Daniel Obajtek we wtorek tuż przed 10.00 pojawił się na posiedzeniu sejmowej komisji śledczej ds. tzw. afery wizowej. B. prezes Orlenu, obecnie europoseł PiS podjął rękawicę - to czwarta próba przesłuchania Obajtka, tym razem skuteczna. Tuż przed przesłuchaniem Daniela Obajtka szczelnie otoczyli dziennikarze, ale Obajtek wyjaśnił, że skupi się na odpowiedziach na pytania komisji.
Daniel Obajtek stawił się przed komisją śledczą ds. tzw. afery wizowej
Komisja śledcza już trzykrotnie starała się przesłuchać Obajtka, ale za każdym razem nie stawiał się on na przesłuchanie, tłumacząc to prowadzeniem kampanii wyborczej do PE lub niezawiadomieniem go w sposób skuteczny. Po wyborach do europarlamentu deklarował, że jeśli komisja nadal będzie chciała go wezwać, to chętnie stawi się na przesłuchanie.
Obajtek - zgodnie z zapowiedziami - pojawił się we wtorek przed godz. 10 na posiedzeniu komisji.
Transmisja z przesłuchania Daniela Obajtka na kanale Salon24.pl na Facebooku. Ciąg dalszy tekstu pod materiałem wideo
Swobodna wypowiedź Obajtka przed sejmową komisją śledczą ds. afery wizowej
Jeszcze przed pytaniami członków komisji Daniel Obajtek wygłosił swobodną wypowiedź.
Nowy przewodniczący komisji Marek Sowa przerywał Obajtkowi wypowiedź. Po raz pierwszy, gdy b. prezes Orlenu mówił o tym, że to konsorcjum Hyundai Engineering i Tecnicas Reunidas odpowiada za budowę Olefiny III. I w związku z tym komisja prezesów tych firm powinna wezwać ws. doniesień o wyzysku pracowników - migrantów.
I po raz drugi Sowa przerwał b. prezesowi Orlenu, gdy mówił on o perspektywach rozwoju Grupy Orlen.
Przesłuchanie Daniela Obajtka przerwała nieoczekiwana usterka sprzętu nagłaśniającego. Przerwa techniczna nie trwała dłużej niż kilka minut.
Tuż po przerwie dyskusja między Sową a Obajtkiem zrobiła się coraz bardziej chaotyczna. Przewodniczący komisji co i rusz wyłączał mikrofon europosłowi PiS. Z kolei Obajtek wypowiadał się bardzo zaczepnie i chętnie mówił, że poseł KO nie ma kompetencji by zadawać pytania.
Obajtek o swoich osiągnięciach w Orlenie
Obajtek mówił też o sytuacji Orlenu, kiedy obejmował nad nim kierowanie. Jak przekonywał, spółka była pozostawiona w bardzo fatalnym zaniedbaniu. – Zyski, które wypracował przez osiem lat, to były zyski, które nie pozwoliły na żaden proces inwestycyjny. To były zyski, które spychały Orlen z mapy jako firmy, która w tym regionie ma jakiekolwiek znaczenie – mówił. Dodał, że Orlen pod jego zarządem zaczął działania m.in. poprzez strategię by to naprawić.
Odnosząc się do Olefin III wskazał, że to strategiczna inwestycja dla całego regionu. Jak powiedział, na wszystkich inwestycjach w Polsce, które rozpoczął Orlen pracuje ok. tysiąc polskich firm. – W piku to jest około 12 tys. ludzi, jeśli chodzi o Płock i prowadzenie tej inwestycji – dodał.
Po zakończeniu swobodnej wypowiedzi, przewodniczący komisji pytał świadka czy zapłacił już 9 tys. zł, które nałożył na niego sąd za wcześniejsze niestawiennictwo na komisji.
– Mam prawo się odwoływać i się odwołuję. Korzystam ze swoich praw panie przewodniczący – odparł Obajtek.
Obajtek: Ja takiej wiedzy nie mam
Szef komisji Marek Sowa (KO) spytał Obajtka czy wie, jak oceniania była współpraca przedstawicieli Orlenu, którzy pośredniczyli w załatwianiu wiz w Indiach. – Jeżeli ktoś wykonywał coś niezgodnie z prawem, to od tego jest polska prokuratura i prawo, by odpowiednio go ukarać. Ja takiej wiedzy nie mam, nie posiadam. Moim obowiązkiem było, żeby ta inwestycja była dokończona – odpowiedział b. prezes Orlenu.
Odpowiadając na pytanie, czy obcokrajowcom była gwarantowana umowa na polskich warunkach, Obajtek powiedział, że kiedy przy ostatnim pytaniu zaczął o tym mówić, to przewodniczący komisji mu przerwał. – Wtedy, kiedy mówiłem o inwestycjach, mówiłem też o sposobie finansowania tej inwestycji. Mówiłem, że było to finansowanie Project Finance, czyli finansowanie projektowe. Przy tym finansowaniu projektowym pragnę zaznaczyć, że musiały być spełnione wszystkie standardy prawa, zarówno jeżeli chodzi o zatrudnienie przez Hyundai, jak i przez Orlen – powiedział Obajtek.
Dodał, że przez 12 lub 13 lat Orlen był we wszystkich rankingach wymieniany jako najlepszy pracodawca.
W inwestycji Olefiny III uczestniczyło 50-60 proc. polskich firm i podwykonawców
Przewodniczący komisji pytał Obajtka o to, dlaczego nie zagwarantował, żeby udział w tej inwestycji mieli polscy pracownicy. B. prezes Orlenu odparł, że było to zagwarantowane. – W tej inwestycji uczestniczyło między 50 a 60 procent firm polskich i polskich podwykonawców – oświadczył Obajtek.
Kiedy przewodniczący Sowa dopytywał o to, ilu obcokrajowców brało w niej udział, Obajtek ponownie zwrócił uwagę, że jego wypowiedź jest przerywana. – Ja chcę skończyć, a jak pan mi zadaje pytania, to mi pan przerywa – podkreślił. – Nie da się odpowiedzieć jednym zdaniem na te pytania, bo to są skomplikowane inwestycje. I gdyby pan miał szacunek do społeczeństwa to by mi pan nie przerywał – powiedział Obajtek, zwracając się do Sowy.
Podczas przesłuchania został też wyświetlony fragment filmu z programu Uwaga! - TVN dotyczący warunków w jakich żyli obcokrajowcy, którzy przyjechali pracować przy tej inwestycji. – Nie doczytał pan czegoś (...) Ten film był nakręcony 2 maja 2024 roku, gdzie od czterech miesięcy nie byłem już prezesem Orlenu – skomentował Obajtek.
Obajtek w trakcie przesłuchania miał również ostre spięcia z posłanką Aleksandrą Leo, która skomentowała jego "nowe zęby". Były prezes Orlenu stwierdził, że ona z kolei "nadużywa botoksu", a "także nie jeździ po Polsce i że nie zna się na inwestycjach, bo niczego nie wybudowała".
Obajtek: Zarząd Orlenu nie miał wpływu na zatrudnianie pracowników przy budowie Olefiny III
Ówczesny zarząd Orlenu nie miał wpływu na zatrudnianie pracowników przy budowie Olefiny III, za to odpowiadał wykonawca inwestycji - zeznał we wtorek przed sejmową komisją śledczą ds. afery wizowej b. prezes Orlenu Daniel Obajtek.
Członkowie komisji śledczej pytali świadka o zatrudnianie obcokrajowców przy inwestycji spółki Olefiny III. Obajtek wielokrotnie powtarzał, że za zatrudnienie pracowników odpowiadał wykonawca. Podkreślał, że chodzi o wielką inwestycję i przy takich przedsięwzięciach, które kosztują 25 mld zł normalną rzeczą jest to, że dokonuje się różnych przesunięć i zmia kosztorysów wynikających chociażby z wojny na Ukrainie.
"I teraz przez generalnie kwestię, w ogóle pomylenia z poplątaniem nie można mylić pracowników z imigrantami, bo przecież to jest inwestycja, której przez 50 lat nie było w Polsce. Trudno, żebyśmy mieli wszystkie kompetencje" - powiedział Obajtek.
Dodał, że był nadzór firm zewnętrznych nad przeprowadzeniem całej inwestycji.
Pytany, czy ówczesny zarząd Orlenu mógł wpływać w jakikolwiek sposób na to, kogo konsorcjum wykonawcze ściągało do pracy, odpowiedział: "Nie, w żadnym wypadku nie miał takiego wpływu, ponieważ przejąłby część odpowiedzialności, później mogłyby być z różnego tytułu roszczenia, nie robi się takich rzeczy. Bynajmniej ja nigdy nikogo nie wskazywałem w tym momencie do pracy".
Dodał, że zasady zatrudnienia pracowników ustala wykonawca. "Nikt z Orlenu nie sprawdzał imion, nazwisk ludzi, którzy wykonują (prace), od tego są inspekcje, które są w Polsce, nie może tego absolutnie robić Orlen. Orlen nie ma takiego prawa, by kogoś wylegitymować" - podkreślił świadek.
Obajtek zapewnił, że "ta inwestycja była prowadzona wzorcowo".
Daniel Milewski (PiS) pytał Obajtka o wykluczonego na początku czerwca z prac komisji Andrzeja Śliwkę (PiS), który w poprzedniej kadencji parlamentu pełnił funkcję wiceszefa MAP. Obajtek zeznał, że zna Śliwkę, ale "nie miał nic wspólnego z tą inwestycją (budowy Olefiny III)".
Śliwka został wykluczony z prac komisji na wniosek ówczesnego jej szefa Michała Szczerby. Jak tłumaczył, Śliwka w poprzedniej kadencji parlamentu pełnił funkcję wiceszefa MAP, który nadzorował państwowe spółki, w tym Orlen. Śliwka z kolei tłumaczył, że w żaden sposób zakres jego działalności w MAP nie pokrywa się z zakresem prac komisji.
Obajtek: Z ministrem Rauem nie rozmawiałem o zatrudnianiu pracowników
Z ministrem Zbigniewem z Rauem nie rozmawiałem o kwestii zatrudniania pracowników na Olefiny III, to nie było moją kompetencją – powiedział b. prezes Orlenu Daniel Obajtek przed komisją śledczą.
Sejmowa komisja śledcza ds. tzw. afery wizowej przesłuchuje we wtorek byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, w wątku dotyczącym inwestycji spółki - Olefiny III i zatrudniania na niej cudzoziemców.
Przemysław Witek (KO) pytał świadka czy ktoś z Orlenu mógł „wykonać pewne ruchy” w kierunku MSZ, by ułatwić procedurę i zainicjować działania zmierzające do uproszczenia procedury wizowej.
„Jeśli nawet tak było, to pracownicy Orlenu chcieli dobrze. Uproszczenie procedur, czy też jakiekolwiek prośby z naszej strony do ministerstwa nie oznaczały, że ktoś ma łamać prawo w tym zakresie. To mogła być chęć dobrej woli generalnie, by byli pracownicy, którzy mogli kontynuować tę inwestycję. To ministerstwo ocenia jak uprościć, żeby standardy został zachowane” – zaznaczył. „Nie ma czegoś takiego: prosimy o trzy tysiące ludzi, zrezygnujcie z procedur” – dodał.
Obajtek wskazywał ponadto, że w przypadku tak dużej firmy jak Orlen musi też działać dyplomacja. Wskazywał w tym kontekście na regulacje międzynarodowe.
Przyznał też, że dziwił się wypowiedziom mówiącym, że Orlen jest polityczny. „Orlen musi generalnie, w pewnej części, mieć kontakt z władzą, która zarządza krajem z jednej prostej przyczyny. Bo to jest bezpieczeństwo i dyplomacja. Kontakt z MSZ czy też z MSWiA czy też z premierem musi być. Jeżeli tego kontaktu nie ma, to nie ma przepływu informacji w ogóle o gospodarce europejskiej” – tłumaczył. Podkreślił, że nikt nikogo nie zmuszał do tego, by ktoś komuś dawał wizy nielegalnie.
Poseł Witek pytał też świadka, czy rozmawiał na ten temat z b. szefem MSZ Zbigniewem Rauem, wiceszefem MSZ Piotrem Wawrzykiem oraz ministrem w KPRM Łukaszem Schreiberem.
Obajtek odpowiedział, że z Rauem rozmawiał, ale o kwestiach litewskich, gdyż Orlen ma tam jedną z większych inwestycji. Dodał, że z Rauem rozmawiał też, w momencie kiedy wyjeżdżał za granice w różne kierunki. „Pan minister kierował mnie do poszczególnych ambasadorów, bo nie wyobrażałem sobie wyjazdu za granicę, jeżeli mamy robić biznesy, jeżeli nie kontaktuję się z polskimi ambasadorami w tej sprawie. Uważam, że to polityka musi zrobić miejsce dla biznesu. Byłoby to niesmaczne, przyjechać do danego kraju i nie rozmawiać z ambasadorem” – tłumaczył.
Zaznaczył, że z Rauem nie rozmawiał o kwestii zatrudniania pracowników na Olefiny III. „Z jednej prostej przyczyny, to nie było moją kompetencją” – oświadczył.
Poseł Witek pytał też świadka, czy pion bezpieczeństwa Orlenu alarmował, że w przypadku uproszczonej procedury wizowej na inwestycji mogą pojawić się niepożądani pracownicy. Obajtek zeznał, że takie ryzyka były zdefiniowane. Dodał, że wielokrotnie rozmawiał na ten temat z szefem bezpieczeństwa i nie chodziło tylko o zabezpieczenie inwestycji, ale też mieszkańców Płocka.
Wskazał, że dyrektor pionu miał na pewno kontakt ze służbami, w tym policją oraz samorządami. Relacjonował, że spółka przeznaczyła środki m.in. na doposażenie policji w sprzęt, by były wzmocnione patrole i by gwarantować bezpieczeństwo mieszkańcom Płocka. „Mieliśmy też wymagania w tym zakresie do firmy Hyundai, by to miasteczko było odpowiednio zabezpieczone” – dodał świadek.
Obajtek: Prezes Hyundaia zapewniała mnie, że jest szanowane prawo pracy
Rozmawiałem z prezes Hyundaia, który odpowiadał za podwykonawców. Niejednokrotnie mówiłem, żeby szanować prawo pracy. Zostałem zapewniany, że jest ono szanowane - zeznał b. prezes Orlenu Daniel Obajtek przed komisją śledczą ds. afery wizowej.
We wtorek przed sejmową komisją śledczą zeznaje b. szef Orlenu Daniel Obajtek. Został wezwany w związku z inwestycją Olefiny III. Orlen umowę na budowę kompleksu Olefiny III podpisał ze spółkami Hyundai Engineering z siedzibą w Seulu oraz z Tecnicas Reunidas z siedzibą w Madrycie w czerwcu 2021 r.
Maciek Konieczny (Lewica) pytały, czy gdyby pracownicy, których zatrudniał Hyundai pracowali zgodnie z polskim prawem, w oparciu o umowę o pracę, gdyby mieli płacone nadgodziny, prawo do L4, czyli cieszyli się wszystkimi prawami, które powinni mieć pracownicy w Polsce, to czy to byłoby wykonalne w ramach kosztów.
Obajtek odparł, że oczywiście tak. "Przecież tak naprawdę to, o czym państwo mnie pytacie w większości, to są doniesienia medialne, które w żaden wypadku w większości nie są prawdziwe. Bo (...) ci ludzie mieli umowę o pracę".
Konieczny mówił, że relacje medialne i liczne świadectwa wskazywały, że podwykonawcy Hyundaia zatrudniali ludzi na czarno, bądź na umowy cywilnoprawne i że pracownicy nie mieli płacone za nadgodziny. Dodał, że w ten sposób była to także nieuczciwa konkurencja wobec polskich pracowników.
"Na ten temat rozmawiałem z panią prezes Hyundaia, ponieważ oni odpowiadają za podwykonawców, i wyraźnie powiedziałem, że jeżeli wpłynie do mnie jakakolwiek skarga, to będę działał, bo bardzo mocno patrzyliśmy, żeby nie powtórzył się kazus z polskimi drogami i żeby podwykonawcy mieli płacone, więc podwykonawcy byli doskonale zabezpieczeni umowami i niejednokrotnie rozmawiałem z panią prezes, której niejednokrotnie mówiłem, że generalnie, żeby szanować prawo pracy. Zostałem zapewniany, że jest szanowane prawo pracy" - wyjaśnił Obajtek.
Konieczny pytał, czy Polacy nie pracowali na tej budowie dlatego, że warunki pracy były nieakceptowalne z polskiej perspektywy. Obajtek powiedział, że "tam pracowało, że około 50-60 procent Polaków". Dopytywany czy ma na myśli firmy polskie czy Polaków, odparł, że Polaków. Mówił, że przy całej inwestycji mogło pracować nawet 70 proc. Polaków.
Obajtek powiedział też, że znając podejście niektórych członków komisji, "nie postawilibyście państwo żadnej inwestycji mając takie podejście, jakie macie w Polsce". Na uwagę Koniecznego, że to podejście to przestrzeganie polskiego prawa Obajtek odparł, że od tego są polskie instytucje. "Są instytucje pracy i inne, które mają prawo to nadzorować. To nie było miasto eksterytorialne w państwie Orlen" - mówił.
Obajtek o Olefiny III: To nie był żaden obóz pracy
Inwestycja Olefiny III to nie był żaden obóz pracy. Byłem na tego typu inwestycjach i w kraju i za granicą, i wszędzie tak inwestycje wyglądają - zeznał b. prezes Orlenu Daniel Obajtek przed komisją śledczą we wtorek.
Sejmowa komisja śledcza ds. tzw. afery wizowej przesłuchuje we wtorek byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, w wątku dotyczącym inwestycji spółki - Olefiny III i zatrudniania na niej cudzoziemców.
Aleksandra Leo (Polska 2050) pytała świadka o kwestie miasteczka pracowników Olefiny III i warunków tam panujących. Obajtek zapewniał, że „tam nie był żaden obóz pracy”. „Byłem na tego typu inwestycjach i w kraju i za granicą, i wszędzie tak inwestycje wyglądają” – mówił.
„Może w krajach trzeciego świata” – odpowiadała Leo. Z tą opinią nie zgodził się świadek. „Proszę panią, to są warunki, gdzie normalnie Inspekcja Pracy i wszelkie inspekcje miały wstęp na tereny firmy i do Orlenu (...) Takie kontenery, które są normlanie standaryzowanymi kontenerami z atestami” – powiedział Obajtek.
„Na ośmiu metrach kwadratowych mieszkało po trzy, cztery osoby. Więc niech pan tu nie wciska, że to są warunki, które panują wszędzie. Czy panu nie wstyd jako byłemu prezesowi, że pan nie dopilnował?” – pytała posłanka.
„Ale jaki to ma związek? Pani wyjedzie na każdą inwestycję, nawet na budowę dróg w Polsce, to są te same kontenery. O czym pani do mnie mówi?” – ripostował Obajtek.
„Miasteczko, które powstało było zgodnie ze standardami. Do mnie nie spłynęły żadne dokumenty, żadnych inspekcji państwowych, które by podważały tak naprawdę standardy tego” - zapewniał były szef Orlenu.
Posłanka Leo pytała też o doniesienia dotyczące dzieci na inwestycji. „Proszę państwa, opowiadacie o jakichś fikcjach. Nie powiecie mi konkretnie, ile tych osób było i jak było. Opowiadacie o doniesieniach prasowych dwóch mediów, które nie są sprawdzone” – mówił świadek.
Obajtek tłumaczył, że jeśli dwoje rodziców starało się o wizę i przyjazd do Polski, „to chyba dziecka nie zostawili za granicą”. „Ja to sprawdzałem proszę panią”- mówił Obajtek. „Proszę +pani+” – poprawiała świadka Leo.
„Mogę sobie mówić dialektem +proszę panią+. Wprowadziliście gwarę śląską, może być gwara małopolska. Czemu mi tego pani zabrania?” – pytał Obajtek.
Leo zarzucała świadkowi, że „chojraczy sobie na mediach społecznościowych, błaznuje sobie tutaj na komisji”. „Może pan dowolnie sobie szczerzyć te swoje słynne sztuczne zęby” – kontynuowała Leo. „A pani swój botoks”- ripostował Obajtek. „Nie, nie, to pan ma botoks za publiczne pieniądze” – odpowiedziała Leo.
„Ja na pana miejscu przeklinałabym dzień, w którym pan opuścił Pcim” – dodała posłanka. „Pani obraża miejscowości, a nie wiem skąd pani wyszła” – odpowiedział Obajtek.
„Proszę zaprzestać wycieczek do członków komisji. Pana obowiązkiem jest tylko i wyłącznie odpowiadać na pytania. A pan ciągle tutaj za każdy razem próbuje zachowywać się inaczej. Nie odpowiada na pytania, uchyla się od jakiejkolwiek odpowiedzi” – próbował uspokoić sytuację przewodniczący komisji Marek Sowa (KO). ”Nie, odpowiadam na pytania” – protestował Obajtek. „Tylko pan opowiada, a nie odpowiada” – odparł Sowa.
Posłanka Leo na zakończenie swojej serii pytań stwierdziła, że zagadką jest dla niej, że „taka osoba jak pan, bez żadnych kompetencji, bez żadnej kultury, co pan już pokazał, kierowała Orlenem”.
Obajtek: Komisja wizowa nie opiera pracy na dokumentach, tylko na doniesieniach medialnych
Myślałem, że zobaczę tu dokumenty, a dzisiaj komisja opiera się na doniesieniach medialnych. Tak naprawdę, jest to nic innego, jak hucpa polityczna - powiedział we wtorek na komisji śledczej ds. tzw. afery wizowej b. prezes Orlenu Daniel Obajtek.
Sejmowa komisja śledcza ds. tzw. afery wizowej przesłuchuje we wtorek byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, w wątku dotyczącym inwestycji spółki - Olefiny III i zatrudniania na niej cudzoziemców.
Obajtek został zapytany przez członka komisji Bartosza Kownackiego (PiS) o to, czy wie po, co przyszedł na tę komisję. "Tak naprawdę, to szczerze nie wiem po co tu przyszedłem" - odpowiedział.
Zwrócił uwagę, że przez kilka miesięcy w Orlenie nie zostały podjęte żadne strategiczne decyzje. "A ja muszę tu przychodzić i tłumaczyć się z czegoś, co tak naprawdę robiliśmy dla dobra gospodarki" - powiedział Obajtek.
"Myślałem, że zobaczę tu dokumenty, a dzisiaj komisja opiera się na doniesieniach medialnych. Więc tak naprawdę, jest to nic innego, jak hucpa polityczna" - ocenił b. prezes Orlenu.
Wcześniejsze pytania zadawane przez poseł PiS Piotr Kaleta były przez szefa komisji Marka Sowę (KO) uchylane. Kaleta pytał m.in. o to, czy inwestycja Orlenu w Olefiny mogła zagrażać interesom niemieckim. "Uchylam to pytanie" - powiedział przewodniczący komisji. "Na to czekaliśmy, czyli dałeś się podejść Marek" - odparł Kaleta.
Poseł PiS pytał też Obajtka, czy według niego pytania zadawane przez tworzących większość tej komisji mogą szkodzić Orlenowi. "Tak i odpowiem państwu dlaczego mogą szkodzić Orlenowi. Żaden poważny inwestor międzynarodowy nie będzie chciał inwestować z Orlenem z jednej prostej przyczyny - jeżeli w sprawie inwestycji (na komisję śledczą - PAP) zaprasza się prezesa Orlenu, to proszę państwa, kto będzie chciał z Orlenem robić jakiekolwiek biznesy?" - pytał Obajtek.
Jak mówił, koncerny bardzo dbają o stronę wizerunkową. "Dlatego robienie czegoś takiego osłabia tak naprawdę notowania Orlenu. Orlen bez kontaktów i partnerów międzynarodowych nie będzie się rozwijał, a każdy prezes Orlenu, który będzie podejmował decyzje niezależnie, będzie proszony na komisję, to nikt nie będzie takiego partnera traktował poważnie ani taką firmę" - stwierdził Obajtek.
Przesłuchanie b. prezes Orlenu zakończyło się we wtorek przed godziną 13.
KW/MP
Źródło zdjęcia: Daniel Obajtek. Fot. PAP/Leszek Szymański
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka