Joanna i Jacek Kurski. Fot. PAP/Art Service
Joanna i Jacek Kurski. Fot. PAP/Art Service

Joanna Kurska ma dość hejterów. Tłumaczy jak Kościół unieważnia małżeństwo

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 64
Joanna Kurska ma już dość komentarzy hejterów na swój temat. Od czterech lat w sieci wypomina się „rozwód kościelny" jej małżonka.

Joanna Kurska podkreśla, że stwierdzenie nieważności jego poprzedniego związku odbyło się w zgodzie z procedurami. Wspomina również słowa znanego księdza, które bardzo ją zabolały. „Kto tego nie rozumie, reprezentuje poziom ignorancji wpisów hejterskich trolli na portalach" - mówi żona Jacka Kurskiego.

Obraźliwe komentarze

W 2018 r. Jacek i Joanna Kurscy po raz pierwszy stanęli na ślubnym kobiercu w urzędzie stanu cywilnego. Po dwóch latach starań w końcu wzięli również ślub kościelny, który wcześniej był niemożliwy przez wciąż ważne w świetle prawa kanonicznego poprzednie małżeństwo ówczesnego prezesa TVP.

Gdy w końcu stwierdzono nieważność związku Jacka Kurskiego i Moniki Mucek, w mediach zawrzało – nowożeńcom wytykano „rozwód kościelny" oraz otwarcie atakowano w hejterskich wpisach. Choć od wydarzenia minęły już cztery lata, Joanna Kurska wciąż czyta w sieci obraźliwe komentarze na swój temat. Opowiedziała o tym w wywiadzie dla „Faktu". Podkreśla, że chciała jedynie żyć ze swoim mężem w zgodzie z chrześcijańskimi wartościami...

- Proces był długi, trwał prawie 4 lata, nie było żadnych preferencji, tylko fakty i świadkowie. Jest to bardzo przykra procedura, ale przeszliśmy ją, bo pragnęliśmy tego, żeby nasza miłość była w zgodzie z naszą wiarą - opowiadała poruszona Kurska.

Księdzu zabrakło taktu

Joanna Kurska odniosła się również do słów nieżyjącego już księdza Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego, który stwierdził, że stwierdzenie nieważności małżeństwa po ponad 20 latach jest absurdalną sytuacją. Żona byłego prezesa TVP wytknęła przy tym duchownemu brak taktu.

- Według prawa kanonicznego stwierdzenie nieważności związku odnosi się do przyczyn przed jego zawarciem, czyli nie ma żadnego związku z jego następstwami, w tym np. dziećmi i ich liczbą. Kto tego nie rozumie, reprezentuje poziom ignorancji wpisów hejterskich trolli na portalach (...) Ksiądz się tak wypowiedział, bo wydawało mu się, że ma prawo komentować czyjeś życie bez żadnej wiedzy na jego temat albo czyjeś decyzje. Otóż nikt nie ma takiego prawa i jest to nie fair - wspominała aferę Joanna Kurska.

Salonik

Źródło zdjęcia: Joanna i Jacek Kurski. Fot. PAP/Art Service

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj64 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (64)

Inne tematy w dziale Rozmaitości