Przedstawiciele rządu na posiedzeniu Sejmu Fot. PAP/Piotr Nowak
Przedstawiciele rządu na posiedzeniu Sejmu Fot. PAP/Piotr Nowak

"PO wyraźnie skręciła w lewo. Dawniej każdy światopogląd był szanowany"

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 109
Dawniej w PO gromadzili się ludzie o rozmaitych światopoglądach – lewicowych, liberalnych, konserwatywnych. W żadnym przypadku nie było w sprawach światopoglądowych narzucania dyscypliny, ani nawet prób narzucania stanowiska. Teraz PO poszła bardzo mocno w lewo. Nie jestem fanem Romana Giertycha, nie jestem kościółkowy. Tu jednak mamy poważną sankcję za światopogląd. Coś, co dawniej nie mogło się zdarzyć – mówi Salonowi 24 Jan Rulewski, były senator Koalicji Obywatelskiej, legendarny opozycjonista w PRL.

Miało w Sejmie miejsce głosowanie w sprawie depenalizacji aborcji. Dzięki głosom m.in. Polskiego Stronnictwa Ludowego i pojedynczych posłów koalicji rządzącej projekt ten nie przeszedł. Bardzo się kolegom z Koalicji Obywatelskiej naraził Roman Giertych, który wystąpił przeciwko tej depenalizacji. Skąd jednak to zdziwienie, skoro poglądy Giertycha w tej akurat sprawie są od lat znane, w dodatku przed wyborami padał argument, że głosując na antypis każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie, czy jest konserwatystą, liberałem czy lewicowcem?

Jan Rulewski:
Tu sprawa jest poważna, bo Roman Giertych jak rozumiem został nie tylko zawieszony, ale i pozbawiony funkcji. Tak przynajmniej brzmiał oficjalny, partyjny komunikat. I to już jest poważna sankcja za poglądy. Przypomnę, że jestem osobą, która już wcześniej dostrzegała przesunięcie się Platformy Obywatelskiej bardzo mocno na lewo. Przy czym najmniej chodziło mi wtedy o tworzenie jakichś koalicji politycznych, bo one są na całym świecie dopuszczane, nawet partia prawicowa może się w jakichś sprawach dogadać z lewicą. Chodziło mi jednak o bardzo mocne przesunięcie się w lewo w sferze wartości. I było to zjawisko znamienne, bo mówimy o partii, pod której sztandarami gromadzili się ludzie bardzo różnych opcji, konserwatywnych, liberalnych, lewicowych. W dawnej Unii Demokratycznej też była frakcja konserwatywna Jana Rokity i lewicowa Zofii Kuratowskiej, Władysława Frasyniuka i Barbary Labudy, więc sankcjonowano tego typu poglądy. Jednocześnie jednak w żadnym przypadku nie było w sprawach światopoglądowych narzucania dyscypliny, ani nawet prób narzucania stanowiska. Były owszem spory, czasem ostre dyskusje, ale wtedy nie poszło to w stronę narzucania czegokolwiek. Jednak od pewnego czasu nastąpiła pewna zmiana. Jakieś dwie kadencje wcześniej Platforma uznała, że aby zwiększyć swój potencjał wyborczy, można przesunąć swój świat wartości, czyli wyznawanych zasad w stronę lewicy. Mieściły się w tym małżeństwa osób tej samej płci i liberalizacja aborcji, i kwestie np. usuwania krzyży z przestrzeni publicznej. W PO uznano, że w potencjalnym elektoracie tej partii przestaje dominować już nie tylko wyznawana religia chrześcijańska, ale też oparta na chrześcijańskich korzeniach kultura. W partii zaczęto więc preferować osoby o wyraziście lewicowych poglądach kosztem tych, którzy byli założycielami, ale nie meli tak radykalnie lewicowych przekonań.

Jak odbierał to Pan będąc jeszcze w PO?

Tu małe sprostowanie – ja byłem senatorem Platformy Obywatelskiej, ale pozostałem bezpartyjny. Byłem związkowcem i płaciłem pewną cenę, bo koledzy ze związków zawodowych często nie dopuszczali jakiejkolwiek współpracy z PO, ja uważałem, że Platforma jest mimo wszystko lepszą opcją dla Polski, niż PiS, ze wszystkimi swoimi wadami. Tylko że w pewnym momencie lewicowe media i ta lewicowa frakcja zaczęły mocno krytykować tych działaczy i sympatyków, którzy tych postulatów nie popierali. Ja powiem wyraźnie – w żadnym wypadku nie jestem kościółkowy ani klerykalny, na pewno nie można mnie zaliczyć do jakiejkolwiek skrajnej grupy, posądzić o fundamentalizm. Uważam jednak, że taki mocny skręt w kierunku lewicy, Platformie zaszkodził. Siłą tej formacji była właśnie swoboda i brak dyscypliny w kwestiach światopoglądowych. Przed laty w ramach dyskusji w PO stanęła sprawa małżeństw nieheteroseksualnych i wówczas Donald Tusk zgodził się ze mną, że to jest problem lewicy. Ich prawo, ich program, Platforma nie musi się tym zajmować, każdy jej przedstawiciel ma prawo do własnego zdania, może głosować jak chce. Naszym problemem i wyzwaniem była gospodarka, nasza gospodarka, Europa etc. Dziś nastąpił zwrot, który nie bardzo wiem, czemu ma służyć. Na pewno nie zgadzam się z wywieraniem presji, przymuszaniem do głosowania.



Pada argument, że świat się zmienia, że na Zachodzie aborcja jest dziś czymś normalnym i naturalnym?

Ja nie godzę się z argumentem powołującym się na rozwiązania zachodnie, bo na Zachodzie są przecież różne państwa i o różnych zachowaniach, różnych światopoglądach. Więc jeśli już mamy przywoływać jakieś przykłady, to nie należy mówić o „Zachodzie”, ale że w Niemczech są takie rozwiązania, w Irlandii takie, na Malcie takie. Nie ukrywam, że gdybym dziś był w parlamencie, to postulowałbym, żeby temat aborcji nie był w ogóle tematem ogólnopaństwowym, z wyjątkiem przypadków, w których chodzi o ratowanie życia. Temat ten powinien być traktowany jako sprawa prywatna i rozwiązywany w oparciu o środki prywatne, instytucje prywatne, zgodnie z sumieniem obywateli. Państwo, także dla dobra wspólnoty obywateli powinno być zwolnione z tych trudnych, światopoglądowych wyborów Natomiast wracając do pana Giertycha, nie jestem jego wielkim zwolennikiem. Doskonale pamiętam czasy, kiedy był bardzo nie tylko krytykowany, ale potępiany. Wystarczy wspomnieć mundurki, lektury szkolne. Potem jednak jako przeciwnik PiS zyskał uznanie środowisk liberalnych i lewicowych. Teraz za głosowanie zgodnie z przekonaniami jest karany i piętnowany. A ja nie oceniam, czy on wykazał właściwą postawę. Mam jednak szacunek do stania na straży swojego światopoglądu.

Czy skoro Lewica ma wiadomo jakie poglądy, a Koalicja Obywatelska tak jednoznacznie skręca w lewo, nie tworzy to szansy dla Trzeciej Drogi, która może teraz budować swój wizerunek formacji konserwatywnej, ale alternatywnej wobec Prawa i Sprawiedliwości?

Mogłaby, ale pojawił się tu poważny problem. Trzecia Droga, a konkretnie Polska 2050 też ewoluuje. Wcześniej deklarowali, że ustaw depenalizujących aborcję czy liberalnych światopoglądowo nie poprą, teraz jednak okazuje się, że wielu z nich takie rozwiązania popiera. To oznacza, że formacja Szymona Hołowni straciła jedno przęsło niezależności, bo oni właśnie odróżniali się głównie innym podejściem do spraw światopoglądowych. Można stwierdzić, że ruch Szymona Hołowni odszedł od obietnic wyborczych. W przypadku Donalda Tuska może się ten światopoglądowy zwrot w lewą stronę nie podobać, ale trzeba premierowi oddać to, że on liberalizację aborcji i przed wyborami parlamentarnymi obiecał. Lewica to już w ogóle nie ma co dyskutować, bo porusza ten temat od lat. W przypadku Polski 2050 nastąpiła jednak zmiana. I cały sojusz Trzeciej Drogi ma spory problem, gdyż właśnie miał być takim bardziej konserwatywnym skrzydłem koalicji rządzącej, a teraz widzimy, że jedna z tworzących Trzecią Drogę formacji zmieniła front. Pytanie, jak sojusz PSL i Polski 2050 będzie dalej postępował w sprawach światopoglądowych.

na zdjęciu: Przedstawiciele rządu na posiedzeniu Sejmu. Fot. PAP/Piotr Nowak

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj109 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (109)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo