Nie żyje Jerzy Stuhr. Fot. FOTON/PAP
Nie żyje Jerzy Stuhr. Fot. FOTON/PAP

Jerzy Stuhr nie żyje. Informację potwierdził jego syn Maciej

Redakcja Redakcja Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 63
W wieku 77 lat zmarł Jerzy Stuhr. Wybitny aktor filmowy i teatralny kilka lat temu przeszedł dwa zawały serca i udar. Zmagał się też z nowotworem krtani. Informacje o śmierci wybitnego krakowskiego aktora potwierdził jego syn, Maciej.

Nie żyje Jerzy Stuhr

W wieku 77 lat zmarł Jerzy Stuhr. Informację potwierdził jego syn Maciej Stuhr w rozmowie z Onetem. Z kolei Barbara Kwiatkowska z Narodowego Starego Teatru w Krakowie potwierdziła smutną wiadomość Polskiej Agencji Prasowej. 

Znany aktor w ostatnim czasie zmagał się z ciężką chorobą. W 2020 r. przeszedł udar mózgu, a we wcześniejszych latach dwukrotnie zawał. W 2011 r. wykryto u niego nowotwór krtani.

Kim był Jerzy Stuhr

Jerzy Stuhr urodził się w Krakowie 18 kwietnia 1947 roku.

Był wybitnym polskim aktorem filmowym i teatralnym. Jego ambicje sięgały dalej - był również reżyserem i scenarzystą. Po ukończeniu polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim i aktorstwa w krakowskiej PWST (później był rektorem tej uczelni), rozpoczął pracę w Narodowym Starym Teatrze. W tym krakowskim teatrze współpracował z Andrzejem Wajdą ("Biesy", "Noc listopadowa", "Emigranci"), Konradem Swinarskim ("Dziady"), Jerzym Jarockim ("Proces", "Wiśniowy sad", "Sen o Bezgrzesznej", "Rewizor") czy Wandą Laskowską ("Lęki poranne", "Gody życia").

Jego zasługi artystyczne zostały docenione licznymi nagrodami, m.in. Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski i Odznaką „Honoris Gratia”.

Na deskach Teatru Starego swoją premierę miał słynny monodram Stuhra "Kontrabasista".

"Jerzy Stuhr 1947-2024, człowiek teatru i kina, mistrz słowa, którego talent i pasja zjednywały serca widzów. Jego role przynosiły radość, wzruszenie i refleksję. Wierny sztuce do końca, zostawił nam nieśmiertelne kreacje, które będą żyć w naszej pamięci. Dziękujemy za wszystko, Mistrzu" - napisała na X wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bożena Żelazowska.

Jerzy Stuhr - życie twórcze i sylwetka artystyczna

Krzysztof Kieślowski mawiał o nim, że stanowi „wyjątkowy w Polsce przypadek aktora, który sprawdza się we wszystkich gałęziach sztuki, które uprawia - i w filmie, i w telewizji, i w teatrze”. 

– Myślę, że decydują o tym dwa elementy. Pierwszy stanowi technika, wspaniała technika, opanowana do perfekcji we wszystkich właściwie szczegółach. Druga rzecz, niemniej istotna, przydatna zwłaszcza dla kina, to jego znajomość rzeczywistości. A ponad tymi dwiema umiejętnościami góruje inteligencja – opowiadał w 1981 roku, w programie telewizyjnym „Twarze teatru”. Reżyser „Trzech kolorów” był jedną z najważniejszych postaci w zawodowym życiu Jerzego Stuhra. Aktor wystąpił w kilku jego filmach, m.in. w "Spokoju" (1976), „Amatorze” (1979), „Dekalogu: Dziesięć” (1988) i „Białym” (1993).

Sam Stuhr przyznał kiedyś: „Od najmłodszych lat szukałem sposobu na udowodnienie, że jestem coś wart, że potrafię zrobić coś, czego nie umieją inni. Mama uczyła mnie recytacji, dużo mi czytała, a gdy tylko sam opanowałem tę sztukę, wymagała ode mnie, żebym czytał na głos. Była moim pierwszym słuchaczem i widzem. Teraz myślę, że miało to duży wpływ na mój późniejszy wybór zawodu”.

Jerzy Stuhr urodził się 18 kwietnia 1947 r. w Krakowie. Siedem lat później, jako uczeń pierwszej klasy szkoły podstawowej, recytował na szkolnej akademii „Murzynka Bambo” i właśnie wtedy - jak sam mówił - „stał się cud”. – Stałem pod portretem Bieruta i Rokossowskiego, a moi koledzy siedzieli cicho i mnie słuchali, a gdy skończyłem, to wszyscy, także nauczyciele, którzy smagali mnie linijką po łapach, zaczęli mi bić brawo. Zrozumiałem wtedy, jeszcze intuicyjnie, że to, co wyróżnia mnie w grupie, to umiejętność recytacji – wspominał swoje początki.

W 1970 r. ukończył polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, a w 1972 r. krakowską PWST, której po latach został rektorem. Po studiach został zatrudniony w Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. Już wcześniej, w 1971 r., pojawił się jako aktor filmowy w „Milionie za Laurę” Hieronima Przybyła i w „Trzeciej części nocy” Andrzeja Żuławskiego.

W 1977 r. stworzył pierwszą ze swoich najsłynniejszych filmowych kreacji. W „Wodzireju” Feliksa Falka wcielił się w postać Lutka Danielaka. Lutek - parweniusz, przebojowy dorobkiewicz, który bezwzględnie dąży do osiągnięcia życiowego sukcesu, a dla kariery gotów jest poświęcić wszystko, nawet najbliższych przyjaciół - „stał się symbolem moralnej degrengolady epoki »małej stabilizacji«” - pisał na łamach „Polityki” Janusz Wróblewski.

Człowieka dwuznacznego moralnie - pozbawionego skrupułów adwokata - Stuhr zagrał następnie w dramacie „Bez znieczulenia” w reżyserii Andrzeja Wajdy (1978).

W 1979 r. wykreował rolę Filipa Mosza w „Amatorze” Kieślowskiego. Zagrał zatrudnionego w zakładzie przemysłowym zaopatrzeniowca, dla którego momentem przełomowym w życiu staje się kupno amatorskiej kamery filmowej. Końcowa scena „Amatora”, kiedy opuszczony przez bliskich Mosz kieruje obiektyw kamery na siebie samego, należy do najsłynniejszych w historii polskiego kina; jest też często określana jako „manifest programowy” Kieślowskiego.

Talent komediowy Stuhra można było podziwiać m.in. w filmach Juliusza Machulskiego „Kingsajz” (1987, Stuhr w roli nadszyszkownika Kilkujadka), „Kiler” (1997, w roli komisarza Ryby) i „Seksmisja" (1984), w której, jako Maks, wygłaszał pamiętne kwestie: „Ciemność, widzę ciemność! Ciemność widzę!”, „Sfiksowałyście, boście chłopa dawno nie miały! Chłopa wam trzeba!”. W 2008 r., podczas gali rozdania Złotych Kaczek, przyznawanych przez czytelników magazynu „Film”, „Seksmisję” uhonorowano nagrodą dla najlepszej polskiej komedii stulecia.

Do znanych ról Stuhra należą także kreacje w filmach: „Szansa” Feliksa Falka (1979), „Pociąg do Hollywood” Radosława Piwowarskiego (1987), „Obywatel Piszczyk” Andrzeja Kotkowskiego (1988), „Persona non grata” Krzysztofa Zanussiego (2005) oraz „Kajman” włoskiego reżysera Nanniego Morettiego (2006).

W 2011 r. Jerzego Stuhra ponownie można było zobaczyć w filmie Morettiego – w komediodramacie „Habemus papam – mamy papieża”. Obraz, który walczył o Złotą Palmę na festiwalu w Cannes jest opowieścią o pogrążonym w depresji papieżu, cierpiącym z powodu samotności. Stuhr wystąpił w roli rzecznika papieża, zaś samego zwierzchnika Kościoła zagrał Michel Piccoli. Rok wcześniej premierę miał film Jacka Koprowicza „Mistyfikacja”, w którym Stuhr wcielał się w postać wybitnego dramaturga i malarza Stanisława Ignacego Witkiewicza.

Karierę filmowego reżysera Stuhr rozpoczął w 1994 roku, „Spisem cudzołożnic”, zrealizowanym na podstawie powieści Jerzego Pilcha. – Nigdy nie dano mi szansy zagrania inteligenta, którym się czułem. Chciałem opowiedzieć (...) o bohaterze swojego pokolenia, przekazać to wszystko, czym się zaraziłem w filmach Kieślowskiego w latach siedemdziesiątych. (...) Tak się cudownie złożyło, że Witold Adamek podsunął mi powieść Jerzego Pilcha – tłumaczył wówczas Stuhr w wywiadzie dla „Życia Warszawy”.

W dorobku reżyserskim Stuhr miał również nakręcone w oparciu o własne scenariusze filmy: „Historie miłosne” (1997), które na festiwalu w Wenecji zdobyły prestiżową nagrodę krytyków FIPRESCI, nominowany w Wenecji do Złotego Lwa „Tydzień z życia mężczyzny” (1999), „Pogoda na jutro” (2003) i „Korowód” (2007), a także uhonorowany Nagrodą Specjalną Jury na festiwalu w Karlowych Warach obraz „Duże zwierzę” (2000), wyreżyserowny przez Stuhra według scenariusza Kieślowskiego.

Jako artysta teatralny przez wiele lat - od 1972 roku - był związany ze Starym Teatrem im. Modrzejewskiej w Krakowie. Na jego deskach grał w spektaklach reżyserowanych m.in. przez Andrzeja Wajdę, Konrada Swinarskiego, Jerzego Jarockiego, Jerzego Grzegorzewskiego. Na scenie tej samodzielnie reżyserował przedstawienia. W dorobku Stuhr miał też m.in. wieloletnią, zapoczątkowaną w latach osiemdziesiątych współpracę z teatrami włoskimi.

W 2018 r. artysta został uhonorowany Polską Nagrodą Filmową Orły za osiągnięcia życia. Reżyser Janusz Majewski, mówiąc wówczas o aktorstwie Stuhra, podkreślił, że zawsze jest w nim prawda. „Każda postać grana przez niego dostaje porcję autentyzmu, jakiejś szczerości. Mimo że każda jego rola jest inna, że do każdej są inne wymagania, to Stuhr we wszystkich kreacjach wciąż pozostaje sobą, zawsze go gdzieś pod spodem, pod tekstem roli, pod prezentowanymi wydarzeniami widać, zawsze gdzieś pod tym wszystkim Stuhr daje się rozpoznać” - ocenił.

Jerzy Stuhr przez wiele lat pracował jako pedagog. W 1994 r. uzyskał tytuł profesora w dziedzinie sztuk teatralnych. W latach 1990-1996 oraz 2002-2008 był rektorem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Od 1998 r. był również członkiem Europejskiej Akademii Filmowej.

W 2020 r. aktor przeszedł udar mózgu. Wcześniej, w 2011 r. wykryto u niego nowotwór krtani. Obserwując świat ze szpitalnego łóżka, zaczął pisać dziennik, który później ukazał się pod tytułem „Tak sobie myślę”. – Coraz odważniej mówię, że kończę z zawodem. Że on mnie męczy, że rodzaj aktorstwa, który zawsze uprawiałem, wymaga ogromnej kondycji psychofizycznej, której coraz bardziej mi brak, a inaczej uprawiać go nie potrafię. (...) W ogóle tak sobie myślę, że teatr jest dla ludzi młodych. Jakoś im się bardziej wierzy, kiedy starają się nam przedstawiać fikcyjny świat, tę iluzję rzeczywistości – pisał.

Stuhr w dzienniku wspomniał także role, które najwięcej dały mu w sensie rozwoju aktorskiego. Paradoksalnie, nie były to wcale kreacje znane i chwalone przez krytyków. Ważniejsze okazały się role trudne, takie, z którymi aktor musiał się zmagać, jak jego „Hamlet”. – Zawsze uważałem, że skoro obdarzony jestem pewnymi zdolnościami, które innym nie są dane, to moim obowiązkiem jest ludziom służyć pod każdą postacią i w każdej formie, od beztroskiego śmiechu, po wzruszenie i przerażenie. Oto cała moja misja! A aktorstwo to nic innego, jak umiejętność zapamiętywania w sobie pewnych stanów nerwowych i odtwarzania ich na zawołanie – dodał w innym miejscu.

W lutym br. artysta powrócił jednak na teatralne deski. W warszawskim Teatrze Polonia wyreżyserował spektakl „Geniusz” wg sztuki Tadeusza Słobodzianka, w którym zagrał rosyjskiego reżysera i pedagoga - uważanego za ojca nowoczesnego teatru - Konstantina Stanisławskiego. Pytany, dlaczego podjął się wystawienia tego dramatu, Stuhr odpowiedział: „bo to jest dramat o Stanisławskim, czyli moje życie”. „To przedstawienie traktuję jako mały hołd składany całemu mojemu zawodowemu życiu – podkreślił.

Jerzy Radziwiłowicz: Był wszechstronnym artystą teatru i filmu

Był wszechstronnym artystą teatru i filmu, a poza tym był bliskim przyjacielem - mówi aktor Jerzy Radziwiłowicz o zmarłym aktorze Jerzym Stuhrze.

Jak podkreślił Jerzy Radziwiłowicz, informacja o śmierci Stuhra to "bardzo przykra wiadomość". "Jest to bardzo bolesne, ponieważ odchodzą przyjaciele. Będzie bardzo smutno bez niego" – dodał.

– Jurka znam od dziesięcioleci. Razem przyszliśmy do Starego Teatru lata temu i od tej pory byliśmy sobie bliscy. Spektakl, który zrobiliśmy z Andrzejem Wajdą, czyli "Zbrodnia i kara", którą graliśmy z dwieście pięćdziesiąt razy razem, bardzo nas do siebie zbliżył – wspominał.

Aktor podkreślił, że bardzo dobrze wspomina pracę ze Stuhrem. – Oprócz tego, że był świetnym aktorem, był również niezwykle lojalnym partnerem na scenie – dodał.

Przypomniał także, że aktorstwo było tylko jednym z pól działalności Jerzego Stuhra. – Był człowiekiem nieograniczonym. Również reżyserował filmy, był świetnym kabareciarzem, za młodu prowadził "Spotkania z balladą". Był wszechstronnym artystą teatru, filmu, a poza tym bliskim przyjacielem – powiedział Radziwiłowicz.

Aktor wskazał także na ostatnią rolę Jerzego Stuhra, jaką była postać Stanisławskiego w spektaklu "Geniusz" wystawianym na scenie Teatru Polonia w Warszawie. – To była wspaniała, wstrząsająca rola. Oglądałem to z niezwykłym wzruszeniem, ponieważ takiego Stuhra jeszcze nigdy nie widziałem wcześniej. Było to związane m.in. z tym, że miał pewne trudności natury zdrowotnej. Dało to jednocześnie niezwykły, wzruszający, efekt – powiedział Jerzy Radziwiłowicz.

KW

Źródło zdjęcia: Nie żyje Jerzy Stuhr. Fot. FOTON/PAP

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj63 Obserwuj notkę

Inne tematy w dziale Kultura