Po nieudanych wyborach do PE, prezydent Francji rozwiązał Zgromadzenie Narodowe. Stąd też już za tydzień odbędą się przedterminowe wybory, w których szansę na objęcie władzy ma prawicowo-nacjonalistyczna partia Marine Le Pen Rassemblement National (RN) - Zjednoczenie Narodowe. Gideon Rachman, główny komentator spraw zagranicznych dziennika "Financial Times" twierdzi, że wynik tych wyborów "może pogrążyć całą UE w śmiercionośnym kryzysie".
Sondaże przed wyborami we Francji. Skrajna prawica idzie jak po swoje
Na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi we Francji skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN), dawny Front Narodowy Marine Le Pen, zdecydowanie prowadzi w sondażach, a na drugim miejscu plasuje się koalicja Front Ludowy, zdominowana przez radykalną lewicę. W najlepszym przypadku parlament kontrolowany przez partie skrajne może Francję na długo zdestabilizować - ocenia publicysta.
Przypomnijmy, że z najnowszych sondaży przeprowadzonych przez ośrodek Elabe dla dziennika "La Tribune" oraz ośrodka Ipsos dla dziennika "Le Parisien" i Radio France wynika, że na tydzień przed wyborami Zjednoczenie Narodowe może liczyć na 35,5-36 proc. poparcia. Na dalszych miejscach znalazły się Nowy Front Ludowy, koalicja lewicy z wynikiem 27-29,5 oraz obóz prezydencki, na który chęć oddania głosu deklaruje od 19,5 do 20 proc. respondentów. Na 10 proc. głosów może zaś liczyć partia Republikanie.
Gdyby takie wyniki okazały się tożsame z werdyktem Francuzów, partia Marine Le Pen mogłaby liczyć na od 250 do 280 miejsc w parlamencie. Oznacza to, że jest to o krok od większości bezwzględnej, do której koniecznych jest 289 mandatów.
Ekonomiczny i społeczny kryzys
W najgorszym przypadku może dojść do przyjęcia rozrzutnego budżetu i zarazem nacjonalistycznej polityki, które szybko doprowadzą do ekonomicznego i społecznego kryzysu, który bardzo szybko stałby się problemem całej UE. Pierwszy mechanizm, który doprowadziłby do kryzysu w UE, to problemy fiskalne Francji, a drugi - problemy dyplomatyczne - pisze Rachman.
Francja znajduje się bowiem w poważnych tarapatach finansowych, dług publiczny wynosi 110 proc. PKB, a deficyt budżetowy sięgnął w ubiegłym roku 5,5 proc. Tymczasem zarówno skrajna prawica, jak i radykalna lewica zobowiązały się w kampanii wyborczej do bardzo dużego zwiększenia wydatków i cięć podatkowych, które zwiększą zadłużenie państwa i deficyt, przy okazji łamiąc unijne reguły - wyjaśnia autor.
Francuski minister finansów i gospodarki Bruno Le Maire ostrzegł niedawno, że program gospodarczy skrajnych ugrupowań politycznych grozi kryzysem finansowym tak poważnym, że może doprowadzić do objęcia Francji nadzorem Międzynarodowego Funduszu Walutowego - przypomina Rachman.
Francja nie jest do ruszenia, a Unia się obawia
Kolejny problem wynika z faktu, że Francja jest jednym z 20 krajów unii walutowej. Jeśli oprocentowanie francuskich obligacji zacznie szybko rosnąć ze względu na ryzyko inwestycyjne, UE mogłaby interweniować poprzez awaryjny skup tych walorów, ale nie jest jasne, czy Bruksela lub Berlin zgodziłyby się na taką formę pomocy wobec państwa, które samo doprowadziło do sytuacji kryzysowej. Zwłaszcza że zarówno RN, jak i radykalna lewica we Francji są eurosceptyczne i niechętne Niemcom - ocenia publicysta.
Program RN zawiera zapis dotyczący "głębokich i niedających się pogodzić" rozbieżności pomiędzy światopoglądem Francji i Niemiec. Szef tej partii Jordan Bardella, który jest jej kandydatem na premiera, zagroził niedawno, że ograniczy francuską składkę do budżetu Unii o 2-3 mld euro rocznie.
Gdy Grecja popadła w kryzys zadłużenia, lekcją pokory, która skłoniła ją do zaaprobowania środków zaradczych narzuconych przez UE, było ryzyko wyrzucenia jej ze strefy euro. Próba zdyscyplinowania Francji w podobny sposób byłaby jednak nie do pomyślenia: w końcu od lat 50. cały projekt Wspólnoty był zbudowany wokół francusko-niemieckiego tandemu - przypomina komentator.
Francja będzie problemem dla Unii
Zatem Francja pozostanie w unii walutowej, ale będzie źródłem jej problemów, a to może mieć fatalny wpływ zarówno na spójność, jak i stabilność strefy euro, w czasach, w których Unia musi zwierać szeregi ze względu na zagrożenie płynące z Rosji - ostrzega autor.
Co gorsza, jeśli do władzy dojdzie Zjednoczenie Narodowe, to jego pierwszym odruchem może być pójście na konfrontację z Brukselą "w imię francuskiej suwerenności", a kryzys gospodarczy może wywołać jeszcze bardziej wojownicze i nacjonalistyczne nastroje - kontynuuje publicysta.
Pozostaje pamiętać, że kilkadziesiąt lat doświadczenia uczy, że nie należy obstawiać przegranej UE nawet wtedy, gdy narażona jest na śmiertelne zagrożenie - konkluduje Rachman.
MP
Marine Le Pen, fot. EPA/MOHAMMED BADRA
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka