Twórcę WikiLeaks nazywano współczesnym Robin Hoodem. Fakt, że na celowniku były państwa Zachodu, a nie Rosja, budzi jednak kontrowersje i pytania o cele działań. Po wyjściu na wolność Julian Assange będzie się musiał w jakiś sposób zaadaptować. Nie wróci jednak sytuacja, w której on będzie kluczowym graczem – mówi Salonowi 24 dr Piotr Łuczuk, Ekspert ds. Cyberbezpieczeństwa UKSW, redaktor naczelny Think-tanku CYTADELA.
Trochę zapomniany Julian Assange, twórca WikiLeaks, które przed dekadą wstrząsnęło światem Zachodu, wyszedł na wolność. Zdania na jego temat są podzielone. Od bohaterskiego buntownika, dążącego do prawdy i piętnującego zakłamanie państw Zachodu, po groźnego anarchistę działającego na rzecz Kremla. Pan naukowo zajmował się osobą Assange’a i WikiLeaks. Jakie było ich znaczenie?
Dr Piotr Łuczuk: Artykuły naukowe na temat Assange'a popełniłem dekadę temu, badałem struktury WikiLeaks w czasach, kiedy każda, choćby drobna publikacja tej organizacji pojawiająca się w przestrzeni publicznej, natychmiast trafiała na czołówki medialne na całym świecie. Faktem jest jednak, że dziś temat WikiLeaks i jego twórcy został nieco zapomniany. Temat można rozpatrywać na kilku płaszczyznach. Jeżeli chodzi o kwestie nagłaśniania różnego rodzaju skandali czy jakichkolwiek nieprawidłowości, przecieków, wycieków informacji mniej lub bardziej tajnych i poufnych informacji, WikiLeaks zmieniło reguły gry. Tego nikt im nie odbierze i to, co zrobił Assange, przetarło szlak następcom.
Twórcę WikiLeaks nazywano współczesnym Robin Hoodem, twierdzono, że ujawniane przez niego i jego organizację treści, miałyby służyć dobru publicznemu. Problem polegał na tym, że to wszystko sprawdzało się do momentu, w którym te publikacje w sposób wymierny mogły przysłużyć się samemu Assange'owi. To rozpoczęło ostre spory między sygnalistami i najbliższymi współpracownikami. Natomiast wydaje się, że sam wyrok, który zapadł, jest znamienny. Przez lata rząd Stanów Zjednoczonych próbował w jakimś stopniu wyciszyć Assange'a, zmniejszyć znaczenie jego samego i jego organizacji. I to się udało – przez ostatnie lata twórca WikiLeaks stracił zaufanie społeczności.
Dziś to już nie jest ten sam niemal celebryta, który porywał tłumy na konferencjach prasowych, zarządzał strachem opinii publicznej i umiał ustawić dziennikarzy pod swoje potrzeby czy wymagania. W tym sensie można uznać, Assange się skończył. Z drugiej strony wyrok jest też pewnym sygnałem dla potencjalnych naśladowców, że z każdego impasu w jakiś sposób można wyjść. Assange wyszedł na wolność, nie został jednak oczyszczony z zarzutów, sąd tak jakby przyjął jego przyznanie się do winy - tak to komentują eksperci komentatorzy w Stanach Zjednoczonych.
Działalność WikiLeaks uderzała w kraje Zachodu. Nie było za bardzo ataków na nieprawidłowości w Rosji. Wszystko to miało miejsce tuż przed ofensywą Władimira Putina na Krymie. Czy mogła być to zaplanowana akcja Kremla, w celu osłabienia państw NATO i przede wszystkim Stanów Zjednoczonych?
Nie można niczego wykluczyć. Wiemy, jak długie są ręce Kremla. Z drugiej strony WikiLeaks działało na zasadzie eksponowania i zarządzania strachem. To był sposób na sukces. I w tym kontekście o wiele większą siłę rażenia miały informacje ujawnione na temat nieprawidłowości w kontekście świata Zachodu, służb NATO, działaniach amerykańskiej administracji. Wystarczy wspomnieć o skandalach dyplomatycznych w kontekście przechwytywania czy przekazywania poczty dyplomatycznej swoich sojuszników. I na tym budował swoją siłę Julian Assange.
Najsłynniejszą akcją WikiLeaks był "Collateral Murder", czyli ukazanie, jak wygląda nalot w czasie jednej z akcji. Film głośno komentowany, który przyczynił się do tego, jaką pozycję WikiLeaks później osiągnęło. Na pewno fakt, że na celowniku były państwa Zachodu, a nie Rosja, budzi kontrowersje i pytania o cele działań. Z drugiej strony, patrząc pod kątem czysto dziennikarskim, newsowym, nie trzeba nikogo przekonywać, że dużo większą siłę rażenia, dużo ciekawsze bardziej nośne i klikalne jest przede wszystkim to, co szokuje i budzi emocje.
No dobrze – ujawnianie zakulisowych informacji służy zarówno sukcesowi komercyjnemu, jak i realizacji dziennikarskiej misji, społeczeństwu obywatelskiemu. Tyle że tutaj mieliśmy do czynienia z ujawnianiem informacji dotyczących wyłącznie nieprawidłowości po stronie Zachodu. Warto pamiętać, że w latach 60. protesty antywojenne miały miejsce w krajach po demokratycznych, w państwach Układu Warszawskiego protesty przeciwko inwazji na Czechosłowację to były pojedyncze, dramatyczne wystąpienia, jak samospalenie Ryszarda Siwca w Warszawie, Jana Palacha w Pradze. Czy Assange i WikiLeaks nie były tak naprawdę elementem działań Rosji lub w najlepszym razie nie stały się mimowolnym narzędziem Putina?
W świecie służb, w erze rywalizacji wywiadów, nie możemy wykluczyć absolutnie niczego. Bez wątpienia te działania mogły trafić na podatny grunt, być wykorzystane przez Kreml. Natomiast z drugiej strony mamy świadomość, jak działa rosyjski aparat represji, widzimy, jak kończą osoby, które proszą o azyl w Rosji czy na Białorusi.
To jest taki sygnał ostrzegawczy i ważna informacja, jak to mogłoby to wyglądać w scenariuszu, w którym faktycznie Assange byłby narzędziem Rosji. Jeszcze raz podkreślę, że Julian Assange, jeżeli przyjrzymy się jego biografii, jest postacią bardzo niejednoznaczną. Jest mnóstwo sprzecznych wersji, rozbieżnych ocen jego zachowania. Natomiast ten "rekin sygnalistów", jakim był twórca WikiLeaks, ewidentnie na przestrzeni lat stracił zęby.
Ma szansę na odzyskanie dawnego wpływu?
Nie wiem, jaki ma pomysł na siebie, co dalej chciałby robić, choć podejrzewam, że w jakiś sposób będzie chciał wrócić do tej roli, którą pełnił dekadę temu. Natomiast z jakim skutkiem, czy to jest w ogóle realne, trudno mi tutaj wyrokować. Raz jeszcze podkreślę, że WikiLeaks straciło swoją podstawową rolę, jaką odgrywało. Wiąże się to z tym, że w czasie, gdy Assange przebywał w zamknięciu, media przeszły proces transformacji.
Największym sukcesem WikiLeaks było to, że działało w sposób zdecentralizowany. Przez lata doczekaliśmy się wielu naśladowców tego typu mechanizmu działania, jak chociażby zdecentralizowany kolektyw Anonymous, o którym było głośno w pierwszych miesiącach rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Tak naprawdę ten kolektyw, czy osoby zaangażowane w ujawnianie różnych treści, funkcjonują nadal, mają się całkiem dobrze. Choć często przeniosły się z otwartego Internetu do darknetu, którego rozwój Julian Assange mógł co najwyżej obserwować zza krat. To są warunki, do których on będzie się musiał w jakiś sposób zaadaptować. Natomiast nie wróci sytuacja, w której on będzie kluczowym graczem. Na scenie pojawiło się wielu innych aktorów, którzy grają wiodące role.
Źródło zdjęcia: Julian Assange na wolności Fot. EPA/LUKAS COCH
Inne tematy w dziale Technologie