Niemiecka kolej nie jest już synonimem punktualności Fot. PAP/DPA/	Tom Weller / Pixabay.com
Niemiecka kolej nie jest już synonimem punktualności Fot. PAP/DPA/ Tom Weller / Pixabay.com

Tak sypią się Niemcy. Ich ład, porządek przeszły do historii [NASZ WYWIAD]

Redakcja Redakcja Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 83
Sytuacja, w której zegarek można było nastawiać według rozkładu jazdy niemieckiej kolei, bo słynęła ona z punktualności, dawno przeszła do historii. Przestarzałe i wymagające ogromnych nakładów są drogi i autostrady, przez lata nienaprawiane i niekonserwowane mosty. Zapaść jest poważna, teraz doświadczyli jej kibice z całego świata. Tyle, że to efekt przeszło dwóch dekad systemowych zaniedbań. Niemiecka potęga potęgą już nie jest – mówi Salonowi 24 prof. Bogdan Musiał, polsko-niemiecki historyk, badacz dziejów Polski, Niemiec i Rosji.

Skończyły się piłkarskie Mistrzostwa Europy w Niemczech, analizy piłkarskie interesują już tylko najzagorzalszych kibiców, natomiast chyba jeszcze długo tematem dyskusji będzie organizacja imprezy. Nie brak opinii, że zobaczyliśmy totalną słabość niemieckiego państwa, a legendarny niemiecki ład i porządek po prostu zniknął i odszedł w przeszłość. Czy w perspektywy osoby pracującej i mieszkającej w Niemczech uważa Pan, że rzeczywiście Niemcy mają poważny problem, czy też są to głosy jednak nieco przesadzone?

Prof. Bogdan Musiał: Mówiąc nieco ironicznie największą klasę pokazała niemiecka kolej (śmiech). Było po prostu katastrofalnie. Tyle, że dla osób, które w Niemczech mieszkają, bądź często bywają, to nie jest to nic nowego. Zapaść w infrastrukturze trwa już od dawna, a wielka impreza sportowa jedynie pokazała to całemu światu.


Miała być ekologiczna impreza, na którą drużyny i kibice jeżdżą pociągami nie samolotami, w dodatku pociągami działającymi jak w zegarku. Doszło do drastycznych spóźnień, gigantycznego chaosu…

To jest dziedzictwo pani Merkel, nie tylko jej, ale jej przede wszystkim. Pani Merkel była kanclerzem 16 lat. Nastąpiła całkowita zapaść w infrastrukturze kolejowej, która przez lata słynęła z punktualności, to pociągnęło za sobą też problemy w innych dziedzinach. Dziś sytuacja, w której zegarek można było nastawiać według rozkładu jazdy niemieckiej kolei, bo słynęła ona z punktualności, dawno przeszła do historii.

To jak z samochodem, który ktoś ma, szczyci się, że ma świetny wóz, ale o niego nie dba, nie robi przeglądów, itd. no prędzej czy później ten samochód nowy być przestanie, i zacznie szwankować. Podobnie będzie z nieremontowanym domem itd. Kiedyś przyjdzie moment, że ten brak remontu wpłynie na jakość naszego mieszkania. I właśnie rządy Angeli Merkel były takim czasem samozadowolenia z tego, co Niemcy mieli. Świetna kolej, autostrady itd. I czas bez remontu, renowacji, dbania o infrastrukturę boleśnie się mści. Mścił się już wcześniej, tylko teraz zobaczyli to i odczuli kibice z całego świata. I niemiecka potęga pokazała, że żadną potęgą nie jest.


To wrażenie potęgują chyba te hasła o ekologicznych mistrzostwach, przerzucaniu się na pociągi, które jednak nie jeżdżą i się spóźniają?

Właśnie o tym mówię. Bo jeżeli nastawiamy się na rozwiązania proekologiczne, chcemy sprawić, żeby ludzie nie jeździli samochodami, nie latali samolotami, to musimy zapewnić im taki transport publiczny, który pozwoli im samochód i samolot zastąpi. I faktycznie kolej wydaje się być tu środkiem idealnym. No, ale działająca kolej, nie taka, z jaką dziś mamy do czynienia w Niemczech.

Kolej nie jest jedynym problemem, bo przestarzałe i wymagające ogromnych nakładów są drogi i autostrady, przez lata nienaprawiane i niekonserwowane mosty są w tak fatalnym stanie, że w zasadzie są postulaty, że bardziej opłaca się je burzyć i budować na nowo. Zapaść jest poważna, co bardzo smutne, główne media, które kształtują opinię publiczną w zasadzie tego tematu nie podnosiły. Informacje te były owszem podnoszone, ale rzadko przebijały się do mediów głównego nurtu. Aż przebiły się przy okazji wielkiej imprezy sportowej. Tyle, że to efekt nie nagłej zapaści, ale przeszło dwóch dekad systemowych zaniedbań.

Mówi Pan o ogromnych środkach na poprawę sytuacji na kolei, to znaczy, że jakiś program naprawczy jest przygotowany?

Oczywiście są próby naprawy sytuacji. Tyle, że przede wszystkim o infrastrukturę kolejową i drogową trzeba dbać na bieżąco. Niemcy płacą za lata zaniedbań. I teraz faktycznie wyasygnowali ogromne sumy, planują wielkie inwestycje właśnie w infrastrukturę, głównie kolejową, ale nie tylko, bo także drogową.

Jest jednak jeden problem – kto ma te inwestycje zrealizować, bo na niemieckim rynku brakuje rąk do pracy. Dotyczy to wielu dziedzin, nie tylko infrastruktury. Władze Republiki Federalnej zapowiadały 300 miliardów euro inwestycji w zwiększenie możliwości bojowych ich armii i poprawy jej skuteczności w ramach NATO. Najlepszym przykładem tego, jak to działa w praktyce, jest słynna, budowana na Litwie brygada, która miała być brygadą, a jest nie do końca wyposażonym batalionem.

Premier Tusk powiedział niedawno, że to Niemcy mają przewodzić budowie nowego sojuszu obronnego w Europie. Ja bardzo przepraszam, oni nie mają możliwości rozbudowy własnej armii i jej zdolności obronnych w najbliższych latach. W obliczu wojny na Ukrainie, stawianie pod względem bezpieczeństwa na Niemcy, no to jest z punktu widzenia państwa polskiego samobójstwo.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj83 Obserwuj notkę

Inne tematy w dziale Polityka