fot. PAP/Łukasz Gągulski
fot. PAP/Łukasz Gągulski

"Buntownicy" w Małopolsce mają się czego obawiać. Prezes im tego nie zapomni

Redakcja Redakcja Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 14
Jarosław Kaczyński musi mierzyć się z trudnymi pytaniami o sytuację w małopolskim PiS. Wymiana rekomendowanego przez niego Łukasza Kmity na Łukasza Smółkę, który ostatecznie został marszałkiem Małopolski, jest postrzegana jako kapitulacja Kaczyńskiego, mimo utrzymania władzy w regionie. Prezes PiS zapowiada, że tego zbuntowanym działaczom nie zapomni.

Czy Kaczyński poniósł porażkę w Małopolsce?

Przypominamy, w czwartek na marszałka Małopolski został wybrany dotychczasowy wicemarszałek Łukasz Smółka (PiS). To była już szósta próba wyboru władz w regionie. Wcześniej kandydatem PiS był poseł Łukasz Kmita, rekomendowany przez Jarosława Kaczyńskiego. Pięciokrotnie jednak nie uzyskał potrzebnej minimalnej liczby 20 głosów poparcia do objęcia urzędu marszałka, mimo że PiS ma większość w sejmiku Małopolski. Radni twierdzili, że Kmita jest "niewybieralny". Część miała do niego osobiste urazy z czasów, gdy był wojewodą małopolskim, części nie podobało się, że to kandydat odgórnie narzucony, niebędący obecnie samorządowcem. Ale wskutek wewnątrzpartyjnych wojenek potrzebnej większości nie zdobywali także kontrkandydaci Kmity – obecny wojewoda Krzysztof Jan Klęczar (PSL) czy Piotr Ćwik (PiS, ale z frakcji "buntowników").

Jarosław Kaczyński był pytany w piątek podczas konferencji prasowej, czy "poniósł porażkę" w sprawie wyboru marszałka Małopolski. - Partia utrzymała władzę. Ci, którzy jechali, żeby tam triumfować, musieli się wrócić, nie wiem, czy z samego Krakowa czy byli tylko w drodze do Krakowa. I to jest sukces - oświadczył prezes PiS.

Nie powiedział dokładnie, o kogo chodzi, ale według nieoficjalnych informacji Salonu 24, może chodzić o Marcina Kierwińskiego, który miał jechać do Krakowa wspierać lokalnych polityków w rozmowach, którzy byli naprawdę o krok od przejęcia sejmiku. Wewnętrzne animozje i spory o kształt zarządu pomiędzy działaczami PO i PSL spowodowały, że nie przedstawili "kuszącej oferty" tym radnym PiS, którzy za synekury byli gotowi poprzeć kandydata opozycji.

- Skoro PiS nie mógł się dogadać, to chcieliśmy spróbować swoich sił i przeciągnąć kilku radnych na swoją stronę. Próbowaliśmy przede wszystkim z tymi drugiej lub trzeciej kategorii, z którymi łatwiej było osiągnąć porozumienie - mówi w rozmowie z Interią jeden z opozycyjnych radnych.

Mało tego, dwóch radnych PO oddało nieważne głosy podczas głosowania na Klęczara. Tak naprawdę, gdyby nie ich postawa, to opozycja już w ubiegłym tygodniu przejęłaby sejmik. Albo we wtorek, kiedy odbyło się głosowania PiS kontra PiS (Kmita i Ćwik), podczas którego oddano 20 nieważnych głosów. Niewykluczone, że mógłby je zdobyć kandydat zgłoszony przez opozycję, ale ta nie zgłosiła swojego przedstawiciela, bo radni zatracili się w sporach.


Kaczyński: Pamięć mam dobrą, nie zapomnę

Tymczasem Kaczyński, wiedząc, że utrata ważnego regionu będzie PiS drogo kosztowała, zrobił wszystko, by doszło do porozumienia w partii i zmienił kandydata. Z informacji PAP wynika, że w środę wieczorem odbyła się rozmowa Kmity z Jarosławem Kaczyńskim i to wówczas przedstawił on swoją propozycję, by wystawić Smółkę. "To była inicjatywa Kmity, by wysunąć kandydaturę Smółki" – przekazało źródło PAP.

Łukasz Smółka, mimo że był zaufanym byłego ministra Andrzeja Adamczyka, nie był w gronie tzw. buntowników i lojalnie stał po stronie Kmity przez wszystkie głosowania. Oferując miejsce w zarządzie niektórym z oponentów Kmity, w tym byłemu marszałkowi Witoldowi Kozłowskiemu, doprowadził do zgody i został wybrany marszałkiem Małopolski. 

- W polityce czasem trzeba iść na różnego rodzaju kompromisy. Ale to nie jest kompromis polegający na tym, że ja o tym, co się działo i co niektórzy ludzie robili, zapomniałem - podkreślił Kaczyński. - Nie zapomniałem. A pamięć co prawda mam taką, jaką powinien mieć polityk, tzn. dobrą, choć krótką, ale nie aż tak krótką, żebym zapomniał - zapewnił.

Czyli możemy być pewni, że w następnych wyborach samorządowych nielojalni wobec prezesa i PiS na listach się nie znajdą.Na razie jednak Kozłowski może świętować swój polityczny sukces.

W związku z sytuacją w sejmiku małopolskim mówi się o podziale PiS w regionie. Po głosowaniu marszałka i zarządu Małopolski była kurator Barbara Nowak nieoczekiwanie zrezygnowała z mandatu radnej województwa małopolskiego. Jej zdaniem osoby, które 5 razy nie poparły Kmity, są „zdrajcami”. Jak podkreśliła, w czwartek głosowała na marszałka i członków zarządu tak, jak chciał klub PiS. „Nie pod drodze mi z takim układem” – zaznaczyła, dodając, że ma swój honor i dlatego rezygnuje.

Rozliczenia po obu stronach

Senator Marek Pęk komentował to, co stało się w sejmiku Małopolski gorzkimi słowami:

"Król jest nagi - mamy w PiS coraz większy kryzys przywództwa, lojalności i elementarnej przyzwoitości. Partia jest skłócona, po raz kolejny okazuje się, że aby wysoko awansować trzeba ostro się postawić, a nawet zdradzić. Uczciwi i lojalni znowu zostali wykorzystani do bezowocnej walki i teraz stoją z boku i kolejny raz zastanawiają się po co to wszystko było..."

Jak dowiaduje się Salon24, wybór władz sejmiku małopolskiego nie zakończył sporów wśród radnych, zarówno po stronie koalicji, jak i opozycji. W obu ugrupowaniach wrze, następują rozliczenia po tym, co się wydarzyło.

Gdyby radni do środy 10 lipca radni nie wybrali zarządu województwa, doszłoby do przedterminowych wyborów w Małopolsce.

ja

Na zdjęciu od lewej Piotr Ćwik i Witold Kozłowski, fot. PAP/Łukasz Gągulski

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj14 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka