Spotkanie Tuska z Scholzem zakończone fiaskiem
W ubiegłym tygodniu odbyły się pierwsze międzyresortowe konsultacje rządów Polski i Niemiec od 2018 roku. Jak rozpisywały się wszystkie media, Olaf Scholz na wspólnej konferencji prasowej z premierem Tuskiem miał ogłosić inicjatywę zadośćuczynienia dla polskich ofiar II wojny światowej. Z danych wynika, że jeszcze żyje ich ok. 40 tys. w Polsce. Miały również zostać podjęte konkretne decyzje wzmacniające wschodnią flankę NATO.
Tak się jednak nie stało. Na wspólnej konferencji Scholza i Tuska poinformowano jedynie o przyjęciu tzw. planu działania, ale bez żadnych konkretów. W praktyce oznacza to, że wizyta niemieckiego rządu w Warszawie była porażką i nic nie wniosła. Zwrócili na to uwagę komentatorzy z różnych stron polityczych, a nawet niemiecka prasa.
Tusk postawił się Scholzowi
Wychodzi jednak na to, że sprawa jest bardziej zawiła, a Niemcy przyjechały do Warszawy z konkretnymi propozycjami. Według ustaleń Onetu w źródłach w Berlinie, a potwierdzonych w Warszawie, Olaf Scholz gotowy był ogłosić przeznaczenie 200 mln euro (blisko miliarda złotych), na wypłaty odszkodowań dla żyjących jeszcze ofiar II wojny światowej.
Odszkodowania nie zostały jednak ogłoszone, bo - jak podaje Onet - ku zaskoczeniu strony niemieckiej, nie przyjął tej propozycji Donald Tusk. "Premier miał uznać zaproponowaną kwotę za zbyt niską i nieproporcjonalną w stosunku do wypłat realizowanych przez RFN dla żyjących jeszcze obywateli Izraela, którzy przeżyli Holokaust" – czytamy w artykule Witolda Jurasza.
Scholz był zaskoczony
Onet podaje, że decyzja Tuska była dla Scholza ogromnym zaskoczeniem. Przypomina jednak zwarcie, do którego doszło między oba liderami na szczycie UE. Chodziło o finansowania z unijnego budżetu wydatków na obronę. "Już wówczas widać było, jak mówi nam pragnący zachować anonimowość wysoki rangą niemiecki dyplomata, że konsultacje międzyrządowe skończą się niczym. W ocenie rozmówcy Onetu problem polega na tym, że kanclerz Scholz tak naprawdę nie rozumie premiera Tuska, który ma wysyłać do Berlina sprzeczne sygnały" – podał portal.
Rozmówcy Onetu z Berlina podkreślają również, że Scholz "nie rozumie, że Donald Tusk jest w 2024 r. zupełnie innym politykiem niż wówczas, gdy był premierem po raz pierwszy". "Skala braku zaufania do Berlina, wywołana niemiecką polityką wobec Rosji i Ukrainy, jest znacznie głębsza, niż się to wydaje niemieckim elitom politycznym i nie ogranicza się tylko do polityków polskiej prawicy" – dodaje.
MP
Premier Donald Tusk i kanclerz Olaf Scholz. Fot. PAP/Marcin Obara
Czytaj dalej:
Komentarze
Pokaż komentarze (77)