Donald Trump, Fot. Pixabay
Donald Trump, Fot. Pixabay

Zamach Trumpowi pomoże, demokracji zaszkodzi. Łowcy spisków po obu stronach (WYWIAD)

Redakcja Redakcja USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 39
To, co się stało nie przesądza wyniku, bo będzie tu decydować wiele czynników. Natomiast patrząc bardzo cynicznie, sama próba zamachu Trumpowi na pewno nie zaszkodzi, raczej pomoże. Natomiast na pewno to, co się stało nie polepsza obrazu amerykańskiej demokracji. Przeciwnie, wpisuje się w szereg bardzo niepokojących zdarzeń, które sprawiają, że ta demokracja w Stanach Zjednoczonych przeżywa poważny kryzys – mówi Salonowi 24 Grzegorz Długi, prawnik, dyplomata, były konsul RP w Chicago i Waszyngtonie.

Czy po próbie zamachu na Donalda Trumpa można już za częścią komentatorów powiedzieć, że wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych jest przesądzony, a były prezydent z Partii Republikański może chłodzić szampana i szykować się na powrót do Białego Domu?

Grzegorz Długi:
  Nie, oczywiście, że nie można tak powiedzieć. Sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. Jedno, czego można być pewien to, że faktycznie akcje Trumpa w twardym elektoracie republikańskim jeszcze bardziej wzrosły. Tyle, że do wyborów zostało jeszcze sporo czasu. Zobaczymy, jak ta sytuacja będzie rezonować w kolejnych tygodniach i miesiącach. Kluczowy jest elektorat niezdecydowany. Natomiast znamienna jest reakcja "drugiej strony". Proszę zauważyć, że początkowo zwolennicy demokratów i niektóre media "głównego nurtu" próbowali umniejszać rangę tego, co się wydarzyło. W internecie w pierwszych godzinach i dniach pojawiło się mnóstwo memów na ten temat gdzie wyśmiewano dziwne unikanie słowa "zamach"  a używanie np. "incydent" z Donaldem Trumpem itd. aby wydarzenie nie miało większego znaczenia. Potem z obu stron amerykańskiej sceny politycznej zaczęły się pojawiać rozmaite teorie spiskowe. Pojawiły się nawet głosy, że zamach był "ustawką", mającą pomóc Trumpowi w walce o powrót do Białego Domu. Żeby wzbudzić litość i tak dalej. Są też ze strony przeciwników Trumpa głosy mniej radykalne, że może to to nie ustawka ale były prezydent był sam sobie winien temu, co się stało, bo sprowokował działanie zamachowca.

Wspomniał Pan o spiskowych teoriach z obu stron. Czy po próbie zamachu widać zwiększenie radykalizmu po stronie sympatyków Republikanów?

Sympatycy Trumpa też idą w teorie spiskowe i czasem bardzo radykalne ale w drugą stronę. Twierdzą, że byłego prezydenta i kandydata Republikanów skoro nie można było wykluczyć w sądach to postanowiono go zlikwidować. Twierdzą, że to działanie przeciwników Republikanów, nie jednego szaleńca. Wskazują na brak reakcji ochrony pomimo, że zgłaszano obecność człowieka z bronią  a następnie momentalna, "przygotowana" likwidacja sprawcy, którego szybko zastrzelono aby nie mógł powiedzieć, kto go zainspirował. Jak w przypadku każdej teorii spiskowej pojawiły się informacje, które trafiają na podatny grunt i sprawiają, że te teorie łatwiej się mnożą. Sprawa będzie jeszcze badana, pewne niedociągnięcia są tu oczywiste a to jest zawsze doskonała pożywka dla różnych różnych spiskowych teorii, które już się pojawiły i pojawią w najbliższym czasie. Wracając do Państwa pytania o wpływ na wybory. Oczywiście to, co się stało nie przesądza wyniku, bo będzie tu decydować wiele czynników. Natomiast patrząc bardzo cynicznie, sama próba zamachu Trumpowi na pewno nie zaszkodzi, raczej pomoże. Natomiast na pewno to, co się stało nie polepsza obrazu amerykańskiej demokracji. Przeciwnie, wpisuje się w szereg bardzo niepokojących zdarzeń, które sprawiają, że ta demokracja w Stanach Zjednoczonych przeżywa poważny kryzys.

Jakie są objawy tego kryzysu?

Mówiłem o tym u Państwa i przy ostatniej naszej rozmowie. Nie bez winy są obie strony sporu. Widać wyraźnie, że niektóre środowiska są zdeterminowane, żeby jeden z poważnych kandydatów nie mógł występować. Wobec tego argumentacja obozu Trumpa w tej chwili jest taka, że skoro nie mogli kandydata zlikwidować to na pewno Demokraci będą chcieli sfałszować wybory. Przypominam, że systemy wyborcze w poszczególnych stanach są oparte na tradycyjnym anglosaskim zaufaniu w uczciwość jednostki i obecnie często zarzuca się ich relatywną podatność na manipulacje.

No właśnie, czy jeżeli Trump jednak przegra, istnieje możliwość, że spróbuje podważyć rezultat wyborów?

To jest nie tylko możliwość, ale możemy mieć pewność, że tak się stanie, że jeśli Demokraci zwyciężą a Trump przegra, szczególnie, jeśli różnice będą nieznaczne, dojdzie do próby podważenia rezultatu wyborów. Krążył w mediach społecznościowych mem, będący chyba żartem, ale doskonale oddającym rzeczywistość i panującą w USA atmosferę: Trump mówi, że oczywiście zaakceptuje i uzna wynik listopadowych wyborów, pod warunkiem, że je wygra. Spodziewam się więc, że jeżeli wynik będzie jakiś taki bardzo ciasny albo niepewny, to czeka nas niezła awantura.

W ostatnich dniach w Polsce nie zostało to jakoś specjalnie zauważone, ale Donald Trump wskazał też kandydata na wiceprezydenta. Został nim senator J.D. Vance z Ohio. To chyba pewne zaskoczenie, bo jego nazwisko, przynajmniej w polskich mediach się nie pojawiało. Kim jest ten człowiek i co oznacza jego kandydatura?

Myślę, że faktycznie dla wielu osób było to zaskoczenie. Spodziewano się różnych, ale innych kandydatów.  Myślę jednak, że z punktu widzenia elektoratu Trumpa osoba, która jest kandydatem na wiceprezydenta nie ma żadnego znaczenia. Osobowość Trumpa jest tak dominująca, że wyborcy w ogóle nie patrzą na kandydata na drugą osobę w państwie. Oczywiście dla ludzi, którzy się zajmują polityką i patrzą do przodu, to jest istotne. Donalt Trump mimo że jest bardzo rześki i sprawny, ma swoje lata. A w amerykańskim systemie politycznym, gdy wydarzy się coś, co sprawi, że prezydent nie może pełnić funkcji, obowiązki przejmuje wiceprezydent. Jednak dla wyniku wyborów kandydat na wiceprezydenta absolutnie nie ma znaczenia, bo to Donalt Trump dominuje kampanię wyborczą i jest ważny dla wyborców. To zupełnie inna sytuacja niż u Demokratów, gdzie kandydatką na wiceprezydenta została Kamala Harris po to, by środowiska skrajnej Lewicy głosowały na Joe Bidena. I w sumie to zadziałało. W przypadku Republikanów jest inaczej. Senator Vance jest młody i niedawno ostro krytykował Trumpa. Teraz zmienił zdanie. Zobaczymy czy w innych sprawach też będzie zmienny.


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj39 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka