Stworzona przez podlaskich narodowców Inicjatywa Ochrony Mieszkańców Pogranicza organizuje od kilku dni tzw. spacery na granicy z Białorusią, które mają na celu "przeciwstawienia się nielegalnej migracji". Sprawa zbulwersowała dziennikarzy "Gazety Wyborczej", którzy wskazują, że z organizacją związane są poszukiwane przez policję osoby, a mimo to organizuje ona zrzutki w popularnym portalu. Do sprawy odniósł się też resort spraw wewnętrznych.
Cywilne patrole na granicy. Za inicjatywą stoją narodowcy
W sieci można zobaczyć fotografie przedstawiające młodych mężczyzn, którzy w trakcie tzw. "spacerów" patrolują Puszczę Białowieską, sprawdzając czy przez polską granicę nie próbują się przedostać nielegalni migranci. Uderzają przy tym w aktywistów, którzy w ostatnim czasie nie mają najlepszych notowań, szczególnie u lokalnych mieszkańców. To oczywiście też pokłosie głośnej śmierci żołnierza zaatakowanego nożem przez migranta.
Skrajnie nacjonalistyczna organizacja Narodowa Hajnówka opublikowała w piątek, 28 czerwca post, w którym tłumaczyła powód powstania grupy. „Po paru rozmowach z mieszkańcami przygranicznych miejscowości i sygnałach o tym, że ludzie boją się o bezpieczeństwo swoje i swoich dzieci, spowodowane działalnością aktywistów i nielegalnych imigrantów postanowiliśmy aktywnie zadziałać" - czytamy na Facebooku organizacji.
Nacjonaliści relacjonowali już nawet efekty swoich "spacerów".
"Po paru godzinach spaceru natrafiliśmy na dużą grupę nielegalnych imigrantów, która nam uciekła" - przekazali, jednocześnie zapowiadając, że "będą powtarzać tego typu akcje".
Narodowa Hajnówka opublikowała wpis również w poniedziałek 1 lipca. "Nie ma tutaj polityki, nie ma grup czy innych dziwnych rzeczy, które nas dzielą. Jest wielka rzecz, która nas łączy... chęć poprawy bezpieczeństwa naszych rodzin" - zapewniają nacjonaliści. W jeszcze nowszym wpisie informowali o zatrzymaniu grupy mężczyzn próbujących sforsować polską granicę.
"GW": Skazani przestępcy związani z inicjatywą. Organizują zbiórkę
Sprawę trwających od kilku dni spacerów zbadali dziennikarze Gazety Wyborczej. Zauważyli oni, że nacjonalistyczna organizacja organizuje zbiórkę na organizacje patroli w serwisie zrzutka.pl.
"Cały czas IOMP prowadzi zbiórkę pieniędzy na organizowanie swoich akcji. Do czwartkowego poranka zebrano blisko połowę z oczekiwanej kwoty (blisko 23, 5 tys. zł). Zbiórkę tę wsparło do tego momentu 420 osób, a została ona udostępniona 588 razy. Wpłaty opiewają na 100-300 zł, a nawet na 500. W komentarzach do niej pojawiły się wpisy takie jak: „Jechać z brudasami", „Dobra robota chłopaki, tak trzymać, dzięki Wam, można się czuć bezpieczniej w tym chorym państwie", „Powodzenia chłopaki! Dzięki za to, że reprezentujecie prawdziwych Polaków!", „Mam nadzieję że za Wami pójdą inne grupy na granicę zatrzymać te hordy zombie Walkind dead" - czytamy na stronie białostockiej "Wyborczej".
Wyborcza twierdzi, że zbiórkę organizuje osoba, które ma poważne problemy z prawem. Dziennikarze donoszą, że organizatorem zbiórki jest - pochodzący z puszczańskiej wsi Teremiski, teraz mieszkającym w Hajnówce Dawid P., kojarzonym dotąd z Narodową Hajnówką, organizatorem Hajnowskich Marszów Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Był on karany za propagowanie w ich trakcie faszyzmu. Jest też jednym z 46 kiboli Jagielloni oskarżonych o działanie w grupie przestępczej, jaki stanął przed sądem w Białymstoku (wyrok ma zapaść w najbliższy poniedziałek). Nie chciał on rozmawiać z dziennikarzami.
Po interwencji gazety, przedstawicielka serwisu Alicja Wójcik zapowiedziała, że portal "analizuje sprawę". Nie wyklucza ona, że zbiórka zostanie wstrzymana lub zawieszona.
MSWiA mówi o "trzymaniu ręki na pulsie"
"Wyborcza" otrzymała komentarz władz na temat "spacerów" organizowanych przez środowiska nacjonalistyczne. Policja zapewnia, że "trzyma rękę na pulsie"
"Policja zna informacje, które pojawiają się na temat Inicjatywy Ochrony Mieszkańców Pogranicza. Podjęła właściwe kroki i na pewno nie dopuści do łamania prawa" - zapewnia cytowany przez białostocką Gazetę Wyborczą Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy MSWiA.
"Migranci okupują nasze domy i miejsca publiczne"
Jakie nastroje panują w przygranicznym obszarze? "Wyborcza" relacjonuje - powołując się na portal Hajnówka Nasze Miasto - że Sołtys Czerlonki i radna rady gminy Białowieża Anna Barbara Borowska-Berend na początku tego tygodnia na sesji tej rady alarmowała"
- Migranci pomimo naszych zgłoszeń, często po kilka godzin oczekują na przyjazd służb mundurowych, a Czerlonka staje się przystankiem pomiędzy granicą a ośrodkiem dla cudzoziemców. W tym czasie migranci okupują nasze domy i miejsca publiczne tak, że nie jesteśmy w stanie spokojnie korzystać z naszych dóbr, miejsc służących do wypoczynku. Ludzie ci, często głodni i zmęczeni wdzierają się do naszych domów wzbudzając tym nasz strach, boimy się nie dlatego, że mają inny kolor skóry, ale boimy się obcego człowieka, który nielegalnie wdziera się do naszego kraju.
I dodawała: - Nikt nie da nam gwarancji, że wśród wyłaniającego się z lasu tłumu mężczyzn nie ma zabójcy polskiego żołnierza [chodzi o śmierć Mateusza Sitka - red].
MB/KW
Fot. "Spacery" narodowców na granicy. Źródło: Inicjatywa Ochrony Mieszkańców Pogranicza/Facebook.com
Inne tematy w dziale Polityka