W poniedziałek 1 lipca sejmik województwa małopolskiego podejmie kolejną próbę wyboru swoich władz. Prawdopodobnie kandydatem na marszałka będzie po raz trzeci Łukasz Kmita, który już dwa razy nie uzyskał wymaganego poparcia, mimo że PiS ma w sejmiku większość. Jarosław Kaczyński jest wściekły i zapowiada kary dyscyplinarne wobec buntowników.
Sytuacja w małopolskim sejmiku rozgniewała prezesa PiS
Sejmik województwa małopolskiego do 9 lipca musi wyłonić nowy zarząd województwa. Jeśli to się nie stanie, konieczne będą przedterminowe wybory w województwie. Poseł Łukasz Kmita (PiS), który był jedynym zgłoszonym kandydatem, w ubiegłym tygodniu ponownie nie został wybrany przez sejmik na nowego marszałka województwa małopolskiego, mimo, iż Prawo i Sprawiedliwość ma większość w sejmiku. Za jego kandydaturą opowiedziało się w głosowaniu tajnym 17 spośród 38 obecnych radnych, 19 radnych było przeciw. Dwa głosy były nieważne.
Kmita to kandydat Ryszarda Terleckiego, ale również samego Jarosława Kaczyńskiego, który pozytywnie ocenił pracę obecnego posła jako wojewody małopolskiego oraz jego kampanię i wynik w wyborach na prezydenta Krakowa (chociaż ten nawet nie wszedł do II tury). Na Kmitę nie chcą jednak głosować radni skupieni wokół dotychczasowego marszałka Witolda Kozłowskiego, a szerzej wokół Beaty Szydło i Andrzeja Adamczyka. Kończący kadencję Kozłowski chętnie ponownie zostałby marszałkiem, co jednak nie spotkało się z poparciem kierownictwa partii, mimo że 5 lat temu to właśnie on był osobą wskazaną przez władze PiS. Kozłowskiemu zaszkodziły ujawniane mediach rewelacje o ochroniarzach w szafie i szukanie podsłuchów. Nieoficjalnie mówi się, że stoi za tym środowisko Kmity. Kandydat Kaczyńskiego ogólnie nie jest lubiany, wielu radnych żywi do niego osobistą niechęć.
Kmita próbował załagodzić konflikt proponując Kozłowskiego do nowego zarządu województwa jako I wicemarszałka, ale wtedy odezwali się także przedstawiciele Suwerennej Polski, którzy chcieli mieć swojego przedstawiciela we władzach regionu. Wcześniejsza układanka, którą miał już zaakceptować prezes PiS, tym samym się rozsypała i ostatecznie kandydatura Kmity po raz drugi upadła, co miało wywołać ogromny gniew Jarosława Kaczyńskiego.
Wyciekło pismo Kmity, namawiał do niezwoływania sesji
Oliwy do ognia dolało pismo Łukasza Kmity, w którym zwrócił się z prośbą do przewodniczącego sejmiku Jana Tadeusza Dudy o niezwoływanie sesji lub jej przerwanie do 10 lipca. "Zwracam się z prośbą o niezwoływanie sesji sejmiku do dnia 10 lipca, a w przypadku złożenia wniosku przez zarząd lub radnych opozycji o zastosowanie formuły otwarcia sesji i ogłoszenia przerwy co najmniej do 10 lipca.” - czytamy. To oznaczałoby jednoznacznie konieczność rozpisania nowych wyborów do sejmiku. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, Duda nie chciał przyjąć tego pisma i zostało mu ono dosłownie wepchnięte siłą.
Przewodniczący sejmiku zapowiada, że żadnych przerw nie będzie i sesja 1 lipca się odbędzie. - Przecież to jest sprzeniewierzenie się urzędowi, ja nie wiem. Pan Kmita nie wie, jaki jest statut, przerwy są po to, żeby usprawnić obrady, a nie żeby je wykończyć - mówił. - Dla mnie ta prośba, to jest rezygnacja z kandydatury - dodał Jan Tadeusz Duda.
- Może przewodniczący powinien zmienić podpowiadaczy, którzy są koło niego i którym na sercu nie leży dobro partii, mówię tutaj o dyr. kancelarii sejmiku - ripostował Kmita. W efekcie Michał Ciechowski, dyrektor kancelarii sejmiku, oberwał rykoszetem. "Decyzją prezesa Jarosława Kaczyńskiego został zawieszony w prawach członka PiS i zostaną podjęte kroki w celu jego usunięcia z partii" - oznajmił w piątek rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Ciechowski w rozmowie z RMF FM oświadczył, że jako dyrektor biura sejmiku przygotowuje poniedziałkową sesję, w programie której znalazł się wybór marszałka i zarządu województwa. Potwierdził to również radny KO Grzegorz Małodobry.
PiS grozi buntownikom konsekwencjami dyscyplinarnymi
- W związku z zaistniałą sytuacją w sejmiku województwa małopolskiego i pojawiającymi się nieprecyzyjnymi informacjami, pragnę zwrócić uwagę, iż decyzja ws. kandydata na marszałka województwa pana Łukasza Kmity była i jest decyzją zarówno kierownictwa partii, jak i większości radnych sejmiku, co wynika jednoznacznie z rezultatu ostatniego głosowania. Podważanie tej decyzji jest działaniem na szkodę Polski i stanowi de facto złamanie zasad lojalności i wierności wobec wyborców głosujących na PiS - przekazał Bochenek.
- Wobec osób, które angażują się w wyżej opisane działania będą musiały zostać wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne - zagroził. Podkreślił, że w głosowaniach, w najbliższy poniedziałek, "obowiązuje dyscyplina dotycząca wyboru składu zarządu województwa małopolskiego rekomendowanego przez kierownictwo PiS".
Nie wiadomo, jednak czy w poniedziałek uda się wybrać marszałka województwa. Jak podaje RMF FM, scenariuszy jest kilka: może dojść do porozumienia i Kmita ostatecznie za trzecim razem zostanie marszałkiem; może pojawić się wniosek o przerwanie sesji, ale jego przyjęcie jest mało prawdopodobne. Jeśli marszałek nie zostanie wybrany, na stole jest jeszcze wniosek PO o zwołanie nadzwyczajnej sesji w tej sprawie i musi się ona odbyć do czwartku. Obecny marszałek sejmiku może też sam zwołać kolejne posiedzenie jeszcze przed 9 lipca.
Radni dogadują się za plecami Kmity? Awantura w sieci
Wiadomo też, ze klub PO w poniedziałek ma przedstawić w porozumieniu z innymi samorządowcami swojego kandydata. Kmicie to bardzo nie w smak i zdążył już pokłócić się w mediach społecznościowych z radnym Markiem Sową, zarzucając mu korupcję polityczną i handlowanie stanowiskami, których nie ma. "Działacze Koalicji Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego zachowują się jak handlarze żywym towarem" - pisał poseł PiS. "W ostatnich dniach dochodzi także do prawdziwych patologii - do prób zastraszania radnych i ich rodzin przez przedstawicieli koalicji 13. grudnia. Wszystko po to, aby nielegalnie wydrzeć władzę w regionie" - oburzał się.
Na wpisy Kmity zareagował Marek Sowa. "Łukasz, z awanturą w PiS nie mamy nic wspólnego. Nie możemy się jednak zgodzić, aby kacyk partyjny z polecenia Prezesa terroryzował radnych sejmiku małopolskiego. Radni mają wolny mandat i ślubowali służyć Małopolsce, a nie partii. I żadne pokrzykiwania nic nie pomogą. Odejdź!" — napisał poseł KO.
Krzysztof Jan Klęczar, wojewoda małopolski i szef małopolskich struktur PSL, informuje: „Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga są przygotowane do rządzenia, współrządzenia w Małopolsce. Jest silna giełda nazwisk, pośród nich 3 lub 4 osoby, które są przygotowane i są w stanie się tego podjąć.”
Co ciekawe, niewykluczone jednak, że środowisko "buntowników" negocjuje z PSL. Wskazywać na to może wpis radnego tego klubu Leszka Zegzdy. "Wiem, że nie wszyscy w PiS-ie to fundamentaliści. Liczę więc na to, że kilku rozsądnych wyodrębni nowy Klub Radnych "Biało-Czerwonych" i porozumie się tymi, którzy w latach 2002-2018 skutecznie rządzili Małopolską. Dla dobra mieszkańców!" — napisał w poście na Facebooku.
Wszyscy ryzykują. Kto zyska na powtórnych wyborach?
Gra o małopolski Sejmik dla wszystkich jest ryzykowna. Jeśli dojdzie do przedterminowych wyborów, trudno wskazać tu jednoznacznie, kto na nich skorzysta. Niepokorni radni mogą zostać w najlepszym razie wycięci z list PiS, co oznacza dla nich pożegnanie się z mandatem radnego, ale mogą też podzielić los Michała Ciechowskiego, czyli zostać usunięci z PiS. Na pewno z nowych wyborów nie ucieszą się radni Trzeciej Drogi, która pikuje w dół w sondażach. Powtórne wybory najprawdopodobniej oznaczałyby dla nich pożegnanie się z sejmikiem. Małopolska to bastion PiS, więc Koalicja Obywatelska też ryzykuje, że po raz kolejny poniesie porażkę w regionie. Mobilizacja elektoratu na powtórne wybory może być niezwykle trudna.
- Na pewno byłaby niska frekwencja, po drugie wziąłby w nich udział najbardziej zdyscyplinowany elektorat. Prawdopodobnie one się nie odbędą, bo to byłoby nieracjonalne - uważa politolog Andrzej Piasecki.
MF
Na zdjęciu z lewej Witold Kozłowski, z prawej Łukasz Kmita, fot. Biuro Prasowe UMWM
Inne tematy w dziale Polityka