W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" ujawniła, ile wyniosły koszty produkcji, a także ile zarobili twórcy serialu "Reset". Publikacja spowodowała poruszenie wśród nowych władzach TVP, które poleciły rozpocząć kontrolę rozliczeń. Decyzja została podjęta przez Tomasza Syguta.
"Reset" poddany kontroli
"Prezes TVP Tomasz Sygut polecił rozpocząć kontrolę rozliczeń propagandowego serialu 'Reset'. Ekipa kierująca telewizją za rządów PiS wykorzystała serial do ataku na Donalda Tuska. Rachunki za produkcję budzą ogromne wątpliwości" – poinformowała we wtorek "Gazeta Wyborcza".
Warto wyjaśnić, że "GW" popełniła błąd, ponieważ Sygut nie jest prezesem, a Dyrektorem Generalnym TVP S.A. w likwidacji.
– Rozliczenie wydatków tej produkcji jest na liście spraw, które chcemy zbadać. Poleciłem rozpocząć formalną kontrolę – mówi "Wyborczej" Tomasz Sygut, który od grudnia 2023 r. kieruje TVP.
"Reset" miał pomóc PiS i zniechęcić do Tuska
"Z TVP usunięto wtedy dziennikarzy i pracowników, którzy zrobili z niej maszynkę do niszczenia opozycji, symbol manipulacji, kłamstw oraz narzędzie do zapewnienia PiS wygranej w wyborach" – czytamy w "GW". Redakcja dodała, że taki cel miał właśnie serial "Reset", który "miał zniechęcić wyborców do Donalda Tuska".
Jak informuje gazeta, emisja "Resetu" tuż przed wyborami 15 października połączona była z powołaniem przez PiS Komisji do Zbadania Wpływów Rosyjskich w Polsce. "'Reset' i komisję łączy nazwisko Sławomira Cenckiewicza, historyka jawnie wspierającego PiS i w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy zatrudnionego na dobrze płatnych stanowiskach w instytucjach państwowych. Cenckiewicz był współautorem 'Resetu', a jednocześnie szefem wspomnianej komisji. Przy serialu i w komisji pracował równolegle. I w obu zarabiał ogromne pieniądze" – informuje gazeta.
"Wczoraj 'Wyborcza' ujawniła, że serial kosztował 5,5 mln zł, a prawie połowę tej kwoty stanowiły honoraria autorów, w tym Cenckiewicza i Michała Rachonia, prezentera i gospodarza programów autorskich w TVP" – pisze "GW". "Cenckiewicz i Rachoń zarobili na serialu po prawie pół miliona złotych – Rachoń 472 500 zł, Cenckiewicz 458 500 zł. W dokumentach, które analizowaliśmy, było też kilka umów z Cenckiewiczem na łączną sumę 530 tys. zł. W tekście stawialiśmy otwarte pytanie, czy były to dodatkowe pieniądze dla historyka" – czytamy.
Więcej o tym przeczytasz tutaj:
Cenckiewicz pozwie "Wyborczą"?
Według gazety po opublikowaniu poniedziałkowego wydania Cenckiewicz był "oburzony sugestią, że za swoje usługi mógł otrzymać ok. miliona złotych". "Nigdy nie zarobiłem za 'Reset' miliona złotych!” - stwierdził cytowany przez "GW" Cenckiewicz. Dodał: "Nigdy nie zarobiłem nawet z osobna 530 tys. zł ani 570 tys. zł, ani 458 500 zł [takie kwoty przed zsumowaniem dwóch z nich padają w tekście] – kwoty przyznane mi za wkład reżyserski, pracę nad scenariuszem, konsultację historyczną i kwerendy (zsumowane) wyglądały zupełnie inaczej i były znacząco niższe, a nawet odbiegały od obowiązujących standardów”.
Jak podaje redakcja, Cenckiewicz zapowiada teraz pozew przeciwko "Wyborczej".
"Umowy z TVP, na podstawie których opisaliśmy rozliczenia 'Resetu', mają klauzulę poufności. Ujawniliśmy je, bo na serial wydano publiczne pieniądze i podatnicy mają prawo poznać takie szczegóły" – podaje gazeta.
MP
Michał Rachoń i Sławomir Cenckiewicz. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura