Efekt parytetów czy rażącej niekompetencji? Media żyją zamachem na Donalda Trumpa, a konkretnie zachowaniem agentek Secret Service, które podczas ataku wyglądały na bezradne i zagubione. Kobiet broni jednak sam republikański kandydat, który stwierdził, że wszyscy funkcjonariusze "wykonali fantastyczną robotę".
Zamach na Donalda Trumpa
Do próby zabójstwa byłego prezydenta doszło w piątek kilka minut po rozpoczęciu przemówienia w Butler, ok. 50 km od Pittsburgha. Chwilę po tym, jak dało się usłyszeć dwa strzały, były prezydent upadł na ziemię, trzymając się za ucho, po czym został przykryty przez chroniących go agentów Secret Service.
Trump z zakrwawioną twarzą i uchem wstał na nogi o własnych siłach, machając pięścią w stronę tłumu, na co tłum odpowiedział skandowaniem "USA!". Chwilę po upadku Trumpa słychać było serię strzałów oddanych przez służby. Rzecznik Trumpa Steven Cheung poinformował, że byłemu prezydentowi nic się nie stało.
Jak poinformowała w wydanym oświadczeniu służba US Secret Service, zamachowiec "oddał kilka strzałów w stronę sceny z podwyższonego miejsca poza miejscem zgromadzenia" i został zabity. Dodała, że zginął jeden z uczestników wiecu, zaś dwie kolejne zostały ranne i są w stanie krytycznym.
Więcej przeczytasz o tym tutaj:
Wtopa Secret Service? Chodzi o zachowanie agentek
Po zamachu eksperci i internauci skupili się na zachowaniu agentek Secret Service. Kobiety na nagraniach z incydentu wydają się być zagubione.
Jedna z funkcjonariuszek tuż po oddaniu strzałów przez napastnika miała problem z obsługą własnej broni. Nie wiedziała też, co robić w bezpośrednim sąsiedztwie rannego kandydata na prezydenta.
Portale i społeczności zajmujące się bezpieczeństwem sugerują, że za fatalnym zachowaniem jednej z agentek stoi... poprawność polityczna. Legendarna służba wprowadziła bowiem kilka lat temu parytety płciowe.
"Problemem zaczyna być sytuacja, gdy jakaś formacja zaczyna na siłę zapraszać kobiety do munduru, kiedy chce się być "postępowym". Przyjmuje się kobiety, które w sumie sami nie wiedzą czy tego chcą, czy to jest dla nich, ale przyjmuje się i ułatwia zatrudnienie BO JEST KOBIETĄ.
Jak człowiek spędzi kilka godzin w amerykańskim Internecie, zaczyna czytać komentarze, że właśnie taką formacją pod przewodnictwem Kimberly Cheatle stała się Agencja Secret Service, która postawiła sobie cel, że do 2030 roku, 30% agentów Secret Service będą stanowić kobiety" - czytamy we fragmencie na profilu "Służby w akcji".
Szefowa Secret Service się tłumaczy
Wywołana do tablicy dyrektorka Secret Service Kimberly Cheatle wydała lakoniczne oświadczenie. Nie odniosła się w nim jednak do zachowania agentek.
"Jestem pewna planu bezpieczeństwa, który nasz koordynator Secret Service RNC i nasi partnerzy wdrożyli, który został przez nas zweryfikowany i wzmocniony w następstwie sobotniej strzelaniny" - powiedziała Cheatle w oświadczeniu.
Co ciekawe, Donald Trump wziął de-facto agentki w obronę i stwierdził, że wszyscy funkcjonariusze "wykonali fantastyczną robotę" w czasie i tuż po przeprowadzeniu zamachu na jego życie.
MB
Fot. Zamach na Donalda Trumpa. Źródło: PAP/EPA/DAVID MAXWELL
Inne tematy w dziale Polityka