Fot: Wicepremier Krzysztof Gawkowski w czasie spotkania w Ciechocinku.  PAP/Tytus Żmijewski
Fot: Wicepremier Krzysztof Gawkowski w czasie spotkania w Ciechocinku. PAP/Tytus Żmijewski

Wicepremier Gawkowski, kradzione auto i projekty widmo

Redakcja Redakcja Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
Wicepremier Krzysztof Gawkowski kupił kradzione auto, choć wcześniej sprawdził je autoryzowany dealer. Kiedy samochód zatrzymała prokuratura, polityk zapowiedział przygotowanie ustaw i rozwiązań, które miałyby chronić Polaków przed takimi transakcjami. Teraz, kiedy SALON24 pyta o konkrety, wszyscy nabierają wody w usta. Zaniemówiła też prokuratura.

Ponad dwa miesiące temu wicepremier Krzysztof Gawkowski oznajmił na portalu X, że został oszukany. Polityk przyznał, że w 2023 roku kupił używanego Peugeota. Przed transakcją auto sprawdził autoryzowany dealer francuskiej marki. Według Gawkowskiego auto miało być legalne. Jednak kilka miesięcy później do polityka zapukali funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji. Okazało się bowiem, że auto, które kupił Gawkowski, było kradzione.

Sam polityk tak tłumaczył się wtedy w mediach społecznościowych:

„Przed zakupem sprawdzamy pojazd po numerze VIN i dodatkowo jedziemy na sprawdzenie do autoryzowanego serwisu Peugeota. Płacimy za usługę sprawdzenia, otrzymujemy potwierdzenie. Kupujemy auto z całą historią i rejestrujemy w urzędzie komunikacji. Inwestujemy, użytkujemy przez ponad pół roku i teraz dowiadujemy się, że samochód jest nielegalny”.


Zaraz po nagłośnieniu sprawy Gawkowski zapowiedział też, że przeprowadzi zmiany legislacyjne, które uchronią Polaków przed takimi trefnymi transakcjami. Polityk zapowiedział też złożenie pozwów wobec osób, które sprzedały mu kradzione auto. Minęło 80 dni. Redakcja SALON24 postanowiła sprawdzić, na jakim etapie jest śledztwo oraz zapowiedziane przez Gawkowskiego zmiany legislacyjne i pozwy.

Szajka złodziei francuskich aut

Śledztwo, do którego zatrzymano Peugeota Gawkowskiego, prowadzi Podkarpacki Wydział do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie. Sprawa dotyczy szajki złodziei, która działała na terenie Francji i Polski i składała się głównie z naszych rodaków. Historia przypomina trochę filmy z lat 90. Nie ma tutaj wyrafinowanych metod. Złodzieje działali w dość prosty, jak nie prostacki sposób. – Kradli auta na zachodzie Europy, głównie we Francji. Następnie przez Niemcy i Czechy przerzucali je do Polski. Jednocześnie szukali na zachodzie drugiego bliźniaczego auta, od którego przebijali numery VIN. Tak przerobione auto wprowadzali na rynek – mówi nam osoba znająca akta sprawy.

Z naszych ustaleń wynika, że zabezpieczony przez CBŚP samochód Gawkowskiego nie był przerobiony dość profesjonalnie. - Gdyby przez zakupem auta wicepremier pojechał z nim na policję i poprosił o sprawdzenie numeru VIN, prawdopodobnie nie doszłoby do żadnej transakcji, a samochód zostałby zatrzymany przez funkcjonariuszy – twierdzi nasz informator z prokuratury. Dlaczego?

Przede wszystkim chodzi o to, że widać jest, iż w numerze VIN auta wicepremiera niektóre cyfry i litery różnią się grubością od innych. – Co już samo w sobie jest podejrzane – ocenia nasz rozmówca. Wcześniej te same informacje podawała „Rzeczpospolita”, której dziennikarze dodatkowo poddawali w wątpliwość cenę, jaką zapłacił wicepremier za samochód. Gawkowski przyznał się, że za swojego Peugeota zapłacił 100 tys. zł. Rzeczpospolita twierdzi tymczasem, że cena ta była niezwykle atrakcyjna, a auto powinno być droższe o ok. 20 tys. zł. Wszystkie te wątpliwości mają być wyjaśnione w rzeszowskim śledztwie. Sama prokuratura pytana o szczegóły transakcji Gawkowskiego nie jest jednak zbyt rozmowna.


- Na ten moment śledztwo prowadzone jest przeciwko 9 podejrzanym. Aktualnie są wykonywane intensywne czynności procesowe, dlatego ze względu na dobro prowadzonego postępowania nie możemy udzielić bardziej szczegółowych informacji – napisał nam dział prasowy Prokuratury Krajowej.

Te szczegółowe informacje, na które nie udzielono nam odpowiedzi, dotyczyły m.in. tego, czy prokuratorzy przesłuchali już wicepremiera Gawkowskiego oraz tego, gdzie aktualnie przechowywane jest jego auto.

Wicepremier zapowiedział zmiany widmo

Kiedy wyszło na jaw, że Gawkowski kupił kradzione auto, wicepremier ruszył niemal z miejsca do medialnej ofensywy. Szef resortu cyfryzacji, któremu podlega m.in. aplikacja mObywatel i usługa Historia Pojazdu, zaczął najpierw przekonywać wszem i wobec, że tak jak on, mógł zostać oszukany każdy Polak.

"Będą pozwy i roszczenia. Bez względu na to, ile będzie trwała sprawa, a zapewne lata, nie może być tak, że obywatel dokonuje zakupu czegokolwiek, sprawdza w dobrej wierze u producenta i na koniec wszyscy mówią to nie moja wina" — grzmiał pod koniec kwietnia na portalu X Krzysztof Gawkowski.

Jednocześnie wicepremier zapowiedział wtedy starania o zmiany legislacyjne w prawie, aby każdy obywatel przed zakupem auta miał możliwość potwierdzenia, czy gdzieś w Unii Europejskiej nie jeździ numerowy klon pojazdu, który chce nabyć.

Już teraz można uniknąć takiej wpadki sprawdzając przed zakupem auto na policji. Ale wicepremier odpowiedzialny za cyfryzację mógł tego nie wiedzieć. Wróćmy jednak do zapowiedzi Gawkowskiego.

Od 25 kwietnia w Rządowym Centrum Legislacyjnym zarejestrowano pięć projektów zgłoszonych przez Ministra Cyfryzacji – dwa rozporządzenia i trzy ustawy. Żaden z nich nie dotyczy zmian, o których w kwietniu szumie mówił Gawkowski. Zapowiadanych zmian próżno też szukać w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Ostatni zgłoszony tam projekt pochodzi z 8 lipca i jest to propozycja zmiany ustawy o wsparciu rozwoju kompetencji cyfrowych uczniów i nauczycieli.

Nigdzie nie możemy znaleźć jakiejkolwiek wzmianki prac nad zmianami legislacyjnymi, które uchroniłyby Polaków przed zakupem sklonowanego auta. Kiedy rozmawiamy o tym z politykami Lewicy, ale też urzędnikami ministerstwa Cyfryzacji, słyszymy tylko, że była to akcja „wizerunkowa, która spełniła swoje cele”.


1 lipca zapytaliśmy Gawkowskiego, m.in. o to, kiedy opinia publiczna pozna szczegóły zapowiadanych już w kwietniu zmian legislacyjnych. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

W tym samym dniu zapytaliśmy też wicepremiera o zapowiadane przez niego pozwy. Redakcja Salonu24 chciała w szczególności wiedzieć, czy Gawkowski podjął kroki prawne wobec punktu ASO, który potwierdzał informacje, że auto, które kupił, nie było kradzione.

Również i na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Mariusz Kowalewski

Fot: Wicepremier Krzysztof Gawkowski w czasie spotkania w Ciechocinku.  PAP/Tytus Żmijewski

Czytaj dalej: 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj20 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo