimowości, szerokim asortymentem i możliwością znalezienia się w tłumie konsumentów.

Kradniemy tylko na własne potrzeby

– Osoby dokonujące kradzieży w dalszym ciągu chętniej wybierają aglomeracje, w których znajduje się więcej obiektów wielopowierzchniowych. W takich miejscach jest lepszy wybór i łatwiej ukryć zamiar kradzieży, gdy personel zajęty jest obsługą innych klientów. Mniejsze sklepy są domeną drobnych kradzieży, zwykle dokonywanych na bieżące potrzeby. Trudniej jest je dokonywać regularnie, ponieważ łatwiej je wykryć – mówi Łukasz Grzesik.

Według ekspertów, trudno jednoznacznie wskazać, jak pod względem liczby kradzieży wypadnie drugie półrocze 2024 roku, bo na ich liczbę ma wpływ wiele czynników. Tymczasem rozwój sytuacji gospodarczej wciąż jest mocno niepewny.

TW

Źródło zdjęć: MondayNews


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj6 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Gospodarka