W poniedziałek Polskę obiegła tragiczna informacja o odejściu Tadeusza Woźniaka. Legendarny wykonawca poezji śpiewanej osierocił trójkę dzieci, w tym Filipa – chłopca z zespołem Downa. Autor "Zegarmistrza światła" był bardzo zżyty ze swoim synem. "Najgorsza rzecz dla dziecka z zespołem Downa, to odseparować je od normalnego świata", mówił.
Zmarł Tadeusz Woźniak
8 lipca dowiedzieliśmy się o śmierci Tadeusza Woźniaka. Wybitny wykonawca poezji śpiewanej i autor ponadczasowego przeboju "Zegarmistrz światła" zmarł w wieku 77 lat, o czym poinformowała m.in. Polska Fundacja Muzyczna. "Dzisiaj nadeszła do nas wielce smutna wiadomość, odszedł nasz Zegarmistrz Światła, Tadeusz Woźniak. Jakim był muzykiem i wykonawcą nie musimy przypominać wielbicielom jego twórczości. Jak dobrym był człowiekiem. Wie każdy, kto miał okazję go znać", pisała o zmarłym artyście fundacja.
Tadeusz Woźniak umiał kochać i to mocno
Woźniak pozostawił w żałobie żonę oraz trzech synów, w tym Filipa, chłopca z trisomią. O swojej pociesze muzyk wypowiadał się w wielu wywiadach. Aktywnie dążył również do tego, by osoby z zespołem Downa nie były dotknięte społecznym tabu...
– Uznałem, że trzeba wyjść życiu naprzeciw, a nie zamykać się w kokonie przerażenia. Najpierw zaakceptowałem więc sytuację, którą niektórzy uważali za tragedię. Zdarzyło się, trafiło na mnie i tyle. Walczyłem o to, żeby nie załamała się cała konstrukcja mojego dotychczasowego świata. Bo człowiek nie żyje sam, tylko zawsze w jakimś kontekście. Życie zawodowe, rodzina, starsi synowie z pierwszego małżeństwa. Nie przypominam sobie zresztą, żeby okazywali, że to jest dla nich jakiś problem – mówił o narodzinach swojego syna.
Owoc miłości artysty i Jolanty Majchrzak-Woźniak, Filip, od najmłodszych lat otrzymał wiele miłości od rodziców. Woźniak wspominał jednak, że z wychowaniem dziecka z zespołem Downa wiązało się wiele trudności, przede wszystkim ze względu na nieprzychylność społeczeństwa oraz problemy ze szkolnictwem. Choć Filip w końcu trafił pod opiekę dobrego nauczyciela, z początku miał duże problemy z aklimatyzacją w systemie.
– Zależy też, co z tym dzieckiem zrobimy, jak je wychowamy, jakie damy mu szanse na rozwój. Jakiego świata go nauczymy. Najgorsza rzecz, jaką można zrobić dziecku z zespołem Downa, to odseparować je od reszty normalnego świata – wspominał słowa artysty portal Medonet.pl.
Robił wszystko dla syna
Tadeusz Woźniak dokładał zresztą wszelkich starań, by jego syn nie czuł się odosobniony od świata. W pewnym momencie Filip stał się wręcz jego partnerem scenicznym i pomagał tacie w występach. Artysta w rozmowie z Natemat.pl podkreślał, że koniecznym jest, by ludzie rozumieli osoby z niepełnosprawnościami:
– Dzięki oswajaniu się z niepełnosprawnymi wiemy, że to radośni, pogodni ludzie, bardzo empatyczni. Jednak jeśli zamknie się ich w enklawach, to ani my nie będziemy wiedzieli, jak z nimi rozmawiać, ani oni nie będą wiedzieli, czego po nich oczekujemy – apelował przed laty poeta.
Salonik
na zdjęciu: Tadeusz Woźniak podczas występu. Fot. YouTube/Tadeusz Woźniak/Canva
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura