"Podobnie jak w tym roku, także w przyszłym Berlin planuje wydatki na obronę na poziomie 2 proc. PKB" – informuje Rzeczpospolita. Decyzję tę potwierdził szef resortu obrony Boris Pistorius (SPD), który nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy. Polityka Olafa Scholza coraz mocniej nie podoba się Niemcom, a w szczególności socjaldemokratom.
Zbyt mało pieniędzy na obronność
Kanclerz Olaf Scholz zapowiadał zmianę niemieckiej polityki dot. obronności tuż po inwazji Rosji na Ukrainę. Wprowadzono z tego względu specjalny program "Zeitenwende", w ramach którego powstał specjalny fundusz obronny w wysokości 100 mld euro. To z tych środków płyną obecnie pieniądze na unowocześnienie armii.
Okazuje się, że plan nie zostanie jednak spełniony. "Rząd Olafa Scholza przyjął właśnie projekt budżetu państwa na przyszły rok. Motywem przewodnim po stronie wydatków jest jedno słowo: 'oszczędność'" – pisze "Rz". "Zamiast żądanego wzrostu wydatków w przyszłym roku o 6,5 mld euro armia dostanie zaledwie 1,2 mld euro więcej niż w tym roku. W sumie będzie to nieco ponad 53 mld euro" – dodaje gazeta.
Informacje potwierdza także szef resortu obrony Boris Pistorius (SPD). – Otrzymałem znaczenie mniej, niż prosiłem, co oznacza, że nie jestem w stanie zrealizować określonych planów wynikających z Zeitenwende oraz sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa – powiedział. Co oznacza, że jego resort będzie miał w tym roku do dyspozycji 85,5 mld euro, czyli dokładnie 2 proc. PKB.
"Rz" dodaje, że przy wszystkich założeniach i planach resortu, fundusz specjalny zostanie całkowicie wyczerpany do końca 2027 roku. Tym samym w niemieckim budżecie obronnym powstanie luka w wysokości 30–50 mld euro.
"Kanclerz powinien pójść w ślady Joe Biden"
Polityka Olafa Scholza coraz mocniej denerwuje Niemców. "Kanclerz Niemiec Olaf Scholz zaprowadził rząd do ślepego zaułka i nie panuje nad własną partią. Jeśli dyrygent nie pasuje do orkiestry, porażka jest nieunikniona. Kanclerz powinien pójść w ślady Joe Bidena" – pisze "Bild".
Gazeta oceniła, że Scholz doprowadził Niemcy do „gospodarczego dołka”, a jego partia stoi w obliczu kolejnej klęski przed wrześniowymi wyborami do parlamentów związkowych w Saksonii, Turyngii i Brandenburgii. "Sprawy mogą się dla Scholza wtedy skomplikować. Kanclerz federalny powinien pójść za przykładem Joe Bidena” – stwierdza "Die Welt”. Niemiecki tytuł zwrócił uwagę, że reputacja obecnego szefa rządu federalnego jest szczególnie niska. "Die Welt” wskazuje na – jego zdaniem - porażki Olafa Scholza: niedostateczne wzmocnienie niemieckiego wojska, zieloną transformację i przede wszystkim ciągłe kłótnie w koalicji rządowej. "Scholz nie panuje nie tylko nad partnerami koalicyjnymi. Rozdźwięk między nim a jego własną partią również stale rośnie” – zaznaczono.
Spada autorytet Scholza
Ponadto "Die Welt” podkreślił, że "w przeciwieństwie do poprzednich kanclerzy SPD Scholzowi brakuje autorytetu we własnych szeregach”. Zdaniem niemieckich dziennikarzy kanclerz nie odpowiada na twardy, lewicowy kurs SPD w grupie parlamentarnej i partii. "Jeżeli dyrygent nie pasuje do orkiestry, porażka jest nieunikniona” – dodano.
Spadający autorytet Olafa Scholza wśród członków SPD potwierdza też opublikowany w poniedziałek na zlecenie redakcji RND sondaż Forsa. Według niego tylko nieco ponad połowa socjaldemokratów (55 proc.) jest zadowolona z dotychczasowej pracy kanclerza. Z kolei 45 proc. członków SPD jest mało lub w ogóle niezadowolona z działań Scholza.
Tylko jedna trzecia socjaldemokratów chce, aby Olaf Scholz ponownie kandydował na kanclerza w wyborach do Bundestagu w 2025 r. 47 proc. członków partii jest zdania, że obecny szef rządu nie powinien starać się o drugą kadencję, a jedna trzecia z nich uważa, że lepszym kandydatem byłby obecny minister obrony Niemiec Boris Pistorius. Według redakcji RND "w dużej części SPD zachwiała się wiara we własnego kanclerza”.
MP
Kanclerz Olaf Scholz z wizytą na ćwiczeniach niemieckiej armii. Fot. EPA/ANNA SZILAGYI
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka