31 sierpnia kończy się dyrektorska kadencja Krzysztofa Głuchowskiego w Teatrze Słowackiego. Dotąd nie zapadła decyzja, czy zostanie ona przedłużona. Artyści bezskutecznie apelują o rozwiązanie problemu. Wszystko w rękach nowo wybranego marszałka Małopolski Łukasza Smółki.
800 dni trwała próba odwołania dyrektora
Poprzedni Zarząd Województwa Małopolskiego z Witoldem Kozłowskim na czele przez 800 dni toczył nieskuteczną procedurę odwołania Krzysztofa Głuchowskiego ze stanowiska dyrektora Teatru Słowackiego. Obecny dyrektor, który pełni swoją funkcję od 2016 roku, był też jednym z kandydatów ubiegających się o stanowisko dyrektorskie w Teatrze Słowackiego w ogłoszonym przez marszałka konkursie latem ubiegłego roku. Konkurs został jednak unieważniony. Nowy nie został ogłoszony, a zgodnie z przepisami powinien zostać przeprowadzony co najmniej pół roku przed upływem kadencji obecnego dyrektora. Na to jest już za późno, bo kadencja Głuchowskiego kończy się 31 sierpnia.
Przeciwko dyrektorowi Głuchowskiemu toczyło się postępowanie odwoławcze w związku z zarzutami o niegospodarność. Oficjalnie chodziło o unieważnienie przetargu na początku pandemii. Dzięki temu zabiegowi teatr nie poniósł dużych strat finansowych związanych z lockdownem. Nieoficjalny powód był jednak inny inny. Włodarzom sejmiku nie podobało się zorganizowanie w teatrze koncertu Marii Peszek, a wcześniej głośne przedstawienie "Dziadów" Mai Kleczewskiej, przed którym przestrzegała nauczycieli szkół ówczesna kurator Barbara Nowak i oceniła, że „haniebne” jest wykorzystywanie dzieła Mickiewicza „dla celów politycznej walki współczesnej opozycji antyrządowej z polską racją stanu”. Dyrektor miał usłyszeć, że rzekomo dopuścił się do niedbałości o dobre imię teatru i zwulgaryzował scenę.
Podczas trwającej 800 dni procedury odwołania murem za Krzysztofem Głuchowskim stanęli nie tylko wszyscy pracownicy teatru i artyści związani ze sceną, ale także środowisko artystyczne w Polsce, wyrazy poparcia płynęły także z zagranicznych teatrów, od ludzi kultury i sztuki - przypomina "Gazeta Krakowska". Dwa tygodnie temu zespół teatru ponownie apelował o przedłużenie kadencji obecnego dyrektora.
Teatr może dostać duże pieniądze, ale jest jeden warunek
Sprawa bowiem wygląda tak, że jeśli Głuchowski pozostanie, to teatr otrzyma dużą sumę z Ministerstwa Kultury. Według "GK" to 4 mln zł od września, a 7 mln zł docelowo dla krakowskiej sceny, która uzyska status sceny narodowej. Ale musi na propozycję przystać Zarząd Województwa Małopolskiego, który z tym zwleka.
Jeszcze w 2022 roku małopolski sejmik podjął uchwałę o współprowadzeniu Teatru Słowackiego przez Ministerstwo Kultury. Mecenat miał objąć minister Piotr Gliński, ale do tego nie doszło. Przedstawiciele teatru oraz część polityków wiązała taką decyzję z krytykowaną przez polityków Zjednoczonej Prawicy inscenizacją wspomnianych "Dziadów" Mai Kleczewskiej. Posłanki KO Małgorzata Kidawa-Błońska oraz Iwona Śledzińska-Katarasińska oceniły wtedy w liście do ministra kultury i dziedzictwa narodowego, że kierowany przez niego resort z tego powodu szykanuje krakowski teatr.
Konkretną propozycję resort kultury złożył dopiero pod kierownictwem Bartłomieja Sienkiewicza, ale poprzedni marszałek Kozłowski jej nie podpisał. Sytuacja jest pilna, bo teatr ma praktycznie związane ręce i nie może poczynić konkretnych planów repertuarowych na przyszły sezon, bo nie wie, jakim budżetem dysponuje i kogo będzie miał za dyrektora.
Nowy marszałek jeszcze nie zdecydował, artyści mówią o zdradzie
Obecny zarząd Małopolski to praktycznie stary zarząd, tyle że Smółka i Kozłowski zamienili się miejscami. Jeszcze przed głosowaniem marszałka radny Jerzy Fedorowicz jr zapytał kandydata wprost o sytuację Teatru Słowackiego. Ten nie odpowiedział konkretnie.
- Kończy się kontrakt, przygotowana jest niezależna komisja, nie chciałbym się na ten temat wypowiadać, bo ktoś może uznać, że jest to wpływanie czy rekomendowanie, czy ukierunkowywanie komisji. W związku z tym w najbliższym czasie na pewno ten temat jako zarząd przedyskutujemy – mówił Łukasz Smółka podczas sesji sejmiku.
Aktorzy i pracownicy teatru mówią czują się zostawieni na lodzie. „Czujemy się zdradzeni” – padają słowa w kierunku rządzących, którzy chętnie bywali przy pl. Św. Ducha podczas kampanii i chwalili się obecnością na modnych, "niepokornych spektaklach", a teraz pozostają głusi na apele artystów.
Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie działa nieprzerwanie od 1893 roku, początkowo jako Teatr Miejski, imię Juliusza Słowackiego otrzymał w roku 1909. Na przełomie XIX i XX w. pełnił funkcję sceny narodowej.
ja
Na zdjęciu Teatr Słowackiego, fot. Wikipedia/Marek Śliwecki
Inne tematy w dziale Kultura