Paulina Matysiak Fot. Arch.
Paulina Matysiak Fot. Arch.

Paulina Matysiak: Nacisk obywateli spowodował zwrot w sprawie CPK

Redakcja Redakcja Jastrzębowski wyciska Obserwuj temat Obserwuj notkę 38
Uważam, że nie zrobiłam niczego złego. Wierzę w to, że należy pracować z różnymi osobami w sprawach, które nas łączą. Głosy oburzenia partyjnych kolegów i zawieszenie w partii i klubie są czymś, co boli. Liczę, że z decyzji o zawieszeniu wycofa się i klub, i partia. Jeżeli będzie inaczej, dalej będę realizowała swój mandat i zostanę posłanką niezrzeszoną. Najpierw Polska, a potem partia – powiedziała w Salonie 24 Paulina Matysiak, posłanka klubu Lewicy z Lewicy Razem, za powołanie stowarzyszenia z posłem PIS Marcinem Horałą zawieszona w klubie i partii.

Posłanka z Lewicy Razem wystąpiła w programie Sławomira Jastrzębowskiego. Odniosła się między innymi do zapowiedzianych przez premiera Donalda Tuska zmian w projekcie Centralnego Portu Komunikacyjnego.

– Wierzę, że CPK będzie. Natomiast kluczowe jest to, jak będzie wyglądał ten projekt już w realizacji – podkreśliła.



Paulina Matysiak pytana o to, czy nagła zmiana zdania Donalda Tuska w sprawie CPK i fakt, że szef rządu zaczął popierać inwestycję, którą wcześniej ostro krytykował, nie jest jedynie mydleniem oczu, przyznała, że zmiana jest widoczna, ale nastąpiła z kilku powodów.

– Z jednej strony pod naciskiem opinii publicznej i tego, że Polacy chcą kontynuacji tej inwestycji. Tu warto podkreślić też duże zaangażowanie społeczne, także ekspertów, którzy od jesieni bardzo często wypowiadali się w tej sprawie i walczyli o ten projekt. Mamy osoby, które też złożyły petycję do wszystkich przewodniczących partii składających się na koalicję rządową. Prawie sto tysięcy podpisów. Teraz z kolei ruszyła inicjatywa związana z obywatelskim projektem dotyczącym właśnie kontynuacji CPK w takim kształcie, jak to zostało określone i też takim ambitnym podejściu do harmonogramów, do tego, jak ten projekt ma realnie wyglądać – zaznaczyła Pola Matysiak.

Dodała, że szczególnie istotne jest, żeby pilnować projektu i tego, jak będzie realizowany. – Na razie mamy informacje, zapowiedzi co do linii Y, czyli między Warszawą, Łodzią, potem dalej idącą na Wrocław i Poznań oraz samego lotniska. Wiemy, że po tych wyliczeniach już teraz ten projekt będzie trochę mniej kosztował. Natomiast nie wiemy, na czym są te cięcia – dodała rozmówczyni Sławomira Jastrzębowskiego.


Współpraca z posłem PiS. „Nie tylko można, ale trzeba”

M.in. projektami rozwojowymi ma zajmować się inicjatywa Tak dla Rozwoju, którą posłanka Lewicy podjęła z politykiem PiS Marcinem Horałą, co wywołało ogromne poruszenie.

Paulina Matysiak została zawieszona w klubie i partii. A najważniejsi politycy lewicy pytali ze szczerym oburzeniem, jak można dogadywać się z PiS. Rozmówczyni Sławomira Jastrzębowskiego stwierdziła, że głosy oburzenia partyjnych kolegów są czymś, co „osobiście boli”.

– Wydaje mi się, że nie tylko można, ale też trzeba współpracować przy tych tematach, w których mamy ten sam sposób myślenia, co do których się zgadzamy. Najpierw Polska, a potem partia – zadeklarowała. Dodała, że nie raz Lewica współpracowała z innymi ugrupowaniami, które bardzo często mają zupełnie odrębne pomysły na różne sprawy. „I pracujemy, zgadzamy się, głosujemy w Sejmie tam, gdzie mamy ten wspólny interes. I wydaje mi się, że to nie jest nic zaskakującego. I też mam takie poczucie, że tak po prostu trzeba” – dodała.


Posłanka wyjaśniła też, skąd wziął się pomysł podjęcia współpracy z Marcinem Horałą. Przypomniała, że na początku powstał zespół parlamentarny, który nazywa się Tak dla Rozwoju CPK Atom Porty. Zespół, który zawiązał się na początku tego roku i fakt, że dołączyły do niego także osoby spoza Prawa i Sprawiedliwości, wzbudził emocje. Jak dodała ani razu z zaproszenia od zespołu – choć były w nim osoby z różnych partii – nie skorzystał Maciej Lasek, odpowiedzialny za projekt CPK.

– Zaczęliśmy różnymi kanałami dostawać sygnały od osób, które przyglądały się temu zespołowi, które oglądały transmisje, i które chciały się też zaangażować w tematy rozwojowe. Nie mogą tego zrobić na poziomie parlamentarnym. Zespół jest dla parlamentarzystów, posłów, senatorek i zwykłe osoby, co najwyżej mogą się pojawić jako strona społeczna, jak ich zaprosimy – tłumaczyła rozmówczyni Sławomira Jastrzębowskiego.

Zawieszenie w partii Razem. „Bęcki to delikatne określenie”

– Widząc, że jest takie zapotrzebowanie, że ludzie chcą takiej współpracy, podjęliśmy decyzję, że chyba stowarzyszenie jest najlepszą formą na taką działalność. Jak zaczęliśmy o tym myśleć i się przekonaliśmy do tego pomysłu, że może faktycznie coś zrobić, jak to zrobić, no to wyszło to po prostu w rozmowie i podjęliśmy decyzję o założeniu stowarzyszenia”.

Na argument, że po powołaniu stowarzyszenia dostała „przysłowiowe bęcki” stwierdziła, że „to za delikatne słowa”. Dodała, że liczyła się z tym, iż fakt, że osoby z dwóch różnych stron barykady będą współpracować w sprawie, w której myślą tak samo, i chcą zrobić coś razem, wywoła zainteresowanie opinii publicznej.

– Liczyłam się z tym, że oczywiście to wywoła jakieś poruszenie [...]. Że jakieś zainteresowanie będzie, ale że nie aż takie. I myślę też zupełnie szczerze, że też to zainteresowanie mocno podbiły te reakcje zarówno klubu, jak i partii. Bo nagle się okazało, że w zasadzie te działania, które w ogóle nie są niezgodne z naszą linią, to są tematy, które mamy w programie. Mieliśmy w programach wyborczych, które mamy w programie partyjnym, które nie są w żaden sposób niezgodne z tą czy partyjną, czy klubową linią, zostaję zawieszona. Więc myślę, że to chyba najbardziej podgrzało te emocje – mówiła. Podkreśliła, że zdania nie zmieni, choć zdaje sobie sprawę, iż jeśli nie wycofa się z projektu, może być wykluczona z partii.

– W partii rozpoczęło się postępowanie dyscyplinarne. Ono się skończy spotkaniem w sądzie koleżeńskim i tu będą jakieś rozstrzygnięcia. One mogą być różne [...]. Liczę na to, że z tych decyzji o zawieszeniu wycofa się i klub, i partia. Uważam, że nie zrobiłam niczego złego. Jestem przekonana co do tego projektu. Wierzę w to, że należy pracować z różnymi osobami w sprawach, które nas łączą – zaznaczyła.

"Sytuacja z zawieszeniem jest dla mnie bardzo trudna"

Zdaniem Pauliny Matysiak sytuacja, w której jest brutalnie atakowana, także przez anonimowe osoby jest dla niej bardzo trudna, jednak nie zamierza się wycofywać ze swojej roli.

– Już teraz ta sytuacja z zawieszeniem jest dla mnie bardzo trudna. Jeżeli zostanę wykluczona z klubu czy z partii, dalej będę realizowała swój mandat i zostanę posłanką niezrzeszoną. Nie zapisuję się do żadnej partii. [...] Zresztą, prawda jest taka, że ja dołączyłam do Partii Razem w 2017 roku. Jestem przekonana co do tych pomysłów, które Partia Razem ma w swoim programie. Uwielbiam tę partię. Oczywiście mieliśmy wewnątrz mnóstwo sporów z różnymi osobami, ale to jest moja organizacja, z którą się utożsamiam. Jeżeli będzie taka decyzja, to ja to zaakceptuję – stwierdziła Paulina Matysiak.

Nie zgodziła się z argumentem, że płaci cenę za to, że stała się zagrożeniem dla gwiazd nie tylko Razem, ale całej Lewicy. – Nie uważam, że jestem zagrożeniem dla kogokolwiek. Uważam, że naprawdę solidna, ciężka praca i podejmowanie konsekwentnie tematów, które są ważne dla wielu osób w kraju po prostu sama się broni – podsumowała posłanka Lewicy Razem.

(Maks)

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj38 Obserwuj notkę

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka