"Popularny lek bez recepty zabija więcej ludzi, niż wypadki". Fot. Pixabay
"Popularny lek bez recepty zabija więcej ludzi, niż wypadki". Fot. Pixabay

Nie tylko fentanyl. Lekarz: Popularny lek bez recepty zabija więcej ludzi niż wypadki

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 11
Leki opioidowe z kodeiną, morfiną, tramadol czy fentanyl mogą być bardzo groźne. Trzeba o tym mówić, jednak nie wolno popadać w fobię i utrudniać dostępu do nich tym pacjentom, którzy naprawdę ich potrzebują. Nie zapominajmy też, że popularne, dostępne bez recepty w sklepach i na stacjach benzynowych niesteroidowe leki przeciwzapalne zabijają rocznie więcej ludzi niż wypadki samochodowe. Trzeba zachować zdrowy rozsądek – mówi Salonowi 24 dr Michał Sutkowski, prezes warszawskich lekarzy rodzinnych.

W ostatnim czasie w mediach pojawiają się bardzo niepokojące informacje o epidemii leków narkotycznych, przede wszystkim fentanylu. Jak duży to problem i czy faktycznie dotarł już do naszego kraju?

Dr Michał Sutkowski: W Polsce niestety ten problem się pojawił, choć na szczęście w tej chwili skali zjawiska nie można porównać do Stanów Zjednoczonych. Tam są całe ulice, czy fragmenty dzielnic, gdzie koczują dosłownie narkotykowe zombie. I w ciągu roku z powodu przedawkowania narkotyków umiera od 80 do 100 tysięcy osób.

Chodzi głównie o fentanyl pochodzenia azjatyckiego. Sprawa ta była jednym z tematów niedawnej rozmowy przywódców Chin i Stanów Zjednoczonych. W Polsce skala problemu jest znikoma. Oczywiście to nie znaczy, że nie należy o tym mówić, szczególnie że liczba osób zażywających fentanyl rośnie. A kilka tygodni temu mieliśmy pierwszy pewny, potwierdzony zgon spowodowany przedawkowaniem fentanylu. Mówimy o bardzo groźnej substancji, której przedawkowanie jest bardzo łatwe.

Fentanyl to lek. Z jakich przyczyn jest on przepisywany pacjentom?

To bardzo silny środek, który hamuje ból. Jego działanie polega na tym, iż w sytuacjach, w których ten ból występuje, nie działa tak na dobrą sprawę euforyzująco, ale łagodząco, jeśli chodzi o ból i w ten sposób oczywiście komfort pacjenta się poprawia, cierpienie zmniejsza. Natomiast w przypadku osoby, która nie odczuwa bólu, a zażyje fentanyl, działa często euforyzująco. Człowiek po zażyciu fentanylu może czuć się omnipotentny, wszechmocny, jak gdyby trochę nadludzki. U osób, które nie są obłożnie chore, może wywoływać sytuacje, w których one wchodzą w konflikt z prawem. Uważają, że wszystko im wolno, zachowują się w sposób szczególny. Fentanyl może też powodować zaburzenia poznawcze, zaburzenia świadomości, wzrost ciśnienia tętniczego.
Także zaparcia, nudności, wymioty. Najgorszą rzeczą jest oczywiście depresja ośrodka oddechowego, gdzie niebezpieczeństwo tego, że nagle nam odetnie tlen i przestaniemy oddychać, jest ogromna. I jeszcze jedna, może ważna uwaga. W przypadku fentanylu dawka ma znaczenie, ale nie aż takie, jak w przypadkach innych, dobrze znanych leków.


To znaczy?

Każdy reaguje na opioidy w sposób dość indywidualny. Oczywiście możemy mówić, że zawsze reakcja pacjenta na lek jest kwestią indywidualną, ale w przypadku opioidów ten rozstrzał od uśmierzenia bólu do innych objawów, jest bardzo szeroki, a dawka leku, nawet nieznacznie większa od dopuszczalnej może powodować, że już mamy do czynienia z jakimś problemem, który wiąże się z nadużyciem leku. Fentanyl dostępny jest w różnych postaciach. Są nawet lizaki z fentanylu, są tabletki, czopki, iniekcje itd. Pamiętać należy, że jest to środek zarezerwowany w lecznictwie szpitalnym. A więc nie da się go kupić w aptece. Co oznacza, że ten, który zażywa się poza szpitalem, pochodzi z czarnego rynku. Jak wspomniałem najczęściej z kierunku azjatyckiego.

Opioidy to jednak nie tylko fentanyl, są środki znacznie słabsze, ale też narkotyczne, które w aptece można już kupić. Wśród nich oksykodon, czy środki z morfiną. I z jednej strony owszem – na pewno bywają nadużywane. Jednak również do naszej redakcji zgłaszały się osoby po prostu chore, z poważnymi dolegliwościami bólowymi. Dla nich te lekarstwa są koniecznością. I ludzie ci żalili się, że wprawdzie nie mają problemu z dostaniem recepty, ale w aptekach, szczególnie gdy jest nowy, nieznający ich farmaceuta, sprzedający obawiają się wydać całą porcję leków z recepty, patrzą podejrzliwie. Czy mówienie o problemie fentanylu nie sprawia, że trochę wylewa się dziecko z kąpielą, bo uderza we wszystkich pacjentów korzystających z opioidów?

O problemie trzeba mówić nawet więcej, bo jest naprawdę poważny. Należy też jednak bardzo wyraźnie rozdzielić sprawę używania środka w sposób patologiczny, dla narkotyzowania się, od korzystania z niego w celach leczniczych. Fentanyl i inne opioidy na bazie opium, morfiny, oksykodon, tramadol to produkty lecznicze, których zastosowanie w określonych sytuacjach jest naprawdę konieczne. Zresztą w Polsce leki te stosuje się wcale nie w tak bardzo dużych ilościach.

W naszym kraju leczenie bólu z wielu powodów także z obawy przed opioidami, wcale nie wygląda tak dobrze i różowo. Z jednej strony mamy powoli, ale jednak rosnący czarny rynek różnego rodzaju opioidów dla osób, które w ogóle nigdy nie powinny mieć do nich dostępu, a leki stosują jako narkotyk. Z drugiej strony mamy grupę pacjentów, która wymaga leczenia opioidami, nie zawsze dostaje je w odpowiedniej ilości, a powinna i wymaga leczenia. Trzeba bardzo uważać, by obu tych grup nie wkładać do jednego worka. A tak niestety czasem, gdy spojrzymy na doniesienia medialne, się dzieje.


Leki z kodeiną, można kupić na receptę, ale bywają mniejsze dawki tych leków, które dostępne są bez recepty. Jest ograniczenie, że w jednej aptece można kupić tylko jedno opakowanie. Tyle że zdeterminowany narkoman nie będzie miał problemu z przejściem po kilkunastu aptekach, wykupieniem, wielu opakowań. Potem wydzieli narkotyk z leku i go zażyje. W tym samym czasie na pacjentów, czy osoby z ich rodzin, które wykupują im lekarstwa, patrzy się trochę jak na przestępców. Czy nie powinno być tak, że środki tego typu powinny być wyłącznie na recepty, a pacjenci, którzy ich faktycznie potrzebują, powinni mieć łatwy dostęp, z kolei sprzedaż bez recepty należałoby całkiem wykluczyć?

W sprzedaży bez recepty są nie tylko środki z kodeiną, ale też np. z pseudoefedryną. Warto też pamiętać, że dziś tematem są środki opioidowe. Tymczasem ogromnym, a przemilczanym problemem są niesterydowe leki przeciwzapalne, takie jak popularny lek przeciwbólowy, bardzo często reklamowany w różnych postaciach. Nie chcę wymieniać nazwy handlowej, ale chodzi o środek na bóle menstruacyjne, po urazach, dla ludzi aktywnych. Reklamowany w dawce 50 mg, która wcale mała nie jest. Zresztą – pacjent zawsze może wziąć 3 tabletki, a to już więcej niż jednorazowa dawka dostępna na receptę.

Tylko w przypadku niesteroidowych leków przeciwzapalnych (NLPZ) problem nie wygląda tak poważnie, jak w przypadku leków opioidowych, narkotycznych?

Problem jest poważniejszy, bo liczba osób, które umierają z powodu powikłań związanych z niesterydowymi lekami przeciwzapalnymi, jest większa niż liczba ludzi, którzy giną w wypadkach samochodowych! To jest kilka tysięcy osób rocznie. Powodem śmierci są zazwyczaj krwawienia z przewodu pokarmowego. To niejedyne objawy niepożądane. Występują uszkodzenia nerek, wyższe ciśnienie tętnicze i wszystkie jego konsekwencje, a zatem zwiększona liczba niebezpiecznych zaburzeń rytmu serca, udarów. I te leki są dostępne bez recepty, można je kupić na każdej stacji benzynowej i wielu sklepach spożywczych w Polsce.

Opioidy oczywiście też są niebezpieczne, a w niepowołanych rękach nawet bardzo. Jednak objaw niepożądany, jak zagrażające życiu krwawienie z układu pokarmowego jest znacznie rzadszy niż przy niesteroidowych lekach przeciwzapalnych. Najczęstsze objawy niepożądane to zaparcia, nudności. Najgroźniejszym jest wspomniana depresja układu oddechowego, grożąca śmiercią, bo po prostu pacjent nagle przestaje oddychać. Natomiast w dłuższej perspektywie mogą prowadzić do uzależnienia. Dlatego leki te powinny być wydawane na receptę, osobom, które są faktycznie chore.

Na pewno nie powinniśmy jednak wpadać w jakąś opioidofobię, która spowoduje, że ludzie, którzy wymagają leczenia, najczęściej przy chorobach nowotworowych, choć nie tylko, zaczną być traktowani jak narkomani, a wypisujący im recepty lekarze jako ludzie, którzy działają dla narkobiznesu. Tak przecież nie jest. 

Jak należałoby przeciwdziałać patologiom, takim jak czarny rynek opioidów, czy zapobiegać zatruciom lekami dostępnymi bez recepty?

Należy bezwzględnie zwalczać czarny rynek, a obrót środkami medycznymi poddawać kontroli. Nie może być tak, że recepty są wydawane z automatu. Znam historię aptekarzy, którzy opowiadali, że przychodzi do ich apteki osiłek 2 metry wzrostu, szeroki w barach i podaje z zeszytu dziesiątki kodów recept i numerów pesel, niby dla wielu pacjentów. No kojarzy się to ewidentnie z tym, że człowiek ten kupuje legalnie środki, które potem rozprowadza w inny, już nielegalny sposób. I to trzeba zwalczać, poprawić kontrolę.

Nie wolno jednak uderzać w chorych, którzy leków tych naprawdę potrzebują. Widzimy tu, jak wiele jest w tym wszystkim paranoi państwa. Z jednej strony na potrzebujących opioidów patrzy się dziwnie, a równocześnie wszędzie leżą reklamowane i znane niesterydowe leki przeciwzapalne, które mogą bardzo szkodzić, a ludzie kupują je na potęgę. Tu też bardzo ważna jest edukacja. Pacjenci kochają się sami leczyć. Do tego nie mówią lekarzom, że biorą dodatkowe leki, a zażywają środki, które na przykład wchodzą z przepisanymi środkami w interakcje. Nadużywają ich, co może prowadzić do tragedii. Konieczne jest uczenie ludzi na temat zagrożeń.

Z drugiej strony, jeżeli chcemy walczyć z opioidami na rynku, to poza działaniami policji, edukacją, powinniśmy jednak walczyć z tymi, którzy te opioidy w ilościach hurtowych i bez uzasadnienia wystawiają. A nie uderzać w tych lekarzy, którzy przepisują środki pacjentom ciężko chorym, z poważnymi dolegliwościami bólowymi. Tym bardziej nie należy uderzać w samych pacjentów, dla których podanie danego środka stanowi ulgę w cierpieniu. Pamiętajmy też, że o ile lek faktycznie służy leczeniu silnego bólu, pacjent odczuwa przede wszystkim jego działanie przeciwbólowe, a uzależnić może się wtedy, gdy zacznie używać, gdy bólu już nie odczuwa. Każdy środek może być pomocny, a może być śmiertelnie groźny. Kwestia jest tego, jak z niego korzystamy.

Na zdjęciu: "Popularny lek bez recepty zabija więcej ludzi, niż wypadki". Fot. Pixabay

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj11 Obserwuj notkę

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości