Skandal na lotnisku. Samolot linii Ryanair nie poczekał na niepełnosprawnego
Pan Tomasz o swojej historii zdecydował się opowiedzieć mediom. Mężczyzna napisał list, który opublikowała redakcja portalu Trojmiasto.pl.
Niedoszły pasażer ciekał cierpliwie na pomoc. Po czasie zauważył jednak, że rękaw do samolotu jest zamykany, a nim się nikt nie zainteresował.
"Zacząłem błagać, aby mnie jeszcze wpuścić na pokład samolotu, który widziałem przez szyby. Jednakże stanowczo zostałem doprowadzony do POK, gdzie prawie z uśmiechem na twarzy szefowa tego punktu poinformowała, że dzisiaj to już nie polecę, trzeba było się pilnować itp. Zaproponowano mi wylot następnego dnia z Poznania albo wylot następny, lotem z Gdańska, 4 lipca. Poprosiłem jeszcze o konfrontację z panią, która zawróciła mnie z rękawa już po procedurze boardingu. Pani ta potwierdziła moją relację i stwierdziła, że to ja nie dopilnowałem wejścia na pokład" - napisał w liście.
Pan Tomasz Dodał, że za dodatkowy lot "wymuszono" na nim opłatę w wysokości 100 funtów. Zagwarantowano mu jedynie darmową taksówkę.
Ryanair się tłumaczy. Nie ma sobie nic do zarzucenia
"Ten pasażer nie stawił się przy bramce do wejścia na pokład i spóźnił się na lot z Gdańska do Bristolu (1 lipca). Każdy pasażer ma obowiązek stawić się przy bramce wejściowej przed jej zamknięciem (zgodnie z opisem na karcie pokładowej). Gdyby pasażer ten zgłosił się do wejścia na pokład przed jego zamknięciem, wsiadłby na pokład samolotu lecącego z Gdańska do Bristolu" - napisano w oświadczeniu.
Jest to o tyle ciekawe, że Pan Tomasz pojawił się na lotnisku 1,5 godziny przed odlotem. Co więcej, mężczyzna został przecież prawidłowo odprawiony.
Seria wpadek Ryanaira. Samolot turystyczny opóźniony
To już kolejna kontrowersja związana z liniami Ryanair w ostatnim czasie. Niedawno informowaliśmy o skandalicznych warunkach w jakich przyszło podróżować Zbigniewowi Preisnerowi.
Więcej przeczytasz o tym tutaj:
MB
Fot. Samolot linii Ryanair. Źródło: Pixabay.com