Portugalia awansowała do ćwierćfinału Euro 2024 po ogromnej dawce nerwów, jaką zafundowała kibicom. Słoweńcy dzielnie się bronili, sami mogli przechylić szalę zwycięstwa i pomagał im jak mógł Jan Oblak. W konkursie "jedenastek" jednak gwiazdą był portugalski bramkarz Diogo Costa. Do historii mistrzostw Europy przejdzie również płacz Cristiano Ronaldo w dogrywce.
Portugalia przez 120 minut łącznie przeważała w posiadaniu piłki, tylko niewiele z tego wynikało. Najgroźniejsze sytuacje miała po rzutach wolnych, które mocno uderzał Cristiano Ronaldo, ale bez powodzenia. Słoweńcy czyhali na kontry i wypady szybkiego Benjamina Šeško w ataku. Mecz nie stał na wielkim poziomie. Brakowało w nim dynamiki, przede wszystkim ze strony Portugalczyków, którzy bili w mur. Na początku pierwszej odsłony spotkania sporo "wiatru" robił Rafael Leao, ale po dwóch kwadransach piłkarz Milanu całkowicie zgasł.
Płacz CR7 w meczu Portugalia-Słowenia
Wielkie emocje wiązały się za to z dogrywką Portugalii ze Słowenią. W momencie przewagi faworytów w pole karne rywali wpadł Diogo Jota i został zahaczony kolanem przez Vanję Drkušića. Do rzutu karnego podszedł Ronaldo, uderzył mocno, precyzyjnie, ale Jan Oblak wykazał się kapitalną interwencją. CR7, jego koledzy i kibice we Frankfurcie nie mogli w to uwierzyć. I trudno się dziwić - tuż przed wykonaniem strzału realizator pokazał grafikę z 13 strzelonymi "jedenastkami" z rzędu przez legendę Realu Madryt.
Piłkarze zeszli na przerwę w dogrywce, a Ronaldo zalał się łzami. Z trudem pocieszali go koledzy - Diogo Dalot i Bruno Fernandes, proszący go o skupienie i walkę do końca. Spotkanie trwało, a portugalski gwiazdor wciąż rozpamiętywał przestrzelony rzut karny - tak, jakby był przekonany, że jego drużyna odpadnie z Euro 2024 z jego winy. Na domiar złego fatalny błąd na własnej połowie popełnił 41-letni Pepe, rekordzista pod względem wieku w występach na turnieju mistrzostw Europy. Potknął się, co natychmiast wykorzystał Sesko, ale nie zdobył gola dającego prowadzenie Słowenii, gdyż na posterunku był Diogo Costa.
Słowenii strzelać nie kazano
W serii "jedenastek" Słoweńcy udowodnili, że im strzelać nie kazano. Wszystko jak w transie bronił bramkarz Portugalii, a jego koledzy nie mylili się. Wojnę nerwów wygrał Ronaldo, który miał w pamięci zmarnowany karny w dogrywce. Kapitan podszedł jako pierwszy w swojej reprezentacji do "wapna" i nie dał szans Oblakowi. Portugalia awansowała do 1/4 finału (3:0 w karnych) po męczarniach i dramaturgii ze Słowenią.
W drugim meczu 1/8 finału Euro 2024 wygrała Francja z Belgią 1:0, ale mecz kompletnie rozczarował. Bramkę w samej końcówce zdobył Kolo Muani, choć po przebitce z Janem Vertonghenem realizator uznał, że gola zdobył król strzelców imprezy - samobój. W ćwierćfinale Francja zmierzy się z Portugalią, co będzie okazją na rewanż dla "Trójkolorowych" za przegraną w finale Euro 2016.
Fot. Cristiano Ronaldo/X
GW
Inne tematy w dziale Sport